Czas nie zawsze jest dobrym lekarstwem

  Rozpoczął się kolejny rok szkolny.

 Czas nauki bywa stresujący dla dzieci. Rodzice i nauczyciele stawiają warunki, którym nie zawsze łatwo sprostać. Wymagają posłuszeństwa, odpowiednich wyników w nauce, dobrej organizacji, niezawodnej pamięci itd. Czasami dziecko samo narzuca sobie pewne wymagania: poświęca wiele czasu nauce (również w nocy) i stara się być idealne, mimo że nikt od niego tego nie oczekuje; wręcz przeciwnie – rodzicom o wiele bardziej zależy na jego zdrowiu i poczuciu szczęścia niż najwyższych ocenach.

 Rok szkolny bywa stresującym czasem również dla rodziców. Chciałabym się skupić na jednym z powodów takiej sytuacji.

 Bycie rodzicem to trudna rola, zwłaszcza gdy dorośli starają się zapewnić swoim pociechom wszystko, co najlepsze. Wpatrzeni w swoje dzieci, często nie zauważają pierwszych sygnałów świadczących o tym, że dziecko potrzebuje pomocy specjalisty. Z jednej strony mnie to nie dziwi – jeśli spotkamy kogoś codziennie, przyzwyczajamy się do jego sposobu bycia oraz nie zwracamy uwagi na pewne elementy jego zachowania. Problem pojawia się wówczas, kiedy dziecko idzie do przedszkola/szkoły, a osoby pracujące z naszym dzieckiem zauważają coś niepokojącego. Niestety, rodzice często to bagatelizują.

 Do poradni, w której pracuję, coraz częściej trafiają dzieci w wieku 8-9 la. Z rozmowy z rodzicami dowiaduję się, że pierwsze symptomy trudności zaobserwowali u dziecka już w okresie przedszkolnym, ale z niewiadomych przyczyn dotarli do poradni dopiero po kilku latach. Dlaczego?

 Przyczyn może być wiele. Po pierwsze, brak zaufania do kompetencji osób pracujących z dzieckiem – rodzice wysłuchali, ale nie zgadzają się z otrzymaną informacją; wydaje im się, że najlepiej znają swoje dziecko i najlepiej wiedzą, czy ma ono z czymkolwiek trudności. Nie zawsze jednak tak bywa.

 Innym powodem może być lęk przed potwierdzeniem problemu. Rodzicom wydaje się, że trudności nie ma, dopóki nie zostanie zdiagnozowana (podobnie jak w przypadku problemów ze zdrowiem). Niestety, jeśli problem istnieje, zdiagnozowanie go nie pogorszy sytuacji, lecz może jedynie pomóc.

 Niekiedy rodzice latami próbują oswoić się z myślą, że ich dziecko ma jakiś problem. Nie biorą pod uwagę faktu, że gdyby przez ten czas zapewnili mu wsparcie, spora część problemu mogłaby zostać zniwelowana, zwłaszcza że im młodsze dziecko, tym większa szansa na szybsze poradzenie sobie z trudnościami. Oczywiście dotyczy to trudności, które można pokonać.

 Odsuwanie od siebie pewnych spraw nie sprawi, że one znikną, ponieważ w końcu będziemy zmuszeni zmierzyć się z nimi. Lepiej zrobić to od razu, by zaoszczędzić sobie stresujących dni i myśli niedających nam spokoju.

Zdj. Unsplash/Helena Lopes

Avatar
Marta Samorajczyk

Kim jestem i co robię: Jestem osobą, która lubi pracę z ludźmi. Pracuję w szkole na stanowisku psychologa oraz w przedszkolu jako terapeuta integracji sensorycznej. Dlaczego tu jestem? Jestem tu, ponieważ jest to dla mnie wyzwanie – chcę się z nim zmierzyć. Mam nadzieję, że dzięki temu portalowi będę potrafiła patrzeć na świat z wielu różnych perspektyw. Będę starała się zwrócić uwagę na problemy ważne dla młodzieży, pomagać w znajdowaniu sposobów, miejsc czy osób, dzięki którym życie nastolatka będzie choćby odrobinę łatwiejsze. Z czego jestem dumna w moim życiu: Jestem dumna z tego, że jestem kim jestem, że mam od lat tych samych wspaniałych przyjaciół wokół siebie, na których zawsze mogę liczyć. Moje słabości: Moją największą słabością jest niezdecydowanie, trudności z podejmowaniem decyzji, a poza tym kawa. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: Mój sprawdzony sposób na poprawę humoru to długie rozmowy z przyjaciółmi, niezależnie od pory dnia czy nocy. Największa zmiana w moim życiu: Chyba nie wydarzyło się nic takiego w moim życiu, co mogłabym nazwać największą zmianą. Na pewno ważną zmianą było znalezienie pierwszej pracy – zmiana trybu życia, nowe wyzwania, obowiązki i doświadczenia.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.