Być turystą czy podróżnikiem?

Nie ma jednej złotej recepty na udany urlop, bo każdy z nas jest inny.

Z niepokojem czytam fora i śledzę dyskusje, w których radykalnie dzieli się wyjeżdżających na „tych gorszych” – turystów, co lubią walizkę, ciepłą wodę w kranie, wygodne łóżko, samolot – i tych lepszych – „podróżników”, którzy przemierzają świat z plecakiem na plecach, śpią w tanich hotelach, szukają przygody i starają się wydać jak najmniej pieniędzy w jak najdłuższym czasie.

Nie zgadzam się na takie uogólnienia, bo uważam, że każda podróż, która da nam radość, jest wartościowa. Dla jednego radością będzie adrenalina związana z lotem na paralotni, spływaniem kajakiem rwącą rzeką czy przedzieraniem się przez dżunglę, dla kolejnej osoby będzie to pełne zachwytu obserwowanie ptaków, malowniczych krajobrazów, magicznych zachodów słońca. Ktoś inny poczuje się spełniony, gdy wyruszy szlakiem lokalnych winnic, poznając smak miejscowych win i smakując tradycyjnych dla danego regionu przysmaków. Jakaś para zwiedzać będzie zabytki i chłonąć życie miasta, a dla niejednej osoby pełnią szczęścia może się okazać spędzenie  leniwego czasu na plaży i przy basenie z rodziną, dla której na co dzień nie ma wystarczająco dużo czasu. Czy któraś z tych osób jest lepsza lub gorsza? Nie.

Jedni spakują się w walizkę na kółkach, inni w torbę, ale będą też tacy, co wybiorą duży plecak i tacy, którzy dojdą do wniosku, że bagaż nie jest im w zasadzie potrzebny, bo liczą się doznania a nie przedmioty. Jedni kupią bilety na klasę biznes, inni low-costa w promocji, niektórzy pojadą pociągiem, inni autobusem, a grono osób wybierze carpooling (wspólną jazdę i dzielenie się kosztami z obcymi osobami) albo darmowy autostop. Czy któraś z tych osób jest lepsza lub gorsza? Jasne, że nie! Jedni nieśmiało ruszą z miejsca zamieszkania do najbliższego większego miasta, inni uciekną nad jezioro, kolejni postanowią zwiedzać Europę, a ich znajomi utarte azjatyckie szlaki, gdy w tym samym czasie ktoś będzie odkrywał odległe lądy, będące ciągle dla nas tajemnicą. Czy któraś z tych osób jest lepsza lub gorsza? Oczywiście, że nie! A czy to, że jedni lubią spać w luksusowym hotelu czyni ich lepszymi lub gorszymi od tych, którzy wybierają obiekty klasy turystycznej, tanie hostele, śpią u znajomych a czasami pod namiotem? Nie!

Jestem za tym, żeby pozbywać się stereotypowego myślenia i oceniania innych poprzez porównywanie ich gustów z naszymi. Nie ma dwóch takich samych osób i to czyni świat fascynującym. Wiele osób nie wyjeżdża, bo wydaje im się, że podróż, na którą ich stać, nie jest tak dobra jak podróże ich sąsiadów. Marzą więc, że kiedyś i oni w taką wyruszą, odbierając sobie tym szansę na przeżycie pięknej przygody. Podróżować każdy może i ma prawo robić to po swojemu, w swoim tempie, według własnego uznania. Nie trzeba jechać na kraniec świata, by odkryć coś nowego i niezwykłego. Niespodzianki czekają na nas wszędzie, trzeba tylko uważnie patrzeć, obserwować poznawanych w podróży ludzi, otwierać się na zwyczaje i tradycje. Czerpać radość z każdej chwili i nowego doświadczenia. Wtedy podróż daje satysfakcję, niezależnie od tego, co sądzą na ten temat inni.

Avatar
Agnieszka Kuczyńska

Kim jestem i co robię: Miłośniczką Portugalii, która nie umie usiedzieć w miejscu. Pracuję na etacie, a każdą wolną chwilę wykorzystuję na podróże, prowadzenie bloga cale-zycie-w-podrozy.blogspot.com  z relacjami z wyjazdów i zachęcanie ludzi do poznawania Europy. Marzę, planuję, realizuję. Dlaczego tu jestem? Bo wierzę, że życie jest podróżą a sama droga jest ważniejsza niż cel. Uważam, że stale musimy się rozwijać. Chcę pisać o pięknych miejscach, ale też ludziach spotkanych w podróży, smakach świata i o tym, że nasze życie zależy od podejmowanych przez nas każdego dnia małych decyzji. Z czego jestem dumna w moim życiu? Z kilku pięknych marzeń chorych dzieci, które udało mi się spełnić, ponieważ przebywając z nimi zrozumiałam, co jest naprawdę ważne. A także z tego, że mam odwagę mówić na głos, czego od życia chcę a czego nie. Moje słabości: słomiany zapał w wielu kwestiach i ciągle kiepska organizacja czasu. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: dobry film, długie spacery i szukanie tanich biletów lotniczych  Największa zmiana w moim życiu: Ciągle coś zmieniam i modyfikuję, szukając własnej drogi. Nie umiem wskazać tej największej. Miejscowość: Warszawa

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.