Najważniejszy pierwszy krok

Wzięłam ostatnio udział w spotkaniu studentów, którzy w ramach pewnego projektu spotykają się na zajęciach, które można określić jako coachingowe, motywacyjne, rozwojowe. Występowałam w roli gościa i moim zadaniem było zachęcenie uczestników do podróżowania.

Spotkanie było ciekawe, sama dużo nauczyłam się m.in. o podejściu innych do tematu podróży. Na starcie ustaliliśmy, że większość osób obecnych na sali chciałaby gdzieś pojechać, coś zobaczyć. Potem głównie rozmawialiśmy o tym, dlaczego tego nie robią. „Mam czas, ale nie mam pieniędzy”. „Mam pieniądze, ale nie mam czasu, bo studiuję i pracuję”. „Mam czas i mam pieniądze, ale nie wiem, jak się do tego zabrać”. „Nie wiem ile to kosztuje, czas może by się znalazł, ale ciągle coś mi staje na przeszkodzie”. W takich sytuacjach zawsze radzę – najważniejsze, to zrobić pierwszy krok. Podjąć decyzję. Powiedzieć ją na głos, przy rodzinie, znajomych, kolegach z pracy. Określić swój plan jasno – w 1. połowie października jadę na urlop, adekwatny do możliwości czasowo/finansowych (prawo do urlopu ma przecież większość z nas, a pieniądze mają to do siebie, że zawsze można je jakoś zorganizować). Nie musi być to przecież 3-tygodniowa wyprawa na koniec świata. Równie dobrze można wybrać się na kilkudniowy wypad po krajach nadbałtyckich lub po najładniejszych miastach Polski.

Tym, co zawsze robię w pierwszej kolejności, jest kupienie taniego biletu. Regularnie obserwuję promocje, super oferty. Coś wpada mi w oko, cena jest atrakcyjna – kupuję. Bez dodatkowego bagażu i innych dopłat – jeśli nie będę mogła pojechać, stracę mniej pieniędzy, a wszelkie usługi można spokojnie dorezerwować w ostatniej chwili. Czasem dowiaduję się w pracy, czy dostanę w danym terminie wolne, a czasem idę na żywioł (jak dotąd tylko 2 razy zdarzyło się, że nie wykorzystałam kupionego wcześniej biletu). Na tym etapie zaczynam myśleć o realnych kosztach i zadaję sobie pytanie – czy mnie na to aby na pewno stać? Zazwyczaj odpowiedź brzmi „Nie, ale coś się wymyśli”. To działa w ten sposób, że po podjęciu pierwszych działań później jest już z górki. Nie ma pustych usprawiedliwień, odwlekania w czasie. Wiem, że dzień wylotu nadejdzie, a ja muszę być przygotowana na ten moment finansowo. Zaczynam inaczej planować codzienne wydatki, dwa razy zastanawiam się nim kupię niepotrzebny przedmiot, rezygnuję z wyjścia do restauracji na rzecz wspólnego gotowania ze znajomymi czy zorganizowania pikniku na świeżym powietrzu. Kawa tylko w domu, kino tylko w „tanie dni”, których w tygodniu w moim mieście jest naprawdę dużo. Szukam dodatkowych zajęć, szansy dorobienia. Wszystkie nadprogramowe pieniądze wpłacam na tajne konto, do którego nie mam karty, co utrudnia bezmyślne ich wydawanie. Ktoś kiedyś podzielił się ze mną świetnym pomysłem na wrzucanie monet 5 zł do słoika. Taką kwotę łatwo wydać na byle co (guma do żucia, butelka napoju, paczka czipsów, gazeta) a zarazem jest na tyle niewielka, że nawet nie zauważymy jej braku. Po kilku miesiącach może z tego uzbierać się bardzo konkretna suma. Jeśli czegoś bardzo chcemy, zawsze znajdzie się rozwiązanie. Trzeba tylko zdecydować – zrobię to! I zrobić.    

 

Avatar
Agnieszka Kuczyńska

Kim jestem i co robię: Miłośniczką Portugalii, która nie umie usiedzieć w miejscu. Pracuję na etacie, a każdą wolną chwilę wykorzystuję na podróże, prowadzenie bloga cale-zycie-w-podrozy.blogspot.com  z relacjami z wyjazdów i zachęcanie ludzi do poznawania Europy. Marzę, planuję, realizuję. Dlaczego tu jestem? Bo wierzę, że życie jest podróżą a sama droga jest ważniejsza niż cel. Uważam, że stale musimy się rozwijać. Chcę pisać o pięknych miejscach, ale też ludziach spotkanych w podróży, smakach świata i o tym, że nasze życie zależy od podejmowanych przez nas każdego dnia małych decyzji. Z czego jestem dumna w moim życiu? Z kilku pięknych marzeń chorych dzieci, które udało mi się spełnić, ponieważ przebywając z nimi zrozumiałam, co jest naprawdę ważne. A także z tego, że mam odwagę mówić na głos, czego od życia chcę a czego nie. Moje słabości: słomiany zapał w wielu kwestiach i ciągle kiepska organizacja czasu. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: dobry film, długie spacery i szukanie tanich biletów lotniczych  Największa zmiana w moim życiu: Ciągle coś zmieniam i modyfikuję, szukając własnej drogi. Nie umiem wskazać tej największej. Miejscowość: Warszawa

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.