Przejdź do treści

Zmiany w Życiu

Strona główna » Zmiana: Małgorzata

Zmiana: Małgorzata

Otwieram oczy. Sufit. Ma charakterystyczne pęknięcie. Znam je bardzo dobrze. Obserwuję je przecież od lat. Każde zakrzywienie, każde wyszczerbienie kartongipsu. Gdzieniegdzie odchodzi szpachla na łączeniu. Jakoś tak też pożółkł znacznie. No? jaki sufit takie życie, albo może na odwrót.
Od lat nic się nie zmienia. Ważę tyle ile ważę. Ktoś przychodzi, ktoś odchodzi. Sufit jest jedna stałą. Niezmienną.
Na patrzenie w sufit można sobie pozwolić jeśli nie napływają do oczu łzy. Wtedy charakterystyczne pęknięcie się rozmywa. Gorzej widać rzeczywistość. Głośniej słychać myśli. Sterowanie zmysłami. Znów mam depresję.
Odkąd pamiętam smutek był nieodłącznym elementem mojego życia. Subkultura wybrana potem, podczas okresu dojrzewania również zasadzała się na smutku. Można było wręcz ?imidżowo? smutać na potęgę. Czarny ciuch podkreśla bladość lica. Ukrywa zbędne kilogramy. Można spokojnie wyjść do ludzi i wiadomo, że nie ma sensu niczego ode mnie oczekiwać.
Tylko po co to słońce? Czy nie mogłaby być ciągle noc? Nocą tak fantastycznie człowiek zatapia się w muzyce i bezkresnym smutku.
I tak zrodził się nawyk. Nawyk chowania się do bezpiecznego pudełka szarości. Kiedy cokolwiek miało się zmienić, wytrącić mnie z tego marazmu to? bach! Depresja. I lekarze i terapeuci i jakieś dziwne recepty, które bałam się wykupić. Ten lekarz jest spoko. Ten to jakiś szarlatan. Pojedź do większego miasta. Zrób coś ze sobą. Porozmawiaj z kimś! Czego Ci znowu brakuje? Inni mają gorzej!
Nie ? nie mam tendencji chemicznej. To wszystko w głowie się dzieje. Nie cierpię na depresję o podłożu wiecznego braku serotoniny. Tu, w tej depresji, jest po prostu tak bezpiecznie! Tu nie ma żadnych zmian! Tu wszystko doskonale znam. Ufff??
I chyba bardzo naciągałam strunę. Pan Los wściekł się i zdecydował dać mi kilka nauczek. Na początek zabrał mi możliwość zarobienia chociażby na ratę kredytu studenckiego. Ależ to był genialny powód do smutku! Rzecz jasna wcale nie podejmowałam kroków by cokolwiek zmienić. To przecież zbyt trudne, stresujące, a ja przecież mam depresję. To ponad moje siły!
I nagle pojawia się znów jakiś znak. Pan Los łagodzi mój smutek i podsyła sprzymierzeńca, który postanawia trochę na siłę zabrać mnie do nowej rzeczywistości. Z 50 tysięcznego miasta, tak nagle, do Warszawy, która przecież jest taka przerażająca.
?Nie dyskutuj! Co tu Cię jeszcze czeka?? ? zapytał.
Kiwnęłam głową, spakowałam całe swoje życie w 2 torby i zamieszkałam na Woli.
Jak jest Wola to i coś w życiu drgnie.
Minimalnie drgnęło?
c.d.n.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *