Przejdź do treści

Zmiany w Życiu

Strona główna » Kamila Kubiak. Marzenia spełniają się tylko wtedy, kiedy potrafimy je nazwać

Kamila Kubiak. Marzenia spełniają się tylko wtedy, kiedy potrafimy je nazwać

Kim jest Kamila Kubiak?

Jestem marzycielką, niektórzy nazywają mnie też dreamsetterką, czyli osobą wprowadzającą modę na realizowanie marzeń metodą ChouChou. Karierę zawodową budowałam w najlepszych agencjach reklamowych świata, m.in. w Paryżu, Nowym Jorku, Moskwie i Warszawie. Żyję w nieustannym biegu, realizuję kilka projektów jednocześnie, a to sprawia, że jestem szczęśliwa, spełniona, a jednocześnie głodna kolejnych wyzwań. Wciąż nie przestaję marzyć i stawiam sobie nowe cele do realizacji.

Czym jest ChouChou?

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

ChouChou jest połączeniem „szmatki z gumką recepturką”, ubraną w kobiecy design. Tasiemką, w którą wpisujemy konkretny cel życiowy, jaki przed sobą stawiamy. Podobnie, jak kobieta – każde ChouChou jest inne. Może być ozdobione przeróżnymi dodatkami, jak ultra kobiece, różowo-czarne rozetki czy trupie czaszki, wysadzane kryształami, albo w wersji minimalistycznej z delikatnym, metalowym dodatkiem lub czerwoną nitką kabały. Noszone na nadgarstku ma nieustannie przypominać o tym, do czego dążymy. Jest takim osobistym coachem, który mobilizuje i dodaje nam sił do działania. ChouChou powstało po to, by mobilizować ludzi, aby w ferworze codzienności pamiętali o swoich marzeniach.

Mam poczucie, że ChouChou to trochę taka eksternistyczna lekcja coachingowa. Moja praca z klientami pokazuje, że najtrudniejsze jest właśnie doprecyzowanie celu. Bardzo lubimy uogólnienia: chcę poprawić swoją pracę zawodową, swoje życie prywatne – ale co to właściwie oznacza?

Ogólniki nie znaczą tak naprawdę nic. Bardzo często zdarza się, że kobiety proszą o wpisanie w ChouChou: “chcę być szczęśliwa”. A to przecież nic nie znaczy. Kiedy to widzę, jest mi przykro, ponieważ wiem, że trudno im będzie to osiągnąć. Będą miały do mnie żal, że dostały coś, co miało uczynić je szczęśliwymi, a tak się nie stało. Jeśli sami nie wiemy, co oznacza dla nas “szczęście”, nigdy go nie osiągniemy.

Określenie celu jest najtrudniejsze. Im więcej słów, tym bardziej zagmatwany cel.

Właśnie po to powstało ChouChou, aby skonkretyzować nasze marzenia. Im bardziej są konkretne, tym łatwiej będzie je zrealizować. Dlatego tak istotne jest, aby się zastanowić, czego tak naprawdę się chce. Ograniczyliśmy wpisanie celu w tasiemkę do 30 znaków właśnie po to, żeby zmusić ludzi do zastanowienia się nad tym i ustalenia konkretów. Świadomość własnego celu wymaga pracy, ale z biegiem czasu jest coraz łatwiejsza – uczymy się i po pewnym czasie automatycznie pewne rzeczy przyjmujemy, a pewne odrzucamy.

Każdego z nas uszczęśliwiają inne rzeczy.

Oczywiście. Każdy chce być szczęśliwy i każdy chce spełniać marzenia. Trzeba sobie tylko zadać pytanie: co czyni mnie szczęśliwą? ChouChou jest po to, by non stop przypominać, że chcesz to robić, bo sama się na to zdecydowałaś. Jeśli działasz systematycznie, to po pewnym czasie ta czynność staje się nawykiem. ChouChou pomaga w budowaniu tej systematyczności. Jeżeli wpiszesz sobie na nim „codzienny, poranny jogging”, to za każdym razem, kiedy zerkniesz na rękę, będziesz sobie o tym przypominać.

Mamy bardzo dużo oczekiwań i planów, najtrudniej jednak jest wykonać zobowiązanie wobec samych siebie. Jeżeli poprosi nas o coś szef, przyjaciel, znajomy – pędzimy, by wykonać zadanie jak najszybciej. Robić coś dla samych siebie jest najtrudniej.

W rodzinie kobiety najczęściej stawiają się na ostatnim miejscu. Spełniają oczekiwania męża i dzieci, a dla siebie nie zostawiają czasu ani przestrzeni. Finalnie są po prostu nieszczęśliwe. Gdyby potrafiły wygospodarować dla siebie przynajmniej godzinę w ciągu dnia, to byłoby coś, co sprawiłoby im wiele radości. Stałyby się bardziej szczęśliwe. Trzeba pamiętać, że nie da się dać drugiej osobie czegoś, czego samemu się nie ma. Jeśli samemu nie jest się szczęśliwym, nie uszczęśliwi się nikogo. ChouChou z wpisem „mamo, pamiętaj o sobie” lub „godzina dziennie tylko dla mnie” pozwoli obecnym i przyszłym mamom nauczyć się znaleźć czas na wytchnienie, w którym na pierwszym miejscu będą właśnie one, a nie maluszek, pozostałe dzieci czy facet. Tasiemka pomoże wyrobić im nawyk dbania o swoje dobre samopoczucie.

Co było bodźcem do stworzenia ChouChou?

Wiele lat temu, po studiach na ASP, wyjechałam do Paryża. Miałam świetną pracę w agencji reklamowej, mieszkanie i ukochanego mężczyznę u boku. Ale miałam też marzenie o takiej samej pracy, tyle że w Nowym Jorku. Konformizm dnia codziennego starał się je zagłuszyć, lecz ono było silniejsze. Udało mi się spotkać osobę, która była profesjonalnym coachem. Poddała mnie treningowi, w którym ważną rolę odgrywały „szmatka i gumka”. Ten zestaw pomógł mi etapami przejść przez trudny proces realizacji tego celu.

Podczas realizacji każdego celu w pewnym momencie pojawiają się wątpliwości. Jak wtedy sprawdza się ChouChou? 

W pewnym momencie zatrzymujesz się, brakuje ci chęci i masz ochotę odpuścić. Na szczęście ChouChou będzie cały czas działać. Elastyczna tasiemka jest właśnie po to, aby sobie z niej strzelić, gdy zaczynasz myśleć, że nie dasz rady. Delikatny ból odgania „czarne myśli” i pozwala Ci skupić się na tym, że jednak się uda. Magia myślenia jest taka sama jak sen – do raz przerwanego nie da się już powrócić.

Czyli może się zdarzyć, że w którymś momencie zdejmę je z ręki?

Może tak być. Możesz zdjąć je w każdej chwili. Życie polega na tym, że powinniśmy często zadawać sobie pytania. Jeżeli zdjęłam ChouChou i po prostu o nim zapomniałam, to czy w nim naprawdę był cel, który chciałam osiągnąć? Nie jest tak, że wszystko przychodzi samo. Zdarzają się bardzo trudne momenty, ale jeśli naprawdę czegoś pragniesz, to dasz radę przez nie przejść. Jeśli nie przejdziesz, to znaczy, że marzenie było tylko kaprysem.

Zauważyłam, że często kiedy podejmujemy jakieś decyzje, kiedy chcemy działać, to nasze myśli na temat nowego zawsze są złe. Skupiamy się na lękach i negatywach, z góry zakładamy najgorsze.

Najłatwiej jest zabić marzenie – wytłumaczyć sobie, że to głupie albo na tyle nieosiągalne, że nie jest dla mnie. Zawsze jest jakieś “ale”. Jest takie ćwiczenie coachingowe: najpierw zapisuje się 10 punktów, dlaczego nie uda Ci się czegoś zrobić, a zaraz potem 10 punktów, dlaczego Ci się to uda. Te 10 punktów „na tak” jest zawsze najtrudniej wymyślić, jednak dowodzą, że zawsze istnieje rozwiązanie, a Ty możesz dać radę.

Gdyby nie twoje doświadczenia, nie robiłabyś tego, co teraz robisz?

Gdyby nie moje doświadczenia, to dzisiaj na pewno nie byłabym tu, gdzie jestem. Tylko w ten sposób można się czegoś nauczyć, do czegoś w życiu dojść. Gdybym nie wyjechała do Nowego Jorku, to prawdopodobnie mieszkałabym w Paryżu i byłabym teraz jednym z najbardziej nagradzanych art directorów. Konsekwentnie kontynuowałabym swoją karierę zawodową, która była prosta i logiczna.

No właśnie, kiedy myślimy o jakiejś zmianie, a z zewnątrz wszystko wygląda dobrze, dużo trudniej się na nią zdecydować.

Wyjazd do Nowego Jorku wydawał się szaleństwem dla wielu moich znajomych. Marzeń nie wolno jednak zatrzymywać. Podjęłam się tego, mimo że miałam cudowne życie. Moja droga do Nowego Jorku jest najlepszym schematem działania metody ChoChou, która sprawdza się w realizacji trudnych i z pozoru nieosiągalnych celów. Zabawne, że kiedy zaczęłam się wahać, czy ten mój pomysł jest rzeczywiście tym, czego pragnę, zegarek w łazience zaczął chodzić do tyłu! Tak, jakby dawał mi czas na utwierdzenie się w przekonaniu, że chcę pracować w Stanach. Podobnie ChouChou, które dematerializując się, daje Ci czas na zbliżenie się do celu.

Tak właśnie pomyślałam: przecież to tasiemka, która się niszczy. A ty zwracasz uwagę na to, że ona ma się zniszczyć. W ten sposób pokazuje nam, ile robimy w sprawie, na której nam zależy.

Tak. Ona ma się przecierać, pobrudzić. Czasem działamy szybciej, czasem wolniej, a czasem ChouChou ginie lub spada… Jakiś czas temu zsunęło mi się z ręki i w ogóle tego nie zauważyłam. I wtedy zdałam sobie sprawę, że marzenie które w nim wpisałam – zrealizowałam.

Można mieć dwa ChouChou na ręce?

Uważam, że należy konsekwentnie realizować jeden cel. Dlatego raczej namawiałabym na jedno ChouChou na każdy etap. Na samym początku warto wyznaczyć sobie jakieś łatwe zadanie. Kiedy je zrealizujemy, daje nam to radość zwycięzcy, a wówczas dużo łatwiej podjąć się kolejnego wyzwania.

Mówi się, że przyjaciół nie poznaje się w biedzie, tylko po tym, jak znoszą twój sukces. Gdybyśmy akceptowali to, że sukces wiąże się z ciężką pracą, to też by nas do niej motywowało. Jednak warto zwrócić uwagę także na to, by być zafascynowanym własnym życiem, a nie cudzym show. 

Tak, warto inspirować się sukcesami innych, ale działać na miarę swoich możliwości. Na stronie mamy testimoniale naszych klientek, którym udało się spełnić marzenia. Bardzo bym chciała, żeby kobiety opowiadały o swoich sukcesach, bo to daje motywację innym. To przekonanie wywiozłam z Ameryki – tam jeśli Tobie się udało, to znaczy, że i mnie może się udać. To jest taki amerykański model “od pucybuta do milionera”. Według mnie taka mentalność jest super.

Czyli wracamy do punktu wyjścia: patrz na siebie i swoje potrzeby, a nie przez pryzmat innych.

Jest takie chińskie przysłowie: żeby móc kogoś oceniać, to trzeba przejść siedem dni i siedem nocy w jego butach. Wtedy zrozumiesz, że nie możesz oceniać tej osoby, bo nie pasujesz do jej butów – po prostu nią nie jesteś. Dlatego skupmy się na naszym życiu i ulepszajmy je, jak tylko możemy.

www.chouchoulikeme.pl

 

Rozmawiała Anna Węgrzyn

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *