Daj coś z siebie innym – pomagaj, a sam odniesiesz korzyści

Większość z nas narzeka na brak czasu. Brakuje nam czasu na odpoczynek, pracę (bo nie zawsze się z nią wyrabiamy), codzienne czynności, wymarzone wyjazdy oraz dla rodziny i przyjaciół.

Czasami w tym naszym niedoczasie pojawiają się chwile, które uznajemy za zmarnowane. Nie wykorzystaliśmy ich ani na pracę, ani na odpoczynek, ani na wypełnienie obowiązków, ani na przyjemności. Pojawia się poczucie winy: „Nie dość, że nic nie zrobiłem, to na dodatek jestem zmęczony”.

Takie dni zdarzają się każdemu – częściej lub rzadziej. Jeśli poczujesz, że nie są pojedynczymi sytuacjami, zastanów się, czy nie warto wykorzystać czasu inaczej.

Wiele przysłów, opowieści, a nawet bajek dla dzieci mówi o tym, że im więcej dajesz, tym więcej zyskujesz. Warto jednak zwrócić uwagę, że bohaterowie wspomnianych gatunków charakteryzowali się bezinteresownością. Pomagali innym, nie oczekując podziękowania i nie licząc na to, że kiedyś ktoś im to wynagrodzi lub pomoże.

We współczesnym świecie nie brakuje takich bohaterów. Pozornie robią niewiele, ale dla niektórych ich pomoc jest nieoceniona.

Różne są powody podjęcia decyzji, aby poświęcić czas potrzebującym. Nie zawsze na pierwszym miejscu stoi osoba, która potrzebuje pomocy. Przykładem może być wolontariat, w który młodzież angażuje się, aby uzyskać dodatkowe punkty na świadectwie. Często zadowalają się minimum – skoro wystarczy godzina w tygodniu, to po co poświęcać dwie? Oczywiście spora grupa młodzieży szybko odnajduje w wolontariacie coś więcej: czują się potrzebni i cieszy ich fakt, że mogą wywołać uśmiech na czyjejś twarzy.

Podczas jednego z wykładów na studiach prowadzący przedstawił teorię antropologa Williama Hamiltona, który uważał, że nie istnieje coś takiego jak bezinteresowność. Jeśli komuś pomagamy, robimy to tylko dlatego, że oczekujemy korzyści. Nawet w wypadku najbliższych nasze altruistyczne zachowania wynikają z egoizmu genów – każdy organizm dąży do ratowania swoich genów. Teoria Hamiltona wywołała ogromną dyskusję. Chociaż przywoływaliśmy mnóstwo przykładów – naszym zdaniem bezinteresownych zachowań – za każdym razem ktoś z grupy podawał argument świadczący o tym, że osoba pomagająca odnosi konkretne korzyści. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że to, jakie korzyści ktoś odnosi, jest mniej istotne niż fakt, że potrzebujący otrzymał pomoc lub wsparcie.

Praca wolontariusza niekiedy wymaga od nas systematyczności, wcześniejszego wstania z łóżka, zrezygnowania z określonych przyjemności. Jeśli praca, nauka lub zobowiązania rodzinne nie pozwalają Ci podejmować długofalowych działań, pamiętaj, że nawet drobny gest wobec drugiej osoby lub zwierzęcia jest namiastką wolontariatu.

Ostatnio na moim osiedlu zauważyłam następujące ogłoszenie: „Wolontariuszka w schronisku dla zwierząt zaprasza na spacery z mieszkańcami owego schroniska (chociażby jednorazowo)”. Po pierwsze, jest to okazja do odpoczynku na świeżym powietrzu, po drugie – stwarza możliwość poznania nowych osób, po trzecie – zapewnia poczucie satysfakcji (radość w oczach zwierząt), po czwarte – możesz dowiedzieć się czegoś nowego o sobie.

Może ktoś zapytać, co to za wolontariat, skoro profity zbiera wolontariusz. Osoba, która doświadczyła pomocy, naprawdę nie siedzi i nie analizuje, kto więcej zyskał: ona czy wolontariusz. Jest wdzięczna za pomoc, która – jak wiemy – może być początkiem łańcuszka.

Czy nie jest przyjemniej żyć w miejscu, w którym ludzie się uśmiechają, nie uciekają wzrokiem na widok kogoś potrzebującego pomocy (pani z wózkiem wsiadającej do autobusu lub pana, któremu wypadła torba z zakupami). Nie mówię o wielkich czynach, lecz drobiazgach, które możemy robić każdego dnia.

Być może ktoś z Was jest takim dobrym duchem, który zawsze ma oczy otwarte i któremu nigdy nie przyszło do głowy, że jego działanie jest wyjątkowe. Wśród nas jest wielu tak niesamowitych ludzi. Zauważajmy ich i bierzmy z nich przykład. Nie bójmy się także przyznać – zwłaszcza przed samymi sobą – że to, co robimy, jest ważne.

Aby pomagać innym, musisz wierzyć w siebie, lubić siebie (a nawet kochać) i doceniać swoje umiejętności – choćby wydawały się niewielkie.

Avatar
Marta Samorajczyk

Kim jestem i co robię: Jestem osobą, która lubi pracę z ludźmi. Pracuję w szkole na stanowisku psychologa oraz w przedszkolu jako terapeuta integracji sensorycznej. Dlaczego tu jestem? Jestem tu, ponieważ jest to dla mnie wyzwanie – chcę się z nim zmierzyć. Mam nadzieję, że dzięki temu portalowi będę potrafiła patrzeć na świat z wielu różnych perspektyw. Będę starała się zwrócić uwagę na problemy ważne dla młodzieży, pomagać w znajdowaniu sposobów, miejsc czy osób, dzięki którym życie nastolatka będzie choćby odrobinę łatwiejsze. Z czego jestem dumna w moim życiu: Jestem dumna z tego, że jestem kim jestem, że mam od lat tych samych wspaniałych przyjaciół wokół siebie, na których zawsze mogę liczyć. Moje słabości: Moją największą słabością jest niezdecydowanie, trudności z podejmowaniem decyzji, a poza tym kawa. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: Mój sprawdzony sposób na poprawę humoru to długie rozmowy z przyjaciółmi, niezależnie od pory dnia czy nocy. Największa zmiana w moim życiu: Chyba nie wydarzyło się nic takiego w moim życiu, co mogłabym nazwać największą zmianą. Na pewno ważną zmianą było znalezienie pierwszej pracy – zmiana trybu życia, nowe wyzwania, obowiązki i doświadczenia.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.