Nie odkładaj na później tego, co ważne!

Do tego artykułu natchnęła mnie moja własna historia sprzed kilku tygodni. W czerwcu dentysta powiedział mi, że mam jeden ubytek w zębie i powinnam zająć się nim możliwie jak najszybciej. Dziwny wstęp? Być może, dlatego idziemy dalej. Czerwiec to początek lata, wakacji. Wypad na Hel, weekendowe podróże po Polsce, spotkania ze znajomymi, wieczorne spacery, siedzenie nad Wisłą. Dużo zajęć, a wszystko ważniejsze niż to, co zrobić powinnam w pierwszej kolejności. Dotarłam do gabinetu we wrześniu, bardzo z siebie zadowolona, i okazało się, że przez zaniedbanie zamiast jednego ubytku są trzy! A nie byłoby ich, gdybym to załatwiła od razu. Ciężko się przyznać, ale tak – to moja wina i muszę ponieść konsekwencje własnych decyzji (3 wizyty, 3 znieczulenia, a przede wszystkim 3 niemałe opłaty zamiast załatwienia sprawy raz, a dobrze).

 Zaczęłam się zastanawiać, jak często nam się to zdarza? Ile ważnych spraw odkładamy na później, a nagle okazuje się, że jest już za późno? Rozmawiałam niedawno ze znajomą, matką małego dziecka. Powiedziała, że tak dużo pracuje, że od kilku lat nie była u lekarza, nie robiła żadnych(!) badań profilaktycznych, a nawet kontrolnych choroby przewlekłej, na którą cierpi od dawna. Każdy wie, jak ważne jest wczesne wykrywanie chorób, ale u wielu osób gdzieś w tyle głowy przebiega myśl: „mnie to przecież nie dotyczy, mam jeszcze czas”. A z czasem jest tak, że mamy tylko to, co jest teraz, nic więcej. Żadnej gwarancji jutra, żadnej pewności, że uda nam się zrealizować odkładane na później plany i marzenia. Słyszę czasami: „Zrobię to jak schudnę / przytyję / nauczę się języka obcego / przejdę na emeryturę / będę mniej pracować / będę więcej zarabiać” itp., itd.. Jutro, pojutrze, za rok, za dwa…

Ta dość banalna sprawa z zębami mocno mną wstrząsnęła. Zawsze były zdrowe, silne. A nagle takie coś. Znienacka, w bardzo krótkim czasie. Nic nie jest dane nam na stałe: młodość, uroda, niestety także zdrowie. Nie na wszystko mamy wpływ, ale możemy sami sobie pomóc – robiąc regularnie badania, pilnując wizyt u lekarza, nie lekceważąc żadnych objawów, nie wmawiając sobie, że zawsze jest coś pilniejszego. Nie ma bowiem nic pilniejszego niż zdrowe ciało, bo to w nim tkwią zdrowy duch, dobre samopoczucie, pozytywne nastawienie do świata.

Na bliżej nieokreśloną przyszłość odkładamy nie tylko lekarzy, lecz także spotkania ze znajomymi, wyjścia do kina, samorozwój, wymarzone podróże, rozwijanie swoich pasji. Miałam taki moment, że telefon dzwonił, ludzie chcieli mnie zobaczyć, a ja miałam sprawy „ważne”. Potem przestali dzwonić. Gdy zeszłam z dentystycznego fotela, chwyciłam za telefon. Zadzwoniłam do Taty, spytać jak się czuje, do Babci, żeby zaanonsować się na niedzielny obiad i do 10 osób, z którymi nie widziałam się od dawna, ponieważ ciągle brakowało mi czasu (a może to była tylko wymówka?). Ustaliłam harmonogram łatania zębów, poszłam po skierowania na podstawowe badania, zrobiłam zaległe usg. Poczułam się lepiej, spokojniej. Przypomniał mi się zasłyszany kiedyś cytat: „Pamiętaj, że najważniejsze jest, aby to co najważniejsze, pozostało najważniejsze”. Postaram się nigdy więcej nie wyrzucić go z pamięci. 

Fot. Agnieszka Kuczyńska 

Avatar
Agnieszka Kuczyńska

Kim jestem i co robię: Miłośniczką Portugalii, która nie umie usiedzieć w miejscu. Pracuję na etacie, a każdą wolną chwilę wykorzystuję na podróże, prowadzenie bloga cale-zycie-w-podrozy.blogspot.com  z relacjami z wyjazdów i zachęcanie ludzi do poznawania Europy. Marzę, planuję, realizuję. Dlaczego tu jestem? Bo wierzę, że życie jest podróżą a sama droga jest ważniejsza niż cel. Uważam, że stale musimy się rozwijać. Chcę pisać o pięknych miejscach, ale też ludziach spotkanych w podróży, smakach świata i o tym, że nasze życie zależy od podejmowanych przez nas każdego dnia małych decyzji. Z czego jestem dumna w moim życiu? Z kilku pięknych marzeń chorych dzieci, które udało mi się spełnić, ponieważ przebywając z nimi zrozumiałam, co jest naprawdę ważne. A także z tego, że mam odwagę mówić na głos, czego od życia chcę a czego nie. Moje słabości: słomiany zapał w wielu kwestiach i ciągle kiepska organizacja czasu. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: dobry film, długie spacery i szukanie tanich biletów lotniczych  Największa zmiana w moim życiu: Ciągle coś zmieniam i modyfikuję, szukając własnej drogi. Nie umiem wskazać tej największej. Miejscowość: Warszawa

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.