Zmiana: Bartosz Michalak

Był rok 2006. Do tego czasu pełniłem wyuczone i narzucone mi od dziecinstwa role spoleczne (przykladnego syna, wnuczka, ucznia i studenta, sasiada itd.) i nie wyobrazalem sobie ze juz niebawem wszystko sie zmieni. Do tego doszedl jeszcze fakt, ze poznalem wowczas fantastyczna dziewczyne. Wspolne mieszkanie, elitarne studia, wspinanie i gory w czasie wolnym i ogolna sielanka.
I nagle szok!
Jestem chory i czeka mnie operacja neurologiczna.
Ale za chwile przyszla mysl, ze ok, operacja operacją, klopot zniknie i WSZYSTKO NIEBAWEM WROCI DO NORMY.
ALE TAK SIE NIE STALO…
Kiedy obudziłem sie po dwoch godzinach na sali pooperacyjnej i dostalem informacje, ze chociaz zasadnicza czesc operacji poszla zgodnie z planem, ale moja rekonwalestencja nie bedzie taka prosta i szybka, chcialem po prostu zaknac oczy i juz ich nigdy nie otworzyc.
Nic nie widzialem, nie mowilem, nie moglem sie ruszac, jakies rurki, zamieszanie i to dreczace pytanie DLACZEGO?, DLACZEGO JA?
Ale też zaraz potem uswiadomilem sobie ze moje poddanie sie, rezygnacja i smierc bylaby po prostu BEZSENSOWNA, POJSCIEM NA LATWIZNE.
I chyba to byl wlasnie ten moment kiedy lezac w szpitalu jak to przyslowiowe warzywo pomyslalem, ze MOZE SPROBUJE SIE PODNIESC.
I zaczalem od odpowiedzi sobie na pytanie KIM JESTEM? Bartosz Michalak, mam numer PESEL taki a taki. Ok. Ale co znaczy? Kim więc jestem? Kimś, kto bez względu na numery oraz inne rzeczy, ma jakas swoja historie. Cos przezyl i moze sie teraz tym podzielic itd.
Wiem juz ze o sukcesie nie decyduje wcale to, czy ktos jezdzi BMW czy tramwajem, slucha muzyki powaznej czy Disco Polo, pracuje w wielkej korporacji i ma wille z basenem?
Ale to jakim jest człowiekiem? O czzym myśli kazdego dnia rano i czy ma kogos, komu moze o tym powiedziec? Co “mowia” jego oczy, ruchy, tebr glosu, emocje i nastroj?
Znam ludzi (pelnosprawnych i niepelnosprawnych), ktorzy zyja tylko dla tego ze nie umarli. Marnuja dany im czas. Bardziej wegetuja. A ewentualne przyszle szczescie w zyciu uzalezniaja od kolejnych wyczekiwanych rzeczy i mowia- ZE WTEDY TO SOBIE DOPIERO POZYJA. Paradoksalnie ludzie ci umieraja ciagle na cos czekajac i NIGDY NIE ZYJAC.
Jest tez takie powiedzenie ZE CI KTORZY DAZA DO SZCZESCIA NAJCZESCIEJ GO NIE ZNAJDUJA BO SZCZESCIE LEZY PO DRODZE.
I to wlasnie zrozumialem. ZYCIE JEST WARTOSCIA SAMA W SOBIE I JUZ PRZEZ TEN FAKT JEST CZYMS WSPANIALYM I CUDOWNYM.
Dziecko nie potrzebuje ekskluzywnego auta, super mieszkania, najnowszego sprzetu HI-FI itd., zeby moglo byc szczesliwe. Jemu wystarczy czasem jakis patyk, z ktorego powstanie najostrzejszy miecz, garnek zmieniajacy sie nagle w niezawodny helm i wyobraznia. Dlaczego? Bo dziecko jest szczesliwe z samego faktu “jestestwa”, a jego nastroj jest uzalezniony glownie od okolicznosci wewnetrznych.
A dorosly? Dorosly zawsze bedzie chcial czegos wiecej. Kojarzy mi sie tu troche mitologiczny Narcyz. Przeglada sie w tafli wody i podziwia swoja niezmacona urode. Jest szczesliwy i spelniony. Ale czy na pewno? Co stanie sie kiedy woda zostanie zmacona? Uroda Narcyza zmieni sie. Pojawi sie u niego niepokoj i niepewnosc. Nie zdaje sobie sprawy z faktu ze piekna twarz na ktora patrzyl jest jego odbiciem i ze piekno nosi w sobie. A zmacenie wody- zmiana okolicznosci zewnetrznych- nie ma tutaj znaczenia.
Ne wiem, czy w tych paru slowach oddalem istote rzeczy. Tyle chcialbym tu jeszcze napisac. Ale krotko mowiac:
Zrozumialem ze w zyciu nawazniejszym szczesciem jest to, ze ono sie nam w ogole zdarzylo. Ze w ogole w ogolym niebycie przez milony lat, mamy kiludziesiecioletni okres BYCIA. Wykorzystajmy ten czas jak najlepiej. Wycisnijmy to zycie jak ta przyslowiowa cytryne i jeszcze te wiory co zwykle ida do wyrzucenia.
Drugiej szansy nie bedzie…

Bartosz Michalak

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.