Pułapki rozwoju osobistego – czyli jak nie wpaść w sidła uduchowionego egoizmu?

Hasłami epoki, w której żyjemy, doby wszechobecnego samorozwoju, stały się motta typu: „pokochaj i zaakceptuj siebie”, „spełnij swoje marzenia”, „bądź wolny”, „postaw siebie na pierwszym miejscu” i tak dalej. Słowa te brzmią pięknie i z pewnością motywują, dodają otuchy w słabszych bądź przełomowych momentach. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że tego typu podejścia stanowią tylko jedną stronę medalu: tę pozytywniejszą część rozwoju osobistego.

Traktowanie ich powierzchownie, bez wgłębienia się w temat, może przynieść odwrotne skutki. Jeżeli nie rozpracujemy tego, na czym polega tak zwany zdrowy egoizm, to w efekcie skupienia się na sobie możemy uwięzić się w zwyczajnym egoizmie, czyli pogoni za własną korzyścią. W skrajnych przypadkach kończy się nawet na egotyzmie, narcyzmie czy megalomanii (jeśli miało się ku temu skłonności).

Co warto wiedzieć o uduchowionym egoizmie?

Czym zatem różni się „zdrowy” egoizm od egoizmu „niezdrowego”? Warto mieć tego świadomość, gdyż granica ta wydaje się być bardzo cienka, zwłaszcza, gdy dopiero wkraczamy w świat rozwoju świadomości.

Otóż, niezdrowy egoizm, czyli po prostu egoizm, to stawianie siebie na pierwszym miejscu, bez względu na innych i na okoliczności. To działanie w taki sposób, by w efekcie osiągnąć wyłącznie korzyści, przyjemności, zaspokojenie. To patrzenie na świat przez bezwzględny pryzmat „ja”. W życiu dorosłym jest oznaką niedojrzałości i bierze się z tego, że pozwalamy naszemu wewnętrznemu, skrzywionemu dziecku, kontrolować nasz los. Myślimy o sobie, o tym, żeby nam było dobrze, a świat ma temu służyć, niczym troskliwa mama płaczącemu dziecku. 

Wrażliwość – jak się z nią zaprzyjaźnić? Co możesz zyskać? Sprawdź!

Bywa czasem tak, że w swoim dotychczasowym życiu na pierwszym miejscu stawialiśmy oczekiwania i wymagania innych, podświadomie po to, by odwdzięczali się nam i dawali nam to, czego sami sobie nie umieliśmy dać. Wtedy wpadnięcie w pułapkę egoizmu, obszytego złotą nitką rozwoju, jest bardzo łatwe. Osoba, która nie znała swojej wartości, zaczyna brnąć w totalną skrajność, czyli w poczucie wyższości. Zaczyna wierzyć w to, że może żądać od innych, nie dając im już nic od siebie. Czasem jest to tylko okres przejściowy. Tak jakby odreagowanie po latach wyciskania z siebie ostatnich potów dla wszystkich wokoło. Jednak jeśli nie mija, to zaczyna robić się niebezpieczne. Nie dość, że niszczy relacje z bliskimi, to jeszcze z samym sobą.

Jak się ma do tego zdrowy egoizm? Jeśli słuchamy wyraźnie tego, co dokładnie mówi współczesna psychologia, filozofia „kochania siebie”, to rozumiemy, że chodzi w niej przede wszystkim o granice: swojej wolności, szacunku, swoich możliwości, przekonań, wytrzymałości, pojemności na coś, itd. Taka praca nad sobą polega na zwiększaniu poczucia wartości, wyrabianiu w sobie asertywności, jednak to wszystko ma się opierać na wiedzy o samym sobie. Bez prawdziwego poznania siebie nie jest możliwe prawdziwe pokochanie siebie, a bez tego nie jesteśmy w stanie w ogóle kochać innych. Wtedy właśnie stajemy się „niezdrowymi” egoistami. 

Jak zatem autentycznie pokochać siebie? Oto kilka wskazówek:

  1. Najpierw przyjrzyj się swojemu życiu. Jakie masz tendencje, schematy? Jakie błędy w kółko popełniasz? 
  2. Naucz się rozróżniać swoje myśli, które ci sprzyjają,  od tych które są „programami”, wgranymi w wyniku wzorowania się na innych. Zacznij pracować nad tymi przekonaniami, zastępując je pozytywnymi afirmacjami (aż w nie sam uwierzysz).
  3. Odkryj swoje traumy, wydobądź z siebie najgłębiej skryte i zastałe emocje: lęki, historie wstydu, poczucia winy, braku miłości, itd. (nie musisz robić tego sam, poszukaj pomocy u terapeuty, na warsztatach czy grupach wsparcia). Powoli odkrywaj kolejne warstwy prawdy o sobie, nawet jeśli ta prawda nie jest ładna… 
  4. W tym procesie bardzo ważny jest szacunek do siebie, łagodność, ukochanie tych części siebie, których ktoś kiedyś nie ukochał. To jest po prostu ta akceptacja, o której się tyle teraz mówi. Nie ma ona nic wspólnego z pozostaniem dokładnie takim, jakim się jest. Wręcz przeciwnie, dzięki niej możemy powoli zmienić się i naprawić osobowość, stając się lepszą wersją samego siebie.
  5. Pozwól sobie czuć emocje w ciele, zauważaj je, byś mógł lepiej się zrozumieć i byś nauczył się rozróżniać emocje od stałych uczuć. Wyrabiając w sobie dojrzałość emocjonalną, zbliżysz się do życia w zgodzie z prawdziwym „ja”, nie tym egotycznym, tylko ze swoim sercem. 
  6. Wiedząc już co nie co o sobie i o tym co naprawdę przeżyłeś, jakie rany w sobie masz i czego już nie chcesz, zacznij pracę nad swoimi granicami i asertywnością. Nad mówieniem NIE pewnym sprawom, osobom. Z poszanowaniem potrzeb innych, ich wolności i waszych relacji. Dzięki temu będziesz kierował się korzyściami  zarówno swoimi, jak i innych lecz dobrem obu stron. 
  7. Bądź autentyczny i szczery ze sobą, ale też z innymi. Mów, czego potrzebujesz, jak czujesz i jak byś wolał. Naucz się prawdziwie przyjmować, gdy ktoś ci oferuje coś od siebie, bez poczucia, że musisz się odwdzięczyć. Zobaczysz, że i bezinteresowność też zacznie Ci przychodzić z łatwością.
  8. Poznawaj swoje talenty, odkrywaj pasje – te nowe, ale też te stare, porzucone. Rozwijaj je, rób to, co prawdziwie kochasz. W ten sposób nauczysz się rozróżniać prawdziwe pragnienia serca od zachcianek ego, chwilowych przyjemności.
  9. Zmieniaj nawyki. Dbaj o siebie, o swoje zdrowie,  kondycję i ciało. O to, co jesz, jakich informacji czy muzyki słuchasz, w co się ubierasz, czy wystarczająco śpisz itd. Dokładnie tak, jak się dba o małe dziecko. Tylko dbając o siebie, będziesz umiał zrozumieć i uszanować potrzeby innych.
  10. Nawiąż bądź odnów kontakt z naturą. Przyroda koi, goi i pomaga w pokochaniu świata i powrocie do serca. 
  11. Spędzaj czas ze sobą, bez zakłóceń, takich jak telefon czy telewizja. Nawet bez książki. Rób nic. Bądź ze sobą, przy sobie. Nie musisz medytować (to też bywa ucieczką od siebie). Po prostu wsłuchaj się w siebie, może usłyszysz jakiś wewnętrzny głos: impuls, światło świadomości. Wniosek. Zrozumienie tego, jak jest naprawdę. Uznaj to. Bo uznanie tego, że na dany moment coś jest jakie jest, bez oceny i karcenia się, jest jedynym sposobem na prawdziwe pokochanie siebie, wybaczenie sobie, a w efekcie – osiągnięciem swojego najwyższego potencjału. 
  12. Wszystko to, co oczekujesz od świata, ale też to, czego innym nie umiałeś dać, daj najpierw sobie sam. Całe to docenienie, uznanie, uwagę, miłość, troskę, cierpliwość, zrozumienie. To są właśnie wszystkie te braki z dzieciństwa, wszystkie luki, które w dorosłym życiu możesz zapełnić tylko ty. Nikt inny nie uczyni cię szczęśliwym i spełnionym. Nikt inny nie wypełni tej pustki. To twoja pustka i twoja odpowiedzialność. Zagłuszysz ją czy wypełnisz miłością? Wybór należy do Ciebie.

Za egoizm zapłacisz słono

Największym paradoksem egoizmu (tego „niezdrowego”) jest to, że w ostatecznym rozrachunku więcej nam szkodzi, niż pomaga. Bo gdy uganiamy się za przyjemnościami i „chceniami”, chwilową ulgą dla emocji (bez przeżywania ich), często podejmujemy nietrafione decyzje, psujemy relacje, bo nie ma w nich równowagi, bo ktoś jest tym ważniejszym. Wkręcamy się w karierę i inne akcje, które tylko pozornie zwiększają poczucie naszej wartości, a w rzeczywistości sprawiają, że się wypalamy, z czasem nie poznajemy swego odbicia w lustrze. Wybieramy, nie mając pojęcia, że kieruje nami strach, a nie miłość do siebie.

Zdrowy egoizm to głównie zyski

Pokochanie siebie, to pokochanie wewnętrznego dziecka, które raz się śmieje, raz płacze, a raz jest brudne. Myśli o sobie, kombinuje i manipuluje. Boi się. To pokochanie go, ale odebranie mu władzy nad Twoim życiem. 

Zdrowy egoizm to stawianie swojego serca na pierwszym miejscu przed ego. To wolność, ale od przymusu powtarzania tych samych błędów. To zrozumienie, że jesteś ważny, ale tak samo ważny, jak inni. To dbanie o swoje granice, ale bez ranienia ludzi wokoło. 

Odnaleźć siebie to mieć wszystko

Rozwój samoświadomości nie musi mieć nic wspólnego z tak modnymi teraz praktykami duchowymi, ani z rzucaniem wszystkiego i wyjechaniem w podróż dookoła świata. To po prostu poznanie samego siebie i utrzymanie kontaktu z własnym wnętrzem. Zapewniam Cię, że jak już się do niego dokopiesz, to odnajdziesz w nim czyste dobro, które stanie się dla Ciebie jedynym motywatorem do życia.

I tego z całego serca Ci życzę!

Ewa Giurkowicz
Ewa Giurkowicz

Spotkaj się ze mną, jeśli: chciałbyś spróbować coachingu holistycznego, terapii ruchem i tańcem spontanicznym. Kim jestem i co robię: jestem life coachem (coachem holistycznym), trenerką gimnastyki śmiechowej oraz ruchu i tańca intuicyjnego, piszę również powieści dla kobiet o tematyce transformacji życiowej i pokochania samej siebie, prowadzę bloga literacko-motywacyjnego, jestem mamą 13-letniej Igi, miłośniczką zdrowego odżywiania się, mindfulness i życia w zgodzie z naturą. Dlaczego tu jestem: by opowiedzieć swoją historię, by zainspirować do zmian, by pokazać na swoim przykładzie, że nigdy nie jest za późno ani za wcześnie na zmiany, że mamy prawo do bycia szczęśliwym każdego dnia, a nie za pięć lat, albo 10 lat temu... Że Życie to nieustanna zmiana! Z czego jestem dumna w moim życiu: z pokochania samej siebie i uświadomienia sobie schematów, które rządziły moimi wyborami, z wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje istnienie i decyzje, z książek mojego autorstwa, z poradzenia sobie z zaburzeniami lękowymi bez środków farmakologicznych, z tego, że moja córka mówi, że jest szczęśliwa, z tego że wciąż umiem zaczynać wszystko od nowa Moje słabości: nie mam przycisku STOP! Mój sprawdzony sposób na zły humor: nie ma czegoś takiego, jak zły humor! Wszystko jest dobre. Ale na trudne emocje pomaga mi rozmowa ze sobą i zapytanie się, co się dzieje i co mogę w tym momencie dla siebie zrobić, a także wczesne pójście spać, zatańczenie do ulubionej piosenki, zjedzenie czegoś zdrowego, pomoc innym. Największa zmiana w moim życiu: zrezygnowałam z małżeństwa po półtorej roku ślubu, z rodzinnego życia, kariery, własnej firmy i domu z ogrodem i wyjechałam za granicę, by zacząć od zera. Pięć lat później zostawiłam wszystko i wróciłam w woje rodzinne strony, w Bieszczady, by znów zacząć od nowa ;) W ciągu tych parunastu lat zupełnie zmieniłam swoje podejście do życia na pozytywne i skupione na kochaniu samej siebie, pilnowaniu swoich granic i byciu w TU I TERAZ.

2 komentarze

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.