Przejdź do treści

Zmiany w Życiu

Strona główna » „Straciłem pracę” – jak poradzić sobie z tą sytuacją

„Straciłem pracę” – jak poradzić sobie z tą sytuacją

Każdy, kto chociaż raz doświadczył sytuacji utraty pracy, wie, jak jest to trudne. To moment, w którym zostaje zachwiane nasze poczucie bezpieczeństwa – nie tylko to finansowe. Oto dowiadujemy się, że ktoś nas nie chce, ktoś z nas rezygnuje. Argumenty typu: „cięcie kosztów”, „redukcja stanowisk”, „reorganizacja firmy” stanowią jedynie powierzchowny plaster na tę ranę. Utrata pracy zwykle dotyka czegoś głębiej – roli społecznej, tożsamości zawodowej, poczucia pewności siebie, a nawet poczucia własnej wartości.

Bycie osobą bezrobotną to trzecie najbardziej stresogenne zdarzenie w życiu (tuż po śmierci kogoś bliskiego i rozwodzie), które uruchamia obronne reakcje ciała, emocje, myśli i zachowania. W trakcie tej trzyminutowej rozmowy, podczas której mnie zwolniono, czułam się tak spięta, że pot zaczął mi ciurkiem lecieć. Po prostu miałam ścieżki potu na rękach.

Zwolnienie z pracy jest zdarzeniem z kategorii „straty”. Uruchamia cały repertuar uczuć charakterystycznych dla okresu żałoby – od szoku, niedowierzania i zaprzeczania, przez żal, smutek, złość, szukanie winnych, aż po fazę akceptacji i próby znalezienia poczucia sensu. Oczywiście każdy z tych etapów może mieć inną dynamikę i zróżnicowany przebieg (z uwagi na intensywność i czas trwania). Mogą pojawić się złożone emocje – na przykład poczucie „bycia gorszym” oraz uczucie wstydu. Po dwóch tygodniach przestałam wstydzić się tego, że nie pracuję, i zaczęłam mówić o tym w miarę otwarcie. W przypadku przedłużającego się okresu bez pracy, kolejnych aplikacji i rozmów rekrutacyjnych bez sukcesu w postaci kontraktu pojawia się frustracja i narasta poczucie bezsilności. Zwątpiłam w swoje możliwości. Czułam się gorsza. Zaczęłam bać się rozmów kwalifikacyjnych.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Kiedy tracimy pracę, warto mieć świadomość pewnego procesu, jaki właśnie się rozpoczyna. Choć może wydawać się to trudne, poczucie, że moje odczucia i zachowania są typowe dla danej sytuacji, przynosi swego rodzaju ulgę. Dobrze jest też znać swój styl działania w obliczu trudności i rozpoznawać strategie, jakie uruchamiamy w kryzysowej sytuacji.

To, w jaki sposób poradzimy sobie z utratą pracy, zależy nie tylko od naszej wiedzy, naszych doświadczeń i przekonań, lecz także od temperamentu, cech osobowości, preferencji i stylu działania w kryzysie. Tak więc nasza reakcja to kwestia bardzo indywidualna. Wyróżniamy trzy główne style funkcjonowania w kryzysie.

Jednym z nich jest styl skoncentrowany na zadaniu.

Osoba z takim stylem funkcjonowania skupia się na planowaniu rozwiązań i podejmowaniu działań. Od razu włączył mi się wewnętrzny planer, co i jak należy zrobić, żeby znaleźć nową pracę. Nie dałam sobie czasu na poczucie bycia pokonaną i leżenie na kanapie. Codziennie musiałam wysyłać nowe CV, szukać kontaktów, przeglądać oferty. Wszystko inne poza szukaniem pracy było marnotrawstwem czasu. Podczas podejmowania działań ważne jest jednak, aby nie tłumić emocji towarzyszących nam podczas całego procesu. Dobrze jest być w kontakcie ze swoimi emocjami, rozumieć je i czytać informacje, jakie niosą.

Inny styl to skoncentrowanie się na emocjach.

O ludziach reagujących w taki sposób mówi się, że „taplają się w swoich emocjach”. Osoba o takim stylu funkcjonowania skupi się przede wszystkim na przeżywanych emocjach (np. złości czy poczuciu krzywdy w związku z utratą pracy). Będzie miała tendencję do fantazjowania, a podejmowane przez nią działa moa chwilowo obniżą napięcie, ale niestety, nie doprowadzą do rozwiązania sytuacji (czyli nie będą zmierzały do znalezienia nowej pracy). Warto, oczywiście, znaleźć ujście dla emocji, ale także część wysiłku wkładać w działanie, nawet jeżeli miałoby to oznaczać podejmowanie małych pierwszych kroków: prosty plan działania, przygotowanie CV, przeglądanie ofert.

Ostatni styl jest skoncentrowany na unikaniu.

To udawanie, że nic się nie stało. Znane są przypadki, kiedy utrata pracy jest tak trudnym zdarzeniem, że osoba nie informuje o niej najbliższych i utrzymuje fikcyjny stan – codziennie rano udaje, że wychodzi do pracy, w rzeczywistości włóczy się po mieście. Od takiej osoby można usłyszeć: „To nic, rozejdzie się po kościach”. Aby odwrócić uwagę od problemu, może ona angażować się w czynności zastępcze, takie jest sen, jedzenie czy inne przyjemności. Może też skupić się na kontaktach towarzyskich i społecznych, ale nie tych służących rozwiązaniu problemu, ponieważ z problemem nie konfrontuje się przecież. W tym przypadku kluczowe jest uświadomienie sobie, że problem jednak istnieje. Pomaga również zadanie sobie pytania: „Co będzie, jeżeli nie podejmę żadnych konstruktywnych działań?”.

 Jeżeli straciłeś pracę:

  • Staraj się wyjść do ludzi, szukaj wsparcia, informuj o swojej sytuacji. Sieć kontaktów i ludzie to Twoi najwięksi sprzymierzeńcy. Świadomość tego jest o tyle istotna, że w sytuacjach kryzysowych najchętniej schowalibyśmy się o mysiej dziury, ukryli przed światem i ludźmi. Unikanie ludzi w sytuacji utraty pracy może pogłębiać kryzys.
  • Stwórz własną, indywidualną strategię wyjścia z trudnej sytuacji.
  • Zbuduj sieć wsparcia, także specjalistycznego, jeżeli uznasz to za pomocne (doradca zawodowy, coach kariery).
  • Zaakceptuj emocje, które towarzyszą Ci w tym procesie – pozwól sobie na ich ekspresję, odreaguj złość lub smutek; brak pracy to przejściowy etap.
  • Szukaj wzmocnień w sobie, koncertuj się na swoich mocnych stronach i swoim potencjale.
  • Stwórz listę zadań – i działaj.

Czego oczekiwałam od innych? Informacji, że nie muszę się śpieszyć. Chyba po prostu potrzebowałam z kimś pobyć. Nie chciałam być sama.

Jeżeli w Twoim najbliższym otoczeniu jest osoba, która straciła pracę:

  • Nie oceniaj („No tak, zwolnili najsłabsze ogniwo”).
  • Nie bagatelizuj i nie pomniejszaj wagi sytuacji („Czego żałujesz? Przecież i tak nie przepadałeś za tą pracą”).
  • Nie oczekuj za dużo (częste mówienie: „Weź się w garść” wywołuje presję spełniania oczekiwań innych i może pogłębić frustrację u osoby zmagającej się z utratą pracy).
  • Ogranicz rady („Ja na twoim miejscu…”). Nawet jeżeli kiedyś doświadczyłeś podobnej sytuacji, to była Twoja sytuacja; osoba, której próbujesz pomóc, może myśleć, czuć i działać zupełnie inaczej.
  • Zapytaj, w czym możesz pomoc, i posłuchaj uważnie – to najlepszy, empatyczny rodzaj opieki.

Cytaty pochodzą z rozmowy z osobą, która doświadczyła zwolnienia z pracy dwa razy w ciągu ostatnich kilku lat. 

Danuta Rocławska

 

Zdj. Dane Deaner

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

2 komentarze do “„Straciłem pracę” – jak poradzić sobie z tą sytuacją”

  1. Avatar

    Bardzo dobry artykuł. Trochę o mnie. W zeszłym roku w kwietniu straciłam pracę. W firmie, z której mnie zwolnili pracowałam 16 lat. Pierwsze cztery lata na recepcji, 11 lat w dziale obsługi klienta krajowego i rok przed zwolnieniem postanowiłam wyjść ze swojej strefy komfortu, i przeszłam do działu obsługi klienta międzynarodowego. Niestety nie było mi tam dobrze. Czułam się jakby to nie było moje miejsce, jakbym była tam tylko na chwilę. Nigdy wcześniej nie przyjeżdżałam tak często do domu z płaczem. Kiedy dostałam informację, że są zwolnienia byłam przekonana, że będę jedną z tych osób. I nie myliłam się. Z jednej strony było mi wszystko jedno, ale z drugiej czułam się niekomfortowo. Po tylu latach nikt nawet nie pomyślał o przeniesieniu w inne miejsce, jakiejkolwiek propozycji, trochę to słabe. Ale finalnie pogodziłam się z tym. Wzięłam się za pisanie książek dla dzieci i w tej chwili mam wydane 3 części, czwarta jest w procesie wydawniczym, do tego będą kolorowanki, a piąta część na święta. Niestety martwię się tylko o finanse, bo z książek nie mam zbyt wiele, przydałaby się jakaś praca na etat. Wysyłam CV, ale nie ma odzewu. Liczę na to, że wszystko się ułoży. Jestem dobrej myśli.

  2. Avatar

    Okazanie zrozumienia i empatii jest bardzo ważne. Nie cierpię słyszeć słów: wszystko będzie dobrze, albo…ja na twoim miejscu (nie byłaś, nie jesteś i nie będziesz na moim miejscu) niestety jak bardzo chciałoby się wejść na chwilę w czyjeś buty – to nigdy się w nie, nie wciśniesz (bo te buty mają swoją przeszłość, doświadczenie, myśli, refleksje).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *