Joanna Rubin i Anna Węgrzyn. W ważnych sprawach łączmy się

Nowy Rok to tradycyjnie czas nowych postanowień, obiecywania sobie zmiany dotychczasowych działań. No właśnie: tylko obiecywania czy także realizacji? Obserwując i podsumowując miniony rok, wierzę, że 2015 będzie rokiem realizacji. Coraz więcej osób deklaruje chęć zmiany swojego życia. Oczywiście “samo się nie zrobi“, dlatego chcę jeszcze bardziej wzmocnić działania portalu i sprawić, by każdy z Was znalazł tu dla siebie coś, co zachęci go do skutecznego działania. Będzie dużo niespodzianek, pierwsza z nich już w styczniu.

Aby wzmocnić mój przekaz, jak zwykle postanowiłam zacząć od siebie. Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie Joanna Rubin, założycielka portalu NaKawie, z pytaniem, czy udzielę jej wywiadu. Po trzech godzinach jakże inspirującej rozmowy uznałam, że chociaż to przyjemne, kiedy ktoś prosi nas o wywiad, to cenniejsze dla czytelników Na Kawie.pl i Zmian w Życiu będzie połączenie naszych rozważań o życiu i zmianach po to, by dodatkowo zachęcić do przyjrzenia się życiu każdego z nas. Jednocześnie przekonałyśmy się, że w ważnych sprawach konkurencja nie powinna być przeszkodą, tylko wzmocnieniem w działaniach. W 2015 roku życzę Wam rozpoczęcia swojej drogi do zmian i konsekwentnej ich realizacji. Pamiętajcie, że portal Zmiany w Życiu powstał po to, by wspierać Was w codziennym działaniu i dążeniach do lepszej jakości życia. Zapraszam zatem do działania i do lektury rozmowy z Joanną Rubin.

– Anna Węgrzyn

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Joanna: Aniu, obie prowadzimy portale internetowe, bo chcemy budować świadomość naszych czytelników w zakresie rozwoju osobistego. Jednak oprócz nas jest wiele osób i firm, które robią to samo. Nie boisz się konkurencji? Przecież wiele osób może uważać, że nawet my ze sobą konkurujemy.

Anna: W moim słowniku określenie “konkurencja” nie występuje, a jeśli już, to ma bardzo pozytywny wydźwięk. Uważam, że jeśli promuje się takie rzeczy jak rozwój osobisty czy zdrowie psychiczne, to im więcej osób dołączy się do projektu, im więcej osób poprze tę ideę, tym większy będzie rezultat. To trochę tak, jak z akcjami dla głodujących dzieci: czy ma znaczenie, kto z nas zbierze tysiąc złotych szybciej? Czy ma znaczenie, która z nas będzie lepsza? Nie – liczy się tylko to, ile dzieci zje obiad. Najważniejsze, aby przekazywane treści były odpowiedzialne, by sprawiały, że będziemy analizować nasze działania, pogłębimy naszą świadomość na temat siebie, a nie będziemy chcieli wchodzić w czyjeś buty i podziwiać cudze show. Dlatego na portalu będziemy pochylać się nad tematami zdrowia psychicznego, rozwoju osobistego i poszukiwania nowych dróg w życiu. Portal tworzą ludzie, którzy dzielą się swoją wiedzą i sami żyją w zgodzie ze sobą. W odpowiedzialny sposób przeprowadzamy swoich klientów przez proces zmiany. Oczywiście zdarzają się też momenty, w których ten element konkurencji występuje, dlatego bardzo się cieszę, że my możemy pokazać, że warto się połączyć. W końcu geneza naszych portali jest podobna – Ty też postanowiłaś coś w swoim życiu zmienić i w rezultacie stworzyłaś Na Kawie. No właśnie, a czym zajmowałaś się wcześniej? 

Joanna: Przed Na Kawie byłam związana z instytucjami finansowymi. Współpracowałam z ciekawymi markami, z szefami, którzy zarządzali wartościami, a nie tylko celami. Miałam poczucie ciągłego rozwoju, nauki czegoś nowego. Doświadczyłam też licznych awansów. Po prostu pełna symbioza zawodowa. Mimo to,  po latach, przyszedł bardzo cenny moment, kiedy zaczęłam zastanawiać się, dlaczego robię to, co robię. Nie znalazłam jakiejś niezwykłej, ważnej dla mnie odpowiedzi. Zaczęłam o tym myśleć, kwestionować dobrze znany mi status quo i zamknęłam ten rozdział.  Zdecydowałam, że zacznę czerpać ze swoich marzeń – nie z tych najbardziej aktualnych, ale takich bardzo dziecięcych – i wystartowałam. Zarówno portal Na Kawie, jak i książka, którą wydałam, nie powstały dlatego, że sprawdziłam rankingi i zobaczyłam, gdzie się najwięcej zarabia. Po prostu zaczęłam myśleć o tym, co i dlaczego chciałabym zrobić, co sprawi, że wzmocnię siebie i innych. 

Anna: O czym rozmawiasz z bohaterami swoich wywiadów? 

Joanna: Bohaterowie wywiadów Na Kawie opowiadają mi o rozwoju zawodowym, o tym, jak prowadzą swoje biznesy, jak zarządzają sobą i innymi, co ich wspiera, co blokuje. Stoją w kontrze do osób, które narzekają na wszystko, co je otacza. Do tych, którzy najczęściej mają bierną postawę wobec rozwoju zawodowego czy jakiegokolwiek innego. Bardzo zastanawia mnie to, dlaczego ludzie nie wierzą w siebie, nie doceniają samych siebie, obawiają się opinii innych, stresują się życiem zawodowym. I z drugiej strony, jak można rozwijać się i zamieniać przekonania na takie, które dają moc działania. Moim marzeniem jest, abyśmy lubili swoją pracę, aby wywodziła się ona z pasji, z serca, czegokolwiek byśmy nie robili. Wierzę, że tylko w takim algorytmie człowiek działa skutecznie, w swoim tempie, świadomie. Cieszę się, że moi czytelnicy mogą inspirować się Na Kawie i uczynić życie zawodowe bardziej swoim, bardziej dla siebie.

Anna: Kiedy Cię słucham, tylko utwierdzam się w przekonaniu, że w momencie, kiedy zdecydujemy się na zmianę, dostajemy dużo więcej niż możemy sobie wyobrazić. Z jednej strony realizujemy nasz cel, z drugiej pojawiają się wokół nas nowe możliwości, fantastyczni ludzie, którzy stają się wartością dodaną lub często są nawet ważniejsi od wcześniej wyznaczonego celu.

Joanna: Oczywiście że tak, ale to też trzeba zacząć dostrzegać. Nazwać po imieniu i cieszyć się tym. Sama doświadczałam tego, że miałam przymrużone oczy na świat, na ludzi. Byłam biało-czarna, zerojedynkowa. Taką miałam receptę na sukces. Teraz doceniam różne barwy, kolory. Bilans jest u mnie zawsze dodatni. To jest nagroda za zmianę. Ale też nie oszukujmy się Aniu, zmiany nie są wygodne i myślę, że też to nieraz odczułaś, prawda? 

Anna: Zdecydowałam się na zmiany w takim momencie życia, w którym po bardzo intensywnej aktywności zawodowej, po wielu latach budowania swojej pozycji, nastał czas, by odcinać kupony od pracy. Czułam jednak, że powinnam być w innym miejscu, nie ukrywam, że pomyślałam sobie: albo teraz, albo nigdy. Rzeczywiście przez wiele lat byłam związana z firmami, które dawały mi stabilizację finansową. Kiedy zaczynamy coś budować, to ta “płynność finansowa” się zmienia – więcej inwestujemy, niż zarabiamy. W takich momentach możemy czuć strach, pojawiają się wątpliwości, czy idziemy dobrą drogą. Tak samo jest z życiem prywatnym: łatwo jest odejść od partnera, kiedy miłość wygasła, ale czasem odejście jest najlepszym rozwiązaniem, mimo że miłość ciągle w nas jest. Najważniejsze jest jednak to, żeby próbować, dawać sobie szansę na nowe na każdej płaszczyźnie życia, tak aby w każdym momencie życia na pytanie „Czy zrobiłaś(łeś) wszystko, żeby być szczęśliwym”, móc odpowiedzieć – “tak”.

Joanna: Myślę, że ważne jest w ogóle doświadczanie, robienie czegoś i bycie otwartym na rezultaty. A później można sobie sprawdzić i ważyć to, czego się dokonało.  Tak zresztą powstał mój portal. Zdecydowałam, zaplanowałam i zrobiłam coś, co mnie definiuje, ale też coś, co było dla mnie znakiem zmiany. A zmiana zawsze łączy się ze strachem, obawami, z destabilizacją. Mimo to, lubię skakać na głęboką wodę. Moją ulubioną strategią biznesową jest strategia Błękitnego Oceanu, która zakłada budowanie innowacyjnej wartości. A ta innowacyjna wartości wykluwa się również przez to, że człowiek reaguje na to, co go otacza. Zmienia swoje przekonania, działania i wpływa na nową jakość – swoją i innych. Nigdy nie skupiam się na konkurencji, ale chętnie obserwuję wolne obszary, z których mogę czerpać. Co zainspirowało Cię do stworzenia portalu Zmiany w Życiu

Anna: Zmiany to moja dewiza na życie. W swoim życiu bardzo dużo zmieniałam i zdałam sobie sprawę, jakie to cenne. Również moi znajomi uświadomili mi, że warto zgłębić to zagadnienie. Dziwili się, że miałam odwagę decydować się na zmiany, szczególnie w tych dobrych momentach, kiedy byłam na szczycie – wtedy faktycznie zmieniać jest dużo trudniej. Takie podsumowanie życia mojego i innych sprawiło, że postanowiłam stworzyć jedno miejsce poświęcone procesowi zmiany. 

Joanna: Czy Twoje zmiany odbywały się tylko na płaszczyźnie zawodowej? 

Anna: Zarówno na zawodowej, jak i na prywatnej. Te decyzje, choć bardzo trudne i kosztowne, nie tylko emocjonalnie, mimo wszystko przychodziły mi chyba łatwiej niż innym. Dlatego zaczęłam analizować ich przebieg, najpierw podczas mojego osobistego procesu coachingowego, później wiele czytałam, chodziłam na szkolenia i okazało się, że bardzo dużo osób faktycznie się tej zmiany boi. Zmiana jest niewiadomą. Mamy coś, w czym czujemy się dobrze i to znamy, przejście do czegoś innego generuje dużo stresu. W związku z tym postanowiłam wykorzystać doświadczenia własne oraz innych, aby pokazać, że zmieniać można i warto. Zawsze było dla mnie ważne, by zajmować się tylko tym, czego sama doświadczyłam. Pomyślałam więc: zbiorę w jednym miejscu ludzi, którzy zajmują się tym procesem w bezpieczny i profesjonalny sposób, by poprowadzić jedno miejsce, w którym znajdzie się wszystko na temat zmiany. W internecie można znaleźć wiele na temat stresu, radości, miłości, różnych emocji, ale przecież zmiana jest czymś bardziej podstawowym – szczęście czy stres pojawiają się, ponieważ coś musiało się w naszym życiu stać, coś musiało się zmienić. Zależało mi na tym, żeby sięgnąć do korzeni, zejść niżej i skupić się na tym, czym ta zmiana jest i czy rzeczywiście trzeba się jej bać. No właśnie Asiu, a co według Ciebie bardziej motywuje do zmian – desperacja czy inspiracja?  

Joanna: Inspiracja jest piękna, ale według mnie do zmian motywuje desperacja.  Myślę, że ludzi różni od siebie to, jak długo pozwalają sobie w tej desperacji trwać. Jeśli czują się odpowiedzialni za decyzje, które podejmują, za świat, który tworzą, to błyskawicznie przechodzą od desperacji do inspiracji. Wtedy to inspiracja ich niesie, dodaje im skrzydeł. To dla nich proste, bo poczuli, jak parzy desperacja i uznali, że chcą o siebie zadbać, pragną dobrego życia.

Wiele osób chodzi na warsztaty rozwojowe i inspiruje się działaniami innych. Mimo to, nie zmieniają niczego u siebie, bo tak naprawdę jest im wygodnie. Ponarzekają, ale wolą pozostać tam, gdzie wszystko i wszystkich znają. Ale kiedy ich zaboli, kiedy poczują brak komfortu…

Anna: Coś w tym jest, element desperacji często wpisany jest w początkową fazę zmiany. Nie trzeba się jej wstydzić, podobnie jak porażki, bo jest ważna i dobra, daje nam power – jak mówi Marek Skała, żeby coś zmienić, trzeba się najpierw dobrze wkurzyć.

Joanna: Warto docenić też smutek – ten moment, w którym czujemy bezsilność. Nasze zasoby wcale nie muszą się składać wyłącznie z pozytywnych doświadczeń. Czasami to, że pewne sprawy nam się nie udają, staje się błogosławieństwem. Bardzo ważne jest, żeby umieć te znaki czytać, dawać sobie szansę, doceniać siebie, być pewnym swoich wartości.

Anna: Trzeba też zwrócić uwagę na to, by tę wiarę w siebie umiejętnie pielęgnować. Nie jestem zwolenniczką przerzucania odpowiedzialności na czynniki zewnętrzne, ale z drugiej strony, jeśli mamy w swoim otoczeniu kogoś, kto nieustannie nas krytykuje, bardzo trudno jest zachować poczucie własnej wartości. Trzeba więc pamiętać o tym, że wiara w siebie wymaga codziennej pracy. Warto słuchać i obserwować samego siebie: w którym momencie poddajemy w wątpliwość nasze zachowania, kiedy obawiamy się podjąć jakąś decyzję? To przecież nie jest jednostajna linia, raz jest lepiej, a raz gorzej. Kiedy przydarzy się nam coś dobrego, zrealizujemy jakiś cel, to poczucie wiary w siebie wzrasta, ale równie łatwo można je stracić, kiedy pozwolimy komuś innemu przejąć kontrolę.

Joanna: Co sprawia, że zarządzasz zmianami, nie czujesz przed nimi lęku?

Anna: To znowu kwestia wiary w siebie. Umiejętność zaufania sobie jest naszą największą wartością, pozwalającą robić wiele rzeczy – nie bać się zmieniać i pozwalać sobie na różne nowe doświadczenia. Kiedy sami poddajemy w wątpliwość to, co może się wydarzyć później, po zmianie, to tak naprawdę myślimy, że po prostu nie potrafimy tego zrobić. Jeżeli zawierzymy sobie na sto procent, to wtedy jest nam łatwiej podejmować decyzje. Wiąże się z tym pewien paradoks: mamy oczekiwania, że ktoś – np. szef, partner czy przyjaciel – sam z siebie zaoferuje nam coś korzystnego. Oczekujemy, że ktoś inny będzie w nas wierzył bardziej niż my sami. Wymagamy od innych, by obdarzali nas zaufaniem, a z drugiej strony sami podważamy swoje kompetencje. Kluczem do realizacji moich celów jest bez wątpienia moja wiara we mnie.

Joanna: To wszystko wiąże się z tym, jak czujemy się sami ze sobą i na ile jesteśmy za nas samych odpowiedzialni. Myślę, że ludzie potrzebują i poszukują autorytetów. Ale warto samemu przycupnąć, zatrzymać się i zastanowić nad tym, w jakim miejscu jesteśmy, gdzie chcielibyśmy być, jakie są nasze cele… 

Anna: Dlatego dla mnie istotne jest to, żebym ja sama była swoim mentorem i autorytetem. Oczywiście, nie chodzi tu o nieskromność. Rzecz w tym, że jeżeli będę skupiała całą swoją uwagę na tym, żeby być jak ktoś inny, to nie zwrócę uwagi na poznawanie siebie i swoich potrzeb. Bycie swoim własnym autorytetem to kolejna cecha ułatwiająca podejmowanie decyzji. Moim zdaniem warto codziennie się uczyć, bazować na wiedzy różnych, mądrzejszych od nas ludzi i brać z niej tylko to, z czym faktycznie się zgadzamy. Nie starać się koniecznie być jak jedna, wybrana osoba – to, że podoba mi się czyjeś życie, wcale nie musi oznaczać, że jeśli wejdę w buty tej osoby, będę szczęśliwsza czy zacznę bardziej doceniać to, co mam. 

Joanna: Jakie są Twoje obserwacje – doceniamy to, co mamy?

Anna: Sama złapałam się na tym, że w którymś momencie życia nie potrafiłam dostrzec, ile już w życiu osiągnęłam, zobaczyłam czy doświadczyłam, tylko ciągle gdzieś biegłam. Kiedy 2.5 roku temu podjęłam decyzję o moich największych zmianach, to był właśnie ten moment, w którym pomyślałam sobie: przecież mam już tak wiele, nie chcę już nic więcej, ale chcę inaczej! Powinnam zmienić coś w taki sposób, by wreszcie zacząć dostrzegać to, co jest wokół mnie. Obsypujemy się różnymi rzeczami i przez to, że skupiamy uwagę na każdej z nich, odciągamy ją od rzeczy ważnych. Powszechnie panujący trend „biegnij po nowe“ również nie pomaga doceniać tego, co już jest.

Joanna: Mam jednak poczucie,  że jeśli ktoś jest świadomy i dba o swój rozwój, to w pewnym momencie przestaje kolekcjonować rzeczy, a zaczyna kolekcjonować wrażenia. Przygląda się im, docenia, że są. Jest na nie otwarty i wybiera sobie te, które są dla niego wspierające i rozwijające. To jest chyba największa nagroda za dbanie o siebie. Co Ty o tym sądzisz?

Anna: Całkowicie się z tym zgadzam. Właśnie dlatego warto poznawać siebie i zaczynać od siebie zmiany. Korzystać z psychoterapii, jeśli jest taka konieczność, zdecydować się na coacha, kiedy mamy chaos w głowie i nie wiemy, którą ścieżkę wybrać. Niestety, ciągle jeszcze obawiamy się tego, co inni sobie pomyślą i ciężko powiedzieć znajomym: “dziś nie pójdę do kina, bo mam spotkanie z terapeutą”. Z coachem jest już łatwiej, ale i taka odpowiedź może być dla kogoś stresująca. Myślę, że bardzo ważne jest, aby umieć mówić o tym, co się myśli i czuje. To jest trudne, bo nikt nas takiego mówienia nie uczy, a jeszcze trudniej jest nam słuchać o tym, co czują inni.

Joanna: Czytelnicy dzielą się z Tobą swoimi prywatnymi zmianami? 

Anna: To bardzo miłe i budujące, że tak wiele osób ma do nas zaufanie i na łamach portalu dzieli się swoimi historiami. Cieszę się, bo to pokazuje, że jest taka potrzeba, że ludzie chcą coś robić z własnym życiem. Część osób pisze, że zmiana dała im szczęście, inni mówią (najczęściej anonimowo, już nie tak otwarcie), że chcieliby coś zmienić, ale jednak mają obawy: a to z powodu finansów, a to z lęku przed tym, co ktoś sobie o nich pomyśli… Ciągle jeszcze mamy potrzebę spełniania cudzych oczekiwań kosztem naszych własnych. Wierzę jednak, że z każdym rokiem będziemy bardziej dbać o nas samych, bo tylko nasze dobre samopoczucie pozwala budować dobre relacje z otoczeniem. To tak jak z instrukcją używania maski tlenowej w samolocie: „Najpierw załóż maskę sobie, a potem dziecku“.

Joanna: Myślisz, że jesteśmy szczęśliwym narodem?

Anna: Według badań statystycznych ok. 70% Polaków deklaruje, że są szczęśliwi. Z drugiej strony wszędzie naokoło widać mnóstwo narzekaczy i marud, którzy prawie nigdy się nie uśmiechają. Mamy chyba tendencję do udawania, że wszystko jest w porządku. W naszym życiu jest dużo pozorowania – pokazywania się od najlepszej strony, w obawie przed oceną innych. Chcemy dobrze zarabiać, ładnie wyglądać, jeździć świetnym samochodem… ale gdybyśmy mieszkali na bezludnej wyspie, na której nikt by nas nie oglądał i nie oceniał, to pewnie żylibyśmy wtedy zupełnie inaczej. 

Joanna: To pozorowanie wiąże się też z codziennością, którą nie każdy akceptuje, a ta akceptacja jest według mnie bardzo istotna. Warto pogodzić się z tym, że czasami robimy niesamowite rzeczy, ale też zmywamy naczynia, sprzątamy, rozmawiamy o płaceniu rachunków… Taka proza dnia, którą należy zostawić w spokoju. Jeżeli między wizerunkiem a codziennością panuje równowaga, to człowiek ma komfort psychiczny. Nie musi udawać i może czerpać radość z tego, co ma, co zdobył.  

Anna: Tak byłoby najlepiejNapisałaś książkę Poziomka czy winogrono?. O czym jest ta książka i co było inspiracją do jej stworzenia?

                       

Joanna: Inspiracją było moje marzenie z dzieciństwa i poczucie, że dobrze mi wychodzi rozmawianie z ludźmi. Zawsze jestem tą osobą, która chodzi, pyta, zagaduje wszystkich. Lubię zapraszać do rozmowy i zawsze znajduję coś interesującego w ludziach. A Poziomka czy winogrono? traktuje o tym, że nieważne jest, czego doświadczamy – kluczowe jest to, jak o doświadczeniu myślimy i co z nim robimy. Główną bohaterką książki, napisanej w formie wywiadu, jest młoda kobieta o sporym bagażu życiowym. Nie umie i nie może samodzielnie się utrzymać, buduje toksyczne relacje, a do tego boryka się z chorobą psychiczną. Kilka lat spędza w szpitalu psychiatrycznym. Przychodzi moment, w którym dostrzega, że w wielu kwestiach może jednak na swoje życie wpłynąć. Ma prawo i daje sobie prawo do decydowania. Zaczyna obserwować samą siebie, dużo się uczy, kwestionuje status quo, rozwija się i wygrywa – i to nie jest wielka tajemnica, bo człowiek wygrywa zawsze, kiedy tylko zacznie o siebie dbać. W książce pokazuję narzędzia, z których moja bohaterka korzysta – jednym z nich jest współpraca z terapeutami. Poziomka czy winogrono? została więc napisana także po to, by promować psychoterapię, którą uważam za niezwykle potrzebną i ważną. Książka dostępna jest w Empiku, w księgarni „Pełna Moc Słów“ Jacka Walkiewicza i na stronie internetowej wydawnictwa Firmamento. Aniu, a co według Ciebie jest Twoją największą wartością, w życiu i w pracy?  

Anna: Prawda. Prawda wobec siebie i wobec innych. Kiedy potrafimy nazywać rzeczy po imieniu, mówić wprost, czego potrzebujemy i co czujemy, to właśnie to dostajemy. Mamy tendencję do tego, żeby w pierwszym momencie oszukiwać siebie: udawać, że zgadzamy się na pewne rzeczy, bo przecież “jakoś tam będzie”. Ale w życiu nie chodzi o to, żeby było jakoś. Chodzi o to, żeby świadomie patrzeć na swoje życie, świadomie wytyczać sobie cele i świadomie doceniać to, co się już ma. Świadomie mówić o swoich potrzebach – nikogo nie udawać, być sobą 24 godziny na dobę. 

Joanna: Ale ludzie z jakiegoś powodu udają. Mówimy tutaj o pięknym, idealnym świecie, ale wiemy też, że udają nawet osoby zajmujące się rozwojem osobistym, zawodowym… 

Anna: Pochodzimy z różnych rodzin i miejsc, dlatego mamy prawo odbierać świat po swojemu. Jednocześnie ważne jest, aby umieć porozumieć się zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej. Może właśnie fakt, że takie udawanie pozwala czasem przybliżyć się do kogoś lub czegoś sprzyja takim zachowaniom. Myślę jednak, że mówienie otwarcie jest najlepszą drogą do dobrej komunikacji. Nie jest to łatwe, bo przekazanie komuś informacji zwrotnej prawdziwie i bez znamion krytyki ciągle jest trudną sztuką dla wielu osób. Właśnie dlatego na portalu chciałam zebrać osoby, które piszą o tym, co robią. To dla mnie bardzo ważne, żeby faktycznie doświadczać tego, o czym mówimy. Warto się uczyć od praktyków – uważam, że aby propagować jakiś określony styl życia, faktycznie trzeba tak żyć. Właśnie po to, aby nie udawać, bo wcześniej czy później to zawsze wyjdzie na wierzch. Udawać możemy długo, ale nie możemy udawać zawsze. 

Joanna: Współpracujesz z coachami i sama jesteś coachem. Jak coaching jest odbierany przez społeczeństwo?

Anna: Moim zdaniem problemem jest nadużywanie słowa coach. Ja miałam szczęście, bo zarówno przy mojej certyfikacji, podczas której trafiłam na Rafała Nykla, coacha i trenera ICC, jak i na co dzień współpracuję z ekspertami. Jednak tworząc portal spotykałam różnych ludzi i to dało mi do myślenia – jeżeli ktoś trafił na kogoś, kto tytułuje się coachem, ale jego działania nie mają nic wspólnego z coachingiem, to wcale mnie nie dziwi późniejsza niechęć. W tym zawodzie potrzebne są odpowiednie predyspozycje, doświadczenie zawodowe, osobiste, życiowe… Sądzę i mam nadzieję, że w ciągu najbliższych lat rynek to zweryfikuje, bo coraz więcej ludzi już wie, czym jest jakość w każdej dziedzinie życia.

 No właśnie, a jakie są Twoje obserwacje związane z Na Kawie? Czego według Ciebie ludzie szukają, czego potrzebują? 

Joanna: Jestem za współpracą z dobrymi, doświadczonymi coachami, psychologami. Żyjemy w świecie, w którym zadaje się dużo pytań, sprawdzamy różne drogi, bo szukamy spełnienia, chcemy z radością korzystać ze swoich zasobów. Ale i codzienność bywa różna, pełna wyzwań. Czasami nie jesteśmy w stanie przejść z punktu A do punktu B samodzielnie, z wiedzą, którą już posiedliśmy. Trzeba nauczyć się czegoś nowego i rozmowa z wartościowym specjalistą może pomóc.

Listy od czytelników potwierdzają moje przekonania. Kontaktują się ze mną osoby, które nie zawsze zadawały sobie pytanie, dlaczego robią to, co robią. Zaczęły widzieć, że dróg jest wiele – do celu nie prowadzi tylko ta jedna jedyna, na której zawsze jest korek, bo i cel każdy ma inny. Chwalą się też zmianami, które wprowadziły w swoje życie i rozwojem zawodowym. Są z niego dumne, mają poczucie wygranej. I to mnie cieszy. Okazuje się, że Na Kawie zaczynamy tworzyć ciekawą i wartościową społeczność. To jest sukces. A co będzie największym sukcesem portalu Zmiany w Życiu

Anna: Sukcesem będzie to, jeżeli treści i osoby, które współpracują z portalem, będą mogły sprawić, że coraz więcej osób zacznie decydować się na zmianę swojego życia. Portal Zmiany w Życiu tworzy grono osób, które zajmują się zmianą na co dzień, pracują ze zmianą. Pytana, po co powstał portal Zmiany w Życiu, często odpowiadam: „chcę zmienić naszą polską mentalność.“  Najczęstszą reakcją jest zdziwienie, śmiech i komentarz: “duże wyzwanie!”. Duże i małe… uważam, że posiadamy bardzo wiele, są w nas nieograniczone możliwości, trzeba się tylko do nich dostać i pozwolić im zaistnieć. Pracując z klientami, obserwuję jak coś, co jest problemem w początkowej fazie, w dalszej części procesu nie ma kompletnie znaczenia, bo zaczynamy patrzeć na siebie i swoje problemy z innej perspektywy. Odpowiadając na pytanie, sukcesem portalu będą miliony czytelników, którzy zdecydują się na zmianę sposobu myślenia i na życie zgodne z rytmem swojego serca. Początek nowego roku to dobry moment, by zacząć. A jakie plany Ty wiążesz z Na Kawie

Joanna: Chcę przede wszystkim promować rozwój zawodowy, zachęcać ludzi do tego, żeby ważyli doświadczenia zawodowe, obserwowali je, zastanawiali się, w którą stronę mają ochotę pójść. W pracy spędzamy dużo czasu i warto pielęgnować ten obszar. Marzę o tym, abyśmy lubili życie zawodowe, bo ono może mieć wiele barw.

Nawiązałam też współpracę z psychologami, coachami, którzy będą tworzyć eksperckie materiały o rozwoju zawodowym. Portal nabierze jeszcze więcej kolorów, jestem tego pewna. Rozumiem, że w Zmianach w Życiu będzie podobnie? 

Anna: W 2015 roku chciałabym dostarczyć czytelnikom jeszcze więcej wiedzy,  która sprawi, że zaczną wierzyć w siebie, spojrzą na swoje życie z nowej perspektywy, że nie będą bali się pytać i mówić o tym, co czują i co myślą. Planuję też pewne duże wydarzenie, pomagające w zrobieniu tego pierwszego kroku ku zmianie. Nowi goście, nowi eksperci, nowe tematy. Jestem pewna, że to wszystko sprawi, że nikt nie oprze się zmianie swojego życia na lepsze. 

Joanna: To co według Ciebie jest nagrodą za zmianę?

Anna: Myślę, że każdy odbiera to według swoich kryteriów, ale dla mnie najprostszym wskaźnikiem jest to, że budzimy się rano i mamy uśmiech na twarzy. To dla mnie sygnał, że jesteśmy w dobrym miejscu. 

 

fot. Joanna Rubin Mooka 

fot. Anna Węgrzyn Maciek Doryk

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});
Avatar
Anna Węgrzyn

JEŚLI POTRZEBUJESZ: - wydobycia swojego potencjału zawodowego, - pomocy w budowaniu wizerunku swojego i firmy, - wsparcia w procesie zmiany pracy, - wsparcia w procesie zmiany swojego życia na lepsze, NIE CZEKAJ! SKONTAKTUJ SIE JUŻ DZIŚ! aw@annawegrzyn.pl Kim jestem i co robię: Z wykształcenia prawnik, z doświadczenia księgowa, dyr. HR, sprzedaży i marketingu, z powołania i zamiłowania coach International Coaching Community. Jako coach pomagam firmom, ich pracownikom a także indywidualnym klientom wydobyć wszystkie najlepsze cechy z siebie i innych, by móc je wykorzystać w drodze do wspólnego sukcesu. Dla moich klientów słowa takie jak motywacja, potencjał osobisty, rozwój zaczynają nabierać znaczenia, kiedy we współpracy ze mną uświadamiają sobie, jak wymierny może być efekt ich starań, gdy potrafią zarządzać własnymi naturalnymi umiejętnościami. To największa satysfakcja w mojej pracy być świadkiem zmian, które czynią człowieka szczęśliwszym. Dlaczego tu jestem? Magazyn Zmiany w Życiu to realizacja moich marzeń. Stworzyłam to miejsce aby pomagać innym w znalezieniu drogi do siebie i do prawdziwej radości z życia. Ludzie, których poznałam w procesie przygotowań i realizacji projektu tylko utwierdzili mnie w przekonaniu, że to właściwa droga. Dziękuję Wszystkim za wsparcie. Z czego jestem dumna w moim życiu: Jestem wierna swoim zasadom Nigdy nie zrobiłam niczego wbrew sobie dla korzyści. Wszystkie decyzje w moim życiu były podyktowane sercem. Efekt jest cudowny, mogę powiedzieć z pełną satysfakcją, że niczego nie żałuję i wszystko w życiu zrobiłabym tak samo. Moje słabości: Niecierpliwość i coraz gorzej znoszę poranne wstawanie. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: perfumy Cerruti 1881 różowe, pierwszą butelkę kupiłam za większą część mojego wynagrodzenia i do dziś pamiętam uczucie radości, jakie mi towarzyszyło przy zakupie. Od tamtej pory zawsze mam je na półce, nawet patrząc na butelkę uczucie powraca. Do tego płyta Yanni i jego „One man's dream”. Największa zmiana w moim życiu: Moje życie to ciągłe poszukiwania i zmiany. Największe i najtrudniejsze miały miejsce w 2012 roku. Przestałam się uśmiechać i w głębi duszy czułam, że powinnam być w innym miejscu. Dlatego w jednym momencie zdecydowałam się zostawić ówczesną rzeczywistość i znaleźć nową drogę na każdej płaszczyźnie. Miejscowość: Warszawa

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

[ivory-search id="5517" title="Default Search Form"]