Plecak minimalistki – 4. część

Jak jeszcze można podejść do tematu pakowania, aby zminimalizować ilość bagażu, który potem nosimy ze sobą? Warto o to zadbać, szczególnie kiedy nie jedziemy w jedno miejsce, a wiemy, że będziemy się przemieszczać. W poprzednich częściach znajdziecie wiele podpowiedzi, a poniżej jeszcze kilka dodatkowych szczegółów.

1. Minimalizuję nie tylko ilość, ale i wielkość:

–  kosmetyki w mini wersjach to już podstawa: nie tylko żel, szampon czy krem, lecz także perfumy, dezodorant, a nawet kosmetyki do makijażu;

–  torba materiałowa jako zakupowa lub superlekki plecak, które po złożeniu są małymi kulkami materiału, a kiedy się je rozłoży, stają się bardzo pojemne;

–  buty: staram się brać nie więcej niż 2-3 pary. Jedna na nogach, a maksymalnie 2 w plecaku. Buty na wysokim obcasie biorę tylko wtedy, kiedy wiem, że będę mieć wiele oficjalnych okazji i spotkań. Kiedy zdarza mi się, że w trakcie wyjazdu mam tylko 1-2 oficjalne sytuacje, staram się wziąć płaskie, eleganckie buty, które mogę nałożyć nie tylko na jedną okazję, lecz także później chodzić w nich na co dzień. Ale to też tylko wtedy, kiedy nie mam od kogo ich pożyczyć, bo zazwyczaj staram się na tę jedną sytuację pożyczyć buty od koleżanki, która mieszka w miejscu wyjazdu.

-Często biorę też takie buty, które są już zniszczone, a pod koniec wyjazdu wyrzucam je. Zdarzyło mi się nawet, że ktoś dzwonił do mnie z hotelu, bo myślał, że zostawiłam je przez przypadek.

–  jeśli biorę klapki do chodzenia, to zazwyczaj płaskie i lekkie kapcie hotelowe, które nic nie ważą i zajmują tyle miejsca, co złożona gazeta. W razie potrzeby nie mam też sentymentu, żeby je wyrzucić, a przy kolejnej potrzebie za kilka złotych kupić nowe.

2. Strój na podróż to zazwyczaj:

–  buty, które zajmują najwięcej miejsca;

–  jeansy, również ze względu na swoją objętość;

–  marynarka (jeśli ją biorę) lub najgrubszy sweter/bluza/kurtka;

–  t-shirt, który na pewno nie wraca ze mną, bo od razu po podróży można go wyrzucić i bagaż staje się lżejszy o jedną rzecz;

–  chustka na szyję (świetna, jeśli ze względu na klimatyzację jest za zimno lub w czasie przejść do samolotu – dodatkowo dzięki temu nie zajmuje miejsca w bagażu);

–  torebka na szyję lub malutka sakiewka przyczepiana do paska (przyda się na bilety, drobne pieniądze, dowód lub paszport, żeby były pod ręką przy kolejnych etapach odprawy biletowej, a zarazem, żeby mieć je na oku zamiast w kieszonce plecaka, którą nie zawsze widzimy).

3. Pamiętam też o rozrywce:

–  zazwyczaj zabieram ze sobą w podróże laptopa, gdyż trochę pracuję, piszę – dlatego im lżejszy, tym lepiej;

– z książkami mam zasadę podobną do tej dotyczącej ubrań. Biorę takie, o których wiem, że na miejscu zostawię je komuś znajomemu lub w jakiejś publicznej biblioteczce. Chociaż coraz częściej ograniczam się do zabrania Kindle’a i czytania ebooków;

– coraz częściej zabieram też ze sobą jakieś czasopismo, gazetę, ale raczej na drogę. Wybieram lekkie (drukowane na cienkim papierze, np. “Wysokie Obcasy”) lub czytam je w trakcie jazdy/lotu, żeby na miejscu je skończyć, zostawić i nie nosić ze sobą. Jeśli znam język kraju, w którym przebywam, po prostu kupuję miejscową prasę i mam dodatkową okazję do ćwiczenia języka.

No i najważniejsze: podróżując, baw się dobrze!

Avatar
Kamila Kruk

Kim jestem i co robię: Jestem trenerką rozwoju osobistego i coachem. Prowadzę swoją firmę i realizuję różnorodne projekty szkoleniowe, eventowe i związane z Internetem. Autorka książki "Wyspy komfortu. Krótka opowieść o ludzkich postawach". Dlaczego tu jestem? bo zmiany w życiu ludzi są tym, czym się interesuję i zajmuję. Marzę o tym, aby ludzie poprzez lepsze zrozumienie siebie samych oraz siebie nawzajem, zauważali, co im przeszkadza i zaczynali myśleć i działać tak, aby im to pomagało. Będę pisać o tym, jak myślimy, widzimy świat i jak zmiana patrzenia choćby w jednym drobnym aspekcie może pozytywnie wpłynąć na nas i ułatwić nam życie. Z czego jestem dumna w moim życiu: Jestem dumna z tego, że robię to co lubię, pomagam innym lepiej żyć, a dzięki mojej pracy ludzie się rozwijają i bardziej cieszą życiem. Moje słabości: ostatnio sushi i brak cierpliwości do „papierologii” i załatwiania formalności. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: Spotkanie z przyjaciółmi lub leżenie pod drzewem. Największa zmiana w moim życiu: Pierwszy wyjazd na miesiąc za granicę i praca zdalna. Teraz każda wyprawa jest już dużo prostsza.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.