Przejdź do treści
Strona główna » Przez ten mechanizm wykonujesz zadania na ostatnią chwilę

Przez ten mechanizm wykonujesz zadania na ostatnią chwilę

Chcesz poznać mechanizm, który pojawia się na drodze do realizacji (szczególnie ambitnych) celów, a często działa jak rzucanie samej sobie kłód pod nogi?

Możliwe, że znasz taką sytuację z własnego doświadczenia: przed Tobą ważny projekt do zrobienia/egzamin do zdania i dużo materiału do przygotowania, nauczenia się i później wykazania przed odbiorcami. Racjonalnie na to patrząc, powinnaś czym prędzej zabrać się do pracy, rozłożyć materiał na części i krok po kroku go przyswajać/realizować. Tylko, że „nagle” pojawia się z tysiąc ważniejszych do zrobienia zadań, spotkań, w których musisz wziąć udział lub stron internetowych, które koniecznie musisz odwiedzić. Angażujesz się w działania, które obniżają Twoją efektywność i zmniejszają szansę na sukces. I co? Z Twojego przygotowania się do projektu/egzaminu nici. Ewentualnie, tuż przed końcem terminu słyszysz głos rozsądku i dosłownie na ostatni dzwonek wykonujesz całą pracę (często niekoniecznie dokładnie, bo czasu jest zbyt mało). Finalnie stwierdzasz, że gdybyś miała jeszcze jeden dzień, to z pewnością zrobiłabyś to lepiej.

Co sprawia, że tak się zachowujesz (choć rozsądek podpowiada inną strategię)? Kto najczęściej doświadcza tego rodzaju działania? Czemu to służy?

Chodzi o mechanizm samoutrudniania, który w 1978 roku odkryli i opisali Edward Jones i Steven Berglas. Zgodnie z przedstawioną przez nich koncepcją chodzi o postrzeganie, że to potencjał, a nie faktyczne osiągnięcia decydują o wartości człowieka. Utrudniając sobie realizację zadania, ludzie dostarczają sobie tym samym wiarygodnych usprawiedliwień ewentualnej porażki, chroniąc krótkoterminowo samoocenę. W dłuższej perspektywie poniesiona porażka obniża samoocenę. Z kolei w przypadku sukcesu, następuje jego zwiększenie.

Osoba, która stosuje ten mechanizm obronny, najczęściej w taki sposób organizuje swoją pracę, że wynajduje sobie dodatkowe zadania, żeby – nieświadomie – zadbać o poważne i wiarygodne usprawiedliwienie swojego niepowodzenia. I tak okazuje się, że rezultat pracy zależy głównie od czynników zewnętrznych, np. zadanie jest zbyt łatwe/trudne, pojawiły się inne „ważniejsze” zadania, których nie można było wykonać w innym terminie, nagle zaistniała przeszkoda (np. zepsuł się samochód, spadł deszcz itp.). Co ważne, czynniki te nie są związane z brakiem zdolności osoby, która stosuje ten mechanizm. Stosowanie mechanizmu samoutrudniania niejako zwalnia z osobistej odpowiedzialności za porażkę, a w przypadku odniesienia sukcesu nasila zadowolenie z siebie.

Kto najczęściej tak postępuje? Skłonność ta występuje najczęściej u osób, które nie są pewne własnych kompetencji, a w szczególności tych o niskiej samoocenie, niskiej motywacji osiągnięć, lęku przed oceną społeczną, czy zaniżonym poczuciu własnej wartości. Eksperymenty, które przeprowadzili Dariusz Doliński i Andrzej Szmajke dowiodły między innymi tego, że zdenerwowanie przedegzaminacyjne i depresyjny nastrój mogą być technikami samoobronnymi.

Samoutrudnianie, które uruchamia błędne koło, można zobrazować następująco:

Samoutrudnianie jest mechanizmem, który tylko pozornie chroni samoocenę. To wygodny sposób, by poradzić sobie z zadaniem, w zakresie którego osoba nie jest pewna samooceny i rezultatu. W ten sposób łatwiej jest jej poradzić sobie z poniesioną porażką (bo wynika ona z czynników zewnętrznych), aniżeli z informacją, że w danym zadaniu osoba nie jest dobra.

Skrajną formą samoutrudniania jest decyzja o rezygnacji z działania, co ma na celu ochronę samooceny w sytuacji nieosiągnięcia celu.

Czy stosowanie tego mechanizmu obronnego jest opłacalne? Odpowiedź brzmi: nie. Dlaczego? Bo uwaga koncentruje się na nagle pojawiających się innych sprawach, a nie na zadaniu, które jest do wykonania. Marnujemy zatem czas, który można by było przeznaczyć na dążenie do realizacji zadania.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *