Przejdź do treści
Strona główna » Szczęście liczone dolarami

Szczęście liczone dolarami

Dawno, dawno temu żył sobie Midas. Król, który bogactwo cenił nade wszystko, a patrzenie na królewski skarbiec było jego ulubionym zajęciem i największą dawką szczęścia. Gdy nadarzyła się okazja spełnienia jednego życzenia, król nie miał wątpliwości – chciał złota, które (jak mniemał) da mu jeszcze więcej szczęścia. Radość jego nie miała końca, bo wszystko na co patrzył stawało się złotem. Tryskał szczęściem do momentu, gdy poczuł realny głód i pragnienie, ale pokarm i wino także zamieniało się w złoto. Koniec tej baśni dla większości pewnie jest już znany, a mimo to pogoń za złotem nieustannie trwa.

Marylin mawiała, że pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy. Ale czy nawet zakupami można kupić szczęście? Te przekonania wpajane nam od zawsze ukierunkowują nas na materialne, ale złudne poczucie szczęście.

Szczęście kupione za pieniądze jest pozorne, przewrotne i kuglarskie.

Amerykańscy naukowcy badali poziom szczęścia rodaków już w roku 1940. Był na poziomie 7,5 na 10 punktów. W tamtych czasach życie materialne miało o wiele niższy status, a cuda techniki, o ile można nazwać je cudami, były na bardzo niskim poziomie lub były niedostępne dla większości. Dziś Amerykanie mają ponad dwukrotnie wyższe dochody na osobę niż w 1940 roku, dostęp do internetu, bieżącą wodę, telefon w kieszeni i kilka godzin samolotem do wielu stolic świata. Mimo to na wyżej wspomnianej skali otrzymali wynik 7,2. Może różnica jest niewielka, ale idąc tropem potrzeb materialnych, wynik już dawno powinien być poza skalą. W końcu skok cywilizacyjny jest ogromny, a dostęp do nowości nieograniczony.

Niestety wraz z postępem coraz większego znaczenia zaczął nabierać materializm. Według badań nie tylko nie daje on szczęścia, ale powoduje też jego brak. Może też prowadzić do zaburzeń psychicznych i odrywać ludzi od innych, ważniejszych aspektów życia. Zabiera zwykłą radość, odciąga od najbliższych i stawia nierealne wysokie oczekiwania, które mogą prowadzić do stale odczuwanej złości, frustracji, a nawet depresji.

Mimo wielu badań, smutnych historii i złowieszczych przykładów z pierwszych stron gazet pieniądze wciąż wydają się największym dobrem, szczęściem i marzeniem wielu śmiertelników.

Dziś Amerykanie zarabiający 30 tysięcy dolarów rocznie uważają, że gdyby zarabialiby 50 tysięcy rocznie byliby szczęśliwsi. Ci, co zarabiają 100 tysięcy i więcej, byliby zadowoleni dopiero przy kwocie 250 tysięcy. Jak widać natura ludzka lubi mieć więcej niż mniej, a apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Z pewnością pieniądze ułatwiają życie, pomagają i zaspakajają wiele potrzeb, podnoszą poziom życia i są gwarantem bezpieczeństwa. Ważne jednak jest, aby nie przesłoniły całej radości życia i nie stały się celem samym w sobie. Aby ich nieograniczona chęć nie przerodziła się w jedyny sens ludzkiej egzystencji i jedyną materialną definicję szczęścia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *