Przejdź do treści
Strona główna » Chcesz żyć jak w filmie? Dobierz do niego odpowiednią muzykę!

Chcesz żyć jak w filmie? Dobierz do niego odpowiednią muzykę!

Któż z nas nie pamięta piosenki, przy której zatańczył pierwszy taniec podczas własnego wesela? Komu Majka Jeżowska nie kojarzy się z dzieciństwem, a „We are the Champions” zespołu Queen z widowiskami sportowymi? 

Dzięki filmowcom pewne utwory są niejako przypisane do konkretnych obrazów. I tak słysząc „My heart will go on” Celine Dion przed oczami staje nam scena z „Titanica”, z kolei Amanda Lear swoim „Give a bit of hmm to me” pobudza nasze ślinianki, ponieważ nasz mózg połączył tę melodię z reklamą Kinder Bueno. Oczywiście każdy z nas może mieć inne skojarzenia. Dla jednych hejnał z wieży Mariackiej będzie kojarzył się ze spacerem na krakowskim rynku i rozpierzchającymi się gołębiami, a innym ze słuchaniem programu I Polskiego Radia południową porą. 

To dlatego marketingowcy włączają nam muzykę w sklepach, aby umilić nam zakupy i tym samym skłonić nas do powrotu do tego sklepu w przyszłości. Inną muzykę serwują swoim klientom siłownie i fitness-kluby, a inną kompleksy SPA. To oddziaływanie na ośrodek przyjemności, którego klient często nawet nie rejestruje, ale z jakiegoś powodu dobrze wspomina wizytę w danym miejscu. 

Jaki jest twój soundtrack? 

Gdy sami możemy wybrać dla siebie muzykę, najczęściej wybieramy taką, która współgra z naszym stanem emocjonalnym. Zdenerwowani częściej  sięgamy po głośny rock, niż smooth jazz, a pogrążeni w smutku najchętniej odcinamy się od wszelkich bodźców preferując ciszę. 

Muzyka może wzruszać, pobudzać do działania, motywować, uspokajać, wzmagać agresję. Może kojarzyć się z sytuacjami, osobami lub obrazami z przeszłości, czyli z tym co znane. Możemy również utorować dźwiękom zupełnie nowe skojarzenia, zestawiając je z nowymi obiektami

Zapraszam do eksperymentu. 

Zróbmy swojemu  nastrojowi na przekór i do stresującej sytuacji, w której potrzebujemy intensywnego skupienia, kiedy drażni nas każdy najmniejszy dystraktor, włączymy śpiew ptaków, albo romantyczną piosenkę z pierwszej randki.

Na początku trochę będziemy tymi dźwiękami rozdrażnieni, bo będą nas wybijać z rytmu i odwracać uwagę, ale po chwili poczujemy, że niespodziewane w takiej sytuacji, przyjemne dźwięki z całkiem innej „beczki”, zaczną na nas działać kojąco. To pozwoli na chwilę odprężyć się, popłynąć myślom ku miłym wspomnieniom, a za chwilę wrócimy do zadań z inną już energią i stanem emocjonalnym. 

Pamiętajmy, że zdarzenia w świecie zewnętrznym mocno wpływają na nasze samopoczucie nie ze względu na treść samego wydarzenia, ale na skutek naszej interpretacji. Zatem negatywny odbiór będzie skutkował pojawieniem się negatywnych uczuć, ale też odwrotnie. To właśnie na takim etapie warto włączyć swoją muzykę. 

Czasami rzeczy układają się tak bardzo nie po naszej myśli, że wydaje się, że złość, smutek czy rozczarowanie są naturalnymi i jedynymi reakcjami na te zdarzenia. Właśnie wtedy warto sobie zadać pytanie: gdyby moje życie było filmem, jaką muzykę chciałbym usłyszeć przy tej scenie? Żałobną, czy motywującą do powstania z kolan? 

Spróbujcie wybrać tę drugą opcję i zobaczcie, co stanie się z Waszym nastrojem po wysłuchaniu ulubionych dźwięków. 

A potem podzielcie się swoimi wrażeniami w komentarzach na naszym Facebooku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *