Przejdź do treści

Czy wiesz, że strefa komfortu może być wrogiem Twoich marzeń?

W czasie wspinaczki po górskich szlakach bywają momenty, w których warto przystanąć na chwilę, aby złapać oddech i się lekko zregenerować. Nie należy jednak wtedy się zbyt wygodnie rozsiadać, bo będzie ciężko się podnieść, by iść dalej. Podobnie bywa w jodze. Kiedy przyjmujesz pozycję, w której wyrównujesz oddech i dajesz odpocząć mięśniom, nie powinna ona trwać dłużej niż 3 oddechy, bo jak mówi moja nauczycielka, inaczej tracisz rytm i mobilizację do dalszych ćwiczeń. 

To, co łączy obie te sytuacje, to dbanie o to, aby nie nastąpiło zbytnie wyhamowanie i rozluźnienie. W takiej sytuacji organizm przechodzi z trybu działania do trybu odpoczynku i bardzo ciężko ponownie wprawić go w ruch. 

Nie inaczej bywa z naszym umysłem. Kiedy tylko jest za spokojnie, nazbyt bezpiecznie i beztrosko, z lubością zanurza się on w tym stanie. Nasza ambicja z lekka przysypia, a sprytny mózg natychmiast podsuwa świetną wymówkę dla takiego postępowania: „przecież trochę odpoczynku nam się należy”.

Strefa komfortu = strefa utraty radości życia

O ile tego odpoczynku jest faktycznie „trochę” to wszystko w porządku. Jednak zazwyczaj rzadko wyznaczamy sobie granicę tej „trochości” i potem ochoczo przesuwamy ją w czasie. Często nawet nie zauważając ile miesięcy nam w tym stanie upłynęło. 

Jest błogo i spokojnie. Co prawda nie ma jakichś szczególnych ekscytacji, ale jest za to poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Można by rzec – wymarzona sytuacja. To jednak zarazem najprostsza droga do cichej śmierci za życia. 

Potencjalnie trudne sytuacje czy wyzwania, generują w nas lęk. Zanurzeni w komforcie bezpieczeństwa obecnej sytuacji, unikamy ich obawiając się ewentualnej porażki i wysiłku związanego z działaniem. Myślimy sobie: „skoro nie jest tak do końca źle, a nawet w sumie całkiem miło, to po co psuć to, co jest?”. Odpowiedź brzmi: „aby poczuć, że się żyje”.

Jak pokazują badania, jedną z najważniejszych kwestii w życiu każdego z nas, jest poczucie własnej wartości. Rozumiane jako potrzeba czucia się kimś potrzebnym i docenianym. Jeżeli robimy rzeczy błahe i niezbyt wymagające, prędzej czy później pojawią się pytania: jaki jest ich sens? Czy gdyby nas zabrakło, to ktoś to w ogóle zauważy? Po co wstawać każdego dnia z łóżka? Po co w ogóle żyć?
To właśnie tą drogą sączy się w nasze serca marazm i brak poczucia sensu życia, który czasami prowadzi do depresji.

Wyzwanie = życie

Tymczasem dla naszego zdrowia psychicznego, ważne jest, aby zmierzyć się czasem z czymś, co może być dla nas trudne i w jakimś sensie nas przerasta. Dzięki pokonywaniu takich wyzwań, wciąż się rozwijamy i pozostajemy w formie. Co jednak najważniejsze, możemy być dumni z naszych osiągnięć i budować poczucie własnej wartości.

Jednym z doskonałych testów na pułapkę strefy komfortu jest pytanie o marzenia. O to, czy w ogóle jakieś mamy, ale także i o to, co w ostatnich tygodniach czy miesiącach zrobiliśmy, aby je zrealizować lub do tej realizacji się zbliżyć.

Musimy jednak uważać na marzenia deklaratywne. Czyli takie, o których opowiadamy znajomym i bliskim, ale tak naprawdę nic z nimi nie robimy. To taka nasza PR’owa lista rezerwowa, abyśmy nie wydali się nazbyt nudni. Możemy zatem opowiadać o planowanym skoku ze spadochronem (choć nie sprawdziliśmy do tej pory gdzie w okolicy moglibyśmy go wykonać i ile to kosztuje) albo snuć wizję wypadu do Nowego Jorku (choć nie wiemy nawet jaki jest koszt przelotu lub noclegu w tym mieście).

Ja dla własnego bezpieczeństwa prowadzę w miarę sukcesywnie aktualizowaną listę moich 25 marzeń. Mam też spis miejsc, które chciałbym odwiedzić – czasami dalekich, a czasami całkiem bliskich, w zasięgu weekendowego wypadu. Dodatkowo utrudniam sobie życie szkoleniami, świadomym stawianiem się w nowych i nieznanych mi sytuacjach, które trochę podnoszą mi stres i dają satysfakcję, kiedy sobie z nimi poradzę. Mówiąc krótko, pozwalają mi poczuć smak życia.

A Ty jak je smakujesz? Jakie masz marzenia i sposoby na wzmocnienie poczucia własnej wartości? Tylko proszę nie mów mi, że jest nimi oglądanie seriali i ekscytowanie się życiem ich bohaterów. Masz przecież swoje własne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *