Nie chcę w tym artykule poświęcać miejsca opisowi tak podstawowych błędów jak: niepunktualność, włączony telefon komórkowy podczas rozmowy z rekruterem, nieadekwatny strój, postawa pt. „tak nie za bardzo mi zależy, przyszedłem sobie popatrzeć, co macie do zaoferowania”. Zajmę się błędami bardziej subtelnymi, ale – niestety – dość powszechnymi i wpływającymi na efekt rekrutacji. O jednym z nich pisałam w poprzednim artykule. Zacznę od niego, chociaż wydaje się, że powinien być dość oczywisty…
1. Brak przygotowanego speachu o sobie – kilku zdań na temat tego, kim jestem, co umiem, dokąd zmierzam na swojej drodze zawodowej.
Większość kandydatów na prośbę rekrutera: „Proszę opowiedzieć coś o sobie” zaczyna albo opowiadać swoją biografię (począwszy od edukacji), albo mówi dwa zdania, które uświadamiają, że w głowie pustka. I tak jak naprawdę można się nie wgłębiać w listę pytań „dziwnych” (typu: „Jak oszacuje pani liczbę studzienek kanalizacyjnych w Warszawie?”), tak 7–10 zdań o sobie po prostu TRZEBA przygotować. Takich zdań, które aktywnie nas sprzedają jako idealnego pracownika na oferowane miejsce pracy.
2. Brak przygotowanej CIEKAWEJ odpowiedzi na pytanie, dlaczego Pan/Pani akurat dla nas chce pracować.
Nie mówię o odpowiedzi typu: „Bo jesteście państwo dużą, stabilną firmą”; wierzcie mi – to nijak nie przekonuje rekrutera, że jesteście zmotywowani do pracy. Wprawdzie rekruter dowiedział się właśnie, że chcecie gdzieś na dłużej zagrzać miejsce (co samo w sobie nie jest złe), ale wciąż nie uzyskał odpowiedzi na pytanie, dlaczego akurat my. Zamiast serwować oklepane frazesy, warto skorzystać ze sposobności i pokazać, co wiemy o firmie i jej misji, przedstawić zbiór wartości wspólnych dla nas i dla firmy oraz przybliżyć sposób, w jaki wypowiadają się o niej klienci/pracownicy (np. jeżeli wiemy, że panuje w niej koleżeńska atmosfera pracy, a na takiej właśnie nam zależy), jakie produkty/usługi oferuje (może części z nich używamy lub chcielibyśmy używać?). Aby dobrze przygotować się do odpowiedzi na to pytanie, warto przestudiować nie tylko oficjalną stronę internetową firmy, lecz także inne dostępne źródła informacji (fora, gazety etc.).
3. Brak potwierdzenia wymagań zawartych w ogłoszeniu o pracę.
Jeżeli w ogłoszeniu o pracę jest napisane, że pracodawca poszukuje osoby kreatywnej, możemy spodziewać się pytania typu: „Proszę opowiedzieć o problemie, który rozwiązała Pani w nietypowy sposób”. Z kolei jeżeli pracodawca poszukuje pracownika, który potrafi pracować w grupie, może zapytać nas o zalety pracy grupowej. Ważne jest, aby na wymagania opisane w ogłoszeniu o pracę przygotować odpowiedzi poparte konkretnymi przykładami. Najlepiej, aby te przykłady pokazywały, co nasz poprzedni pracodawca zyskał dzięki temu, że jesteśmy osobą kreatywną czy przedsiębiorczą.
4. Negatywne opinie o poprzednim pracodawcy.
Takie wypowiedzi zdarzają w przypadku odpowiedzi na pytanie o powód zmiany pracy – należy ich unikać. Tak jak intuicyjnie czujemy, że ludzie, którzy obgadują innych, mogliby nas obgadać, tak samo potencjalny szef, który przeprowadza z nami rozmowę, może mieć podobne obawy.
Jak zatem odpowiedzieć na pytanie o powód zmiany pracy, nawet jeżeli zmieniamy ją z powodu nękającego nas szefa? Dobrze jest umotywować tę zmianę potrzebą rozwoju; można zaryzykować stwierdzenie, że z poprzednim szefem nie najlepiej nam się współpracowało, bo miał kontrolujący sposób pracy, raczej nie obdarzał pracowników zaufaniem, a my lubimy pracować samodzielnie i rozliczając się w terminie z efektów. W ten sposób gwarantujemy również sobie, że nie wpadniemy z deszczu pod rynnę, bo uprzedzamy, co nam nie odpowiada. Pamiętajmy jednak, aby mówiąc o poprzednim szefie, podać jedną rzecz, która była kluczowa z naszego punktu widzenia, zamiast otwierać prywatną księgę skarg i zażaleń. Warto zawsze dodać, czego nauczyliśmy się od takiego szefa, bo przecież od każdego można coś wziąć dla siebie.
5. Odpowiedź na pytanie: „Czy ma Pan/ Pani do nas jeszcze jakieś pytania?”.
Aż trudno w to uwierzyć, ale część kandydatów odpowiada: „Nie!”. Pokazuje to zupełny brak zainteresowania firmą i oferowanym stanowiskiem pracy. Niektórzy dopytują o kwestie związane z nimi samymi: przerwę na lunch, pakiet opieki medycznej etc., tymczasem to nie jest najlepszy czas na takie pytania, chyba że rekrutacja dobiega końca i negocjujemy warunki pracy i płacy. Jeżeli tak, należy dopytać o zakres obowiązków, o firmę samą w sobie i pokazać nasze zainteresowanie pracą.
6. Brak dobrego uzasadnienia dla luk w zatrudnieniu (o ile takie występują).
Nie radziłabym liczyć na łut szczęścia, ponieważ rekruterzy zazwyczaj o to pytają. Jeżeli takie luki występują, trzeba mieć przygotowaną prawdziwą odpowiedź, a zarazem taką, która nie stawia nas w złym świetle. Zdarzają się w życiu różne sytuacje (jak w przypadku niektórych kobiet na przykład przedłużający się urlop wychowawczy), warto więc pokazać, że mimo przerwy w oficjalnym życiorysie zawodowym jesteśmy na bieżąco ze swoim fachem, uczestniczymy w konferencjach branżowych, szkoleniach, czytamy najnowsze publikacje czy udzielamy się na tematycznych forach internetowych.
7. Zbyt długie odpowiedzi.
Według najbardziej znanych poradników amerykańskich optymalny czas na odpowiedź waha się w granicach 0,5–2 minuty. W tym miejscu zaakcentowałabym po prostu fakt, aby udzielać odpowiedzi możliwie zwięzłych, konkretnych, na temat, bez zbędnych dygresji. Gadulstwo i wszelkie zagadywanie nie popłaca podczas rozmowy rekrutacyjnej, ponieważ budzi uzasadnione podejrzenia, że pracownik w podobny sposób funkcjonuje w trakcie wykonywania obowiązków służbowych.
I jeszcze „słowo na niedzielę”: rozmowa rekrutacyjna większości osobom kojarzy się z dość dużym stresem. Jeżeli zastosujecie się do powyższych wskazówek, gwarantuję, że nie dość, że zdecydowanie lepiej się zaprezentujecie, to w dodatku poczujecie się bardziej komfortowo i pewniej.
Do rozmowy trzeba się przygotować, tak jak niegdyś do egzaminów na studia. Wiedzę o sobie należy uporządkować, aby zaprezentować ją w konkretny, zwięzły sposób, będący zarazem odpowiedzią na potrzeby pracodawcy. Polecam też przygotować się do rozmowy „od drugiej strony” i dopytać, z kim odbędzie się rozmowa. Dyskusja tylko z HR-owcem będzie inaczej przebiegała niż z HR-owcem i dyrektorem ds. sprzedaży, a jeszcze inaczej, gdy weźmie w niej udział jedynie dyrektor ds. sprzedaży. Dobrze jest poznać nazwiska osób rekrutujących i znaleźć ich zdjęcia w necie. Dlaczego? Bo dzięki temu staną się nam one bardziej znane (stres często wynika z faktu, że ktoś/coś jest dla nas nowe).
I ostatnia kwestia. Jeżeli w ogłoszeniu o pracę jest napisane: „Wymagana biegła znajomość języka angielskiego”, dobrze się jest dopytać, w jakim języku będzie prowadzona rozmowa. To wszystko pozwala skutecznie zmniejszyć poziom napięcia związanego z rozmową, a niestety – w ciągu kilku lat kierowania działem HR rzadko miewałam do czynienia z kandydatami, którzy o cokolwiek dopytywali; zazwyczaj upewniali się jedynie co do czasu i miejsca rozmowy.