Od lat pracuję z ludźmi nad porządkowaniem ich życia. Tak to właśnie nazywam – sprzątaniem życia. Sprzątam też firmy, ale to opowiem wam w innym felietonie.
Jestem mentorem, konsultantem, wykwalifikowanym coachem, wieloletnim managerem ogarniającym rozległe procesy. Jestem też partnerką, mama trójki nastolatków i całkiem przyzwoicie radzę sobie z ogarnięciem tego wszystkiego.
Przez moje ręce i głowę przeszło wiele ludzkich żyć. Lubię uporządkowanie i dlatego też powstała Mapa Marzeń – Mapa Celów, autorskie narzędzie, które wymyśliłam, aby pomagać innym. Szczegóły znajdziecie w mojej książce „Twoja Mapa Marzeń” wydanej w wersji rozszerzonej w tym roku.
Co jest ważne w pracy nad sobą? Od czego zacząć? W jednej z audycji radiowych na początku roku prowadzący użył dobrego słowa, które zaczęłam realizować w pracy. Dezintegracja – to eleganckie słowo, które mówi o tym czym się zajmuję . Zacznijmy od początku, obejrzyjmy to co mamy, to co się podoba – zostawmy, a to co nie – burzymy i wyrzucamy. Dopiero później na uporządkowanym czystym placu budujemy model życia, taki jak chcemy. Z całych sił. Nie ma sensu oglądać się na innych. Takich, którzy wszystko wiedza najlepiej i do tej pory ingerowali w wasze życie, a i tak niekoniecznie wyglądało ono tak, jakbyście tego chcieli. Na dezintegrację nie zawsze jest czas. Czasem jest za wcześnie, czasem trzeba zasiać ziarno (odsyłam do mojego poprzedniego felietonu o sianiu ziaren, aby czekały na wzrost), czasem nie sprzyjają okoliczności, a czasem po prostu akurat nie mamy siły na wielkie zmiany.
Jednak w życiu części ludzi nadchodzi moment, że mówimy dość. Już dłużej nie chcę tak żyć. Już nie chcę tu pracować. Już nie chcę być z tą osobą. Już nie chcę tak wyglądać. Już nie chcę być chora.
Dezintegracja. Rozkładanie na czynniki pierwsze swojego życia, rozdzielanie ich od siebie i przyglądanie się im z uważnością, ciepłem, miłością, szacunkiem i rozumem. W tym całym bałaganie i chaosie jest wiele dobrych rzeczy, cech, miejsc, ludzi i zdarzeń. Te oczywiście zachowujemy i odkładamy, aby włożyć w nową budowlę. Warto wtedy skorzystać ze wszystkich zapisów na mapie, ze wszystkich 9 pól, aby nie zapomnieć o czymś ważnym. Jak już oddzielimy rzeczy dobre od tych, których nie chcemy następuje jeden z trudniejszych etapów. Czystka.
Żeby wejść w nowy związek warto skończyć stary i po nim posprzątać. Są jednak tacy, którzy wolą klin klinem, albo na zakładkę, ale przecież mają do tego prawo.
Aby zmienić pracę trzeba wykonać pracę. Poszukiwania, testowania i sprawdzania. Tu zwykle zalecam rzeczoną zakładkę, aby zbyt długo nie zostawać bez przychodów. Chyba, że ktoś może sobie na to pozwolić. Są też tacy, którzy nie potrafią zacząć nowego związku nie zamykając starego.
Żeby rozpocząć nową siebie w kwestii zdrowia, diety, sportu warto obejrzeć, w jak czarnej dziurze niemocy czasem jesteśmy. Ważne jest, aby wtedy rozważyć na co nas dzisiaj stać. Może warto zacząć od regularnych posiłków, a nie od razu od wywracania jadłospisu do góry nogami. Może na początku jedna aktywność w tygodniu, później dwa razy. Może zacząć od takiej formy, która na pewno jest nasza i nie będziemy jej robić z poświeceniem i wstrętem.
Jak chcemy zmienić zawartość swojego mózgu i uzupełnić wiedzę, musimy najpierw sprawdzić, jaki jest jej dokładny stan obecny. Przyjrzyjmy się mu i obiektywnie zbadajmy, czy na pewno nam czegoś brakuje, a jeśli tak to spróbujmy sobie odpowiedzieć czego. Być może jak zobaczymy, co mamy na składzie to wystarczy.
Dezintegracja. Fragmentaryzacja. Rozłożenie na atomy swojego życia.
Później, jak dysponujemy już klockami, które są nam potrzebne, zaczynamy integrować je w całość. Jeżeli dobrze przesialiśmy i dobrze obejrzeliśmy siebie to większość pasuje do siebie jak puzzle. Bo Mapa Marzeń to właśnie puzzle naszego życia.
Oczywiście nie jest to łatwy proces. Czasem boli. Czasem trzeba wyrwać bolący ząb, bo już nie nadaje się do leczenia. Czasem trzeba opuścić miejsce, które jest dla nas azylem albo wręcz przeciwnie. Często boimy się takich ruchów. Wielokrotnie widzę strach i niemoc w oczach osób, z którymi pracuję. Wiem, że trzeba wszystko rozłożyć na jeszcze mniejsze elementy i zacząć od drobnych zmian. Tych na miarę. Tych do wzięcia i akceptacji. Tych, na które damy zgodę zarówno w sercu, jak i w głowie.
Jeżeli zaczynasz jakiś proces zmiany to ma on pewien przebieg. Warto, aby ta dziura miedzy „skokiem na główkę”, a „nową ja” była jak najpłytsza. Co ma na to wpływ ? Świadomość, wiedza, a dokładniej wykorzystanie wiedzy o sobie, doświadczenie i wiara, że potrafię ulepszyć jakiś fragment życia. Poczucie, że w jakimś obszarze będzie lepiej, wygodniej, sprawnie. Poczucie, że w ogóle się da. Bo tak jest! Warto tylko spróbować!