Szczęście, to świadomość własnych myśli. To właśnie ONE kształtują nas i całe nasze życie. Dlatego warto je pielęgnować, aby były jak najkorzystniejsze dla nas samych. Dlaczego?
Bo możesz stać się dla siebie wrogiem lub przyjacielem. A wybór należy do Ciebie. Dlatego właśnie jesteśmy największym “zagrożeniem” dla nas samych – bo ludzie nas otaczający to już tylko produkt tego, co siedzi nam w głowach.
Odkąd to sobie uświadomiłam, łapię czasami samą siebie na tych niekorzystnych myślach, które sprawiają, że zachowuję się tak, jak zachowywać bym się nie chciała. Nie chcę, aby targały mną wciąż sprzeczne i niejednostajne uczucia. Chcę czuć miłość, spokój. Brak zazdrości, harmonię, ciepło, radość. Czysty entuzjazm z tego, że żyjemy. Zwykłą wdzięczność – zamiast patrzeć na to, czego nie mam, chcę patrzeć na to, co MAM.
Idąc tym tropem, stwierdziłam, że jeśli chcę sprawić, aby moje życie bylo lepsze i żebym to JA nim kierowała, a nie ono mną – muszę zmienić mój tok myślenia. Ten stary, zużyty już nieco, na nowy – niestety mało popularny wśród ludzi, a tysiąckroć razy lepszy. Powiedziałam sobie, że nie chcę żyć “jakoś”. Chcę żyć dobrze. Chcę żyć pięknie. I nie mówię tu w żadnym wypadku o braku problemów – one zawsze będą. Ale jak to mówił nasz kochany Jack Sparrow “problemem nie jest problem – problemem jest Twoje podejście do problemu!”.
A więc od tej pory, kiedy tylko złapię się na jakiejś nieporządanej myśli, natychmiast zmieniam ją na jej odwrotność. I mogę śmiało powiedzieć, że jest to jak do tej pory najlepsza rzecz, jaką mogłam zrobić dla samej siebie. Widzę to, tak po prostu, w życiu codziennym. Bo zupełnie inaczej mija mi dzień, zupełnie inaczej patrzę na otaczających mnie ludzi.
A co najważniejsze – zupełnie inaczej czuję się sama ze sobą. Jest tak jakoś lżej 🙂