Nic mi się nie chce: nie mam siły na zabawę z dzieckiem – co robić?

Aby rzetelnie podejść do tematu, przejrzałam internet i przeprowadziłam wywiady z rodzicami. Okazuje się, że ten problem – choć nieco wstydliwy – jest powszechny (no bo jak to: zdecydowałam/em się na dziecko i mi się nie chce?!). Nie chce nam się bawić z dzieckiem, bo nie lubimy, bo nie mamy siły, bo nie mamy ochoty…

Większość rodziców ma świadomość tego, jak ważną rolę w życiu dziecka odgrywa zabawa, a mimo to odpuszczają. Wiele artykułów zawiera przydatne wskazówki na temat zabawy z dziećmi oraz przykłady interesujących gier wraz z wyjaśnieniami, które dotyczą obszarów rozwojowych, które ulepszamy dzięki zabawie.

Wypowiedzi rodziców wskazują na dwa podejścia: albo bawią się na siłę, bo mają świadomość, że zabawa jest ważna i potrzebna, a dzieci wkrótce podrosną i nie zechcą się z nimi bawić, albo odpuszczają. Obie drogi wywołują frustrację zarówno dziecka, jak i rodzica.

Jak można inaczej? 

W ciągłym biegu i szukaniu wymówek spróbuj zatrzymać się na chwilę i zastanowić, o co tak naprawdę chodzi. Ogrom obowiązków, zmęczenie, frustracja… Poobserwuj, co się u Ciebie dzieje, w jakiej jesteś obecnie sytuacji życiowej. Co czujesz? Jakie potrzeby zaspokajasz? Sprawdź, proszę, czy nie jest tak, że zaspokajasz potrzeby wszystkich wokół, ale na Twoje już nie starcza czasu. Odłóż listę spraw i obowiązków i zastanów się, czego najbardziej potrzebujesz. Czy jesteś w stanie to sobie dać? W jaki sposób? 

Podobno na każdy problem można znaleźć siedem różnych rozwiązań. Chcesz je znaleźć, chcesz spróbować innego podejścia czy wolisz poszukać kolejnych wymówek

Nasza niechęć do zastanej sytuacji szczególnie w wypadku rodzicielstwa wiąże się ze zmęczeniem fizycznym i psychicznym. Opieka nad dzieckiem (dziećmi) bywa męcząca choćby dlatego, że jesteśmy narażeni na mnóstwo bodźców z zewnątrz, które generują nasze pociechy. Jednak można coś z tym zrobić, czyli zadbać również o siebie. 

Pasażerowie podróżujący samolotem są informowani przez stewardesy, że na wypadek zagrożenia rodzic najpierw sobie powinien założyć maskę, potem dziecku. Dlaczego? Ponieważ nie będzie w stanie mu pomóc, jeżeli sam straci przytomność. 

Tak jest również w życiu codziennym – kulturowo i społecznie jesteśmy zaprogramowane (tak – my, matki, bo ten problem dotyczy głównie matek), aby zaspokajać potrzeby innych. Nasze potrzeby znajdują się na końcu. Jeżeli po przeczytaniu tych słów pojawiają się wymówki: „Jak to, przecież nie dam rady!”, „Jak mam zadbać o siebie? A kto wykona za mnie tę pracę?”, to nic się nie zmieni.

Zmienić coś możemy tylko wtedy, gdy naprawdę chcemy, gdy podejmujemy świadomą decyzję, że pragniemy zmiany, a po podjęciu decyzji decydujemy się na działania inne niż dotychczas. Funkcjonowanie w starych schematach niczego nie zmieni. Dlatego po uświadomieniu sobie swojej sytuacji przede wszystkim zastanów się, co możesz zrobić. Myśl globalnie. Wypisz na kartce wszystkie rozwiązania, które przychodzą Ci do głowy. Jak możesz zadbać o siebie? Ile czasu w tygodniu potrzebujesz w ciszy, bez dziecka? Niektórym matkom wystarczą dwa wyjścia na siłownię w tygodniu, aby miały poczucie, że robią coś dla siebie – rozstają się z dziećmi na krótko, więc mogą poradzić sobie z wyrzutami sumienia. Inne matki codziennie potrzebują kilku godzin. 

Zrób pierwszy krok i zadbaj o siebie. Gdy poczujesz przestrzeń, złap powietrze w płuca i przypomnij sobie okres, gdy sama byłaś dzieckiem. Wróć do tych najfajniejszych momentów. Co sprawiało Ci największą frajdę? 

Ćwiczenie wykonaj w ciszy – może przed snem, może po przebudzeniu, może w ciągu dnia, korzystając z drzemki dziecka? Jeśli zechcesz, na pewno znajdziesz odpowiedni moment. 

Wróć myślami do zabaw, które sprawiały Ci największą frajdę. Jak się wtedy czułaś? Co najbardziej lubiłaś robić? Przywołaj ciepłe wspomnienia, uruchamiając wszystkie zmysły. Jakie zapachy wtedy czułaś? Jakie kolory widziałaś? Jakie dźwięki słyszałaś? Lubiłaś bawić się na świeżym powietrzu? Zatapiałaś się podczas wykonywania rysunków? Zbadaj, uchwyć te czynności i wyobraź sobie, jakby to było, gdybyś ten świat mogła pokazać swojemu dziecku – z tymi samymi emocjami radości i ekscytacji oraz dobrą, wspierającą energią. Jeśli to zrobisz, istnieje spora szansa, że będziesz chciała bawić się ze swoim dzieckiem i że wasza zabawa stanie się pełna, autentyczna i wspaniała – tak jak wtedy, gdy byłaś dzieckiem. 

Podsumowanie:

  1. Zastanów się, gdzie jesteś teraz i dlaczego nie chcesz bawić się z dziećmi. Jesteś znudzona? Przemęczona? O co tak naprawdę chodzi? 
  2. Podejmij świadomą decyzję, że potrzebujesz zmiany, czyli zaspokojenia również swoich potrzeb, które są równie ważne jak potrzeby pozostałych członków Twojej rodziny.
  3. Zaplanuj, w jaki sposób zechcesz zaspokajać swoje potrzeby. Kino? Wyjście z koleżankami bez dzieci? Jakieś ciekawe zajęcia? Podczas planowaniu pamiętaj o pozostałych członkach rodziny; poproś ich o pomoc i wsparcie.
  4. Zadbaj o siebie. Konkretne, zaplanowane działanie nie musi – a nawet nie powinno – być jednorazowe! Dobrze jest dbać o siebie regularnie. Nie robisz tego tylko dla siebie, lecz także dla całej swojej rodziny. Gdy zadbasz o siebie, gdy dasz sobie czas i przestrzeń, żeby odpocząć i naładować baterie, poczujesz się bardziej zrelaksowana, szczęśliwa i będziesz mogła więcej dawać z siebie całej swojej rodzinie! Naprawdę tak to działa.
  5. Znajdź chwilę dla siebie, zrelaksuj się i dotrzyj do swojego wewnętrznego dziecka. Wróć do radosnych chwil z dzieciństw. Odtwórz momenty, w których bawiłeś się najlepiej. Przypomnij sobie swoje uczucia i zmysły.
  6. Gdy namierzysz te aktywności, uśmiechniesz się do swojego wewnętrznego dziecka. Czy już teraz chcesz bawić się ze swoim dzieckiem? Odzyskałaś połączenie ze światem doskonałej zabawy? Możesz wreszcie wyluzować? Jeśli tak – super! Jeśli nie – szukaj nadal. I pamiętaj: nigdy się nie poddawaj! Odpowiedzi są w Tobie!

Avatar
Magdalena Wiatrowska

1. Spotkaj się ze mną, jeśli masz ochotę na poprawę relacji rodzinnych, szczególnie w obszarze rodzic-dziecko, organizuję i prowadzę warsztaty uwalniające kreatywność w relacjach.  2. Kim jestem i co robię? Przede wszystkim jestem niepoprawną marzycielką, konsekwentnie realizującą swoje marzenia. Do jednego z nich zalicza się projekt Family Power. Jest to pierwsza w Polsce szkoła skierowana dla Rodziców oraz Dzieci, warsztaty prowadzone są przez bardzo wyjątkowe osoby: Ludzi Sztuki i Nauki. Poza tym jestem nauczycielem, certyfikowanym lektorem metody Helen Doron, właścicielką szkoły językowej, twórcą warsztatów edukacyjnych dla dzieci w duchu NVC oraz Mindfulness.   3. Dlaczego tu jestem? Bo zmiany były, będą i są bardzo potrzebne. Każdego dnia opuszczam swoją strefę komfortu i pozwalam sobie doświadczać życia w różnorodnych jego aspektach. Zmieniam się, bo wiem, że do ideału jeszcze baaaaardzo daleko, a poszerzanie swojego pudełka życia i dodawanie nowych pudełek jest bardzo kuszące i niezwykle wzbogacające. 4. Z czego jestem dumna w moim życiu? Najbardziej jestem dumna z mojej Rodziny z kochającego, wspierającego męża i wymarzonej dwójki wspaniałych dzieci Adasia i Karolinki. 5. Moje słabości: Robię wiele rzeczy równocześnie, przez co jestem narażona na zalewanie zbyt dużą ilością bodźców, mój układ nerwowy mówi dość, a ja jadę dalej. Bywa, że zbyt mało czasu poświęcam na regenerację. 6. Mój sprawdzony sposób na zły humor: Wdzięczność, dziękuję za wszystko co mam i za wszystkie doświadczenia. Czekolada też dobrze wpływa na poprawę samopoczucia. 7. Największa zmiana w moim życiu: Pierwszy atak epilepsji mojej córki, myśleliśmy, że nam dziecko umiera. Były to 3 najgorsze godziny mojego życia. To wydarzenie sprawiło, że wszystkie problemy i sprawy dnia codziennego, które przed atakiem wydawały mi się niezwykle ważne, totalnie przestały mieć znaczenie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie my sami nadajemy problemom wagę i moc. Dzięki temu doświadczeniu zdecydowałam, że chcę się cieszyć życiem i w pełni go doświadczać, zamiast martwić się opiniami innych i nie robić czegoś ze strachu. Tak więc Robię, Jestem i czuję, że Żyję ☺, a to dopiero początek!

1 komentarz
  1. Argumenty w artykule oczywiscie zasadne tylko ze nie zawsze tak sie da. Bedac z dzieckiem na codzien sama i pracujac z domu srednio mozna sobie pozwolic na wyjscie z domu. Czasem jedynym rozwiazaniem jest poczekanie az dziecko dorosnie do wieku przedszkolnego.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.