Emo Sapiens – czyli siła rozumu i potęga emocji w dokonywaniu zmian i nie tylko. Część 2

Dzisiaj druga część rozmowy z Profesorem Ohme o emocjach. Czy tego chcemy czy nie, emocje towarzyszą nam każdego dnia. Dlatego warto zadbac o to, abyśmy to my nimi kierowali a nie odwrotnie. Jak odróżnić pozytywne emocje od głodu? Jak stworzyć trwałe relacje w związku na wiele lat? O czym mówi 10 zasada dekalogu Emo Sapiens? Zobaczcie sami jak wielki wpływ mamy na swoje życie i wprowadźcie, do swojej codzienności, wszystkie zasady dekalogu już dziś. 

Anna Węgrzyn – redaktor naczelna

 

A: Mówiąc o celebracji życia, ja bym poszła jeszcze dalej: celebrujmy rozmowę. Wypowiadam się w imieniu swoim i wielu kobiet. Dzisiaj mężczyźni wolą używać komunikatorów, zamiast mieć bezpośredni kontakt (zwłaszcza gdy poznajesz kogoś przez internet). Wolą pisać bez końca, niż spotkać się po kilku zdaniach tzw. chatu. Wszystko odbywa się na zasadzie klikania. To jest straszne. Przecież nawet podczas zwykłej rozmowy telefonicznej można usłyszeć tembr głosu i poczuć energię danej osoby. Z jakiego powodu zanika potrzeba kontaktu, ciekawość drugiej osoby? Czy to jest potrzeba schowania się, brak pewności siebie?

O: Klikając w mesendżera nie musisz inwestować czasu, pieniędzy ani wysiłku w randkę czy spotkanie. Możesz siedzieć w piżamie i mieć rozczochrane włosy. 

A: A co, jeśli takie spotkanie się odbywa, znajomość trwa, a mimo to mężczyzna – zamiast zadzwonić i zapytać, jak się czujesz – wysyła SMS?

O: To, że on wysyła SMS, nie musi oznaczać unikania kontaktu. Może być na spotkaniu, podczas którego przypomniała mu się wspaniała chwila…

A: Tu już czuję męską solidarność. (śmiech) SMS-y mogą być ciekawym dodatkiem, ale nie podstawą komunikacji. A często są, niestety.

O: Z jednej strony to smutne, z drugiej – świetne. Kobiety, cieszcie się, bo macie naturalny sposób eliminacji. Jeżeli gość jest gościem wirtualnym, to wyślijcie mu zdjęcie igły z nitką z dopiskiem aby się zaszył w ciemności. I tyle!

A: Skoro jesteśmy przy relacjach damsko-męskich, nie sposób nie zapytać o feromony. Odpowiadają za wzajemne przyciąganie siebie na poziomie podświadomym, czyli czucie na wyższym poziomie. Co się dzieje, kiedy na myśl o wirtualnej miłości pojawia się ten sam rodzaj motyli, co po strzale amora na chodniku? 

O: Nie, tu nie ma takiej możliwości. Mogą to być motyle intelektualne, bo ktoś fajnie składa słówka. Ale wirtualna miłość nie wygeneruje multisensorycznych doznań. Jest i pozostaje lizaniem loda przez szybę. 

A: Czyli to tylko nasza wyobraźnia?

O: Im bardziej jesteśmy wygłodzeni relacji, tym intensywniej pracuje nasza wyobraźnia. To jest tak, jakbyś nie jadła przez dziewięć dni, a potem zobaczyła suchą kromkę chleba. Twoja wyobraźnia zrobi z niej tosty z kawiorem. Wszelkie biologiczne przeczucia – pochodne feromonów – wynikają wyłącznie z bezpośredniego kontaktu. A’propos, niezgodność owych feromonów może powodować, że między partnerami pojawią się znakomita przyjaźń i partnerstwo, ale nie będzie radości z seksu. Z drugiej strony elegancka pani może jechać do warsztatu, aby zmienić koła na zimowe, spojrzy na umorusanego mechanika i nie będzie wiedziała, co się z nią dzieje. 

A: Co w takim razie zrobić aby zbudować trwałe relacje w związku? Zgodnie z Twoją teorią można podtrzymywać emocje w związku, na wysokim poziomie, nawet przez 100 lat.

O: W relacji powinniśmy używać dwóch rodzajów emocji, a często posługujemy się tylko jedną. Pierwszy rodzaj to emocje pierwotne, drugi – emocje wyższe. Emocje pierwotne to zabawa, hedonizm, seks, dowcip, fajne spędzanie czasu. Emocje wyższe to lojalność, wzajemne poświęcenie, wspólne cele, wychowywanie i kształcenie dzieci itd. Z reguły przed ślubem pojawiają się emocje pierwotne, po ślubie – emocje wyższe. Jeśli kilka lat po ślubie pojawiają się braterstwo i przyjaźń, ale nie dbamy o życie erotyczne, o dogadzanie sobie (tak, jak robiliśmy to w okresie narzeczeńskim albo przez pierwsze lata po ślubie), to jest wspaniale, wzniośle, ale… nudno. Chcąc nie chcąc partnerzy mogą zacząć szukać kogoś, kto dostarczy im tego hedonizmu, małego szaleństwa. Dlatego ważne jest, żeby wciąż dbać o te pierwotne emocje. Nie mówię o uprawianiu dzikiego seksu na publicznym parkingu, aczkolwiek… (śmiech). Bliskość, spanie w jednym łóżku, trzymanie się za rękę, robienie głupich rzeczy są nie tylko pożądanymi kwestiami, lecz wręcz obowiązkowymi. 

I odwrotnie, jeżeli dopiero wchodzimy w relację i jesteśmy na chemicznym haju, który powoduje, że druga osoba jest dla nas narkotykiem, pamiętajmy, jak ważne są emocje wyższe. Bo jeżeli druga osoba zapewnia nam tylko rozrywkę, to w którymś momencie może znaleźć się ktoś jeszcze bardziej dowcipny i lepiej tańczący. Jeśli jesteś z kimś dla jędrnego ciała, prędzej czy później ta fascynacja (albo jędrność) się skończy.

A: Mówiąc o emocjach, często używamy terminów: emocje złe i dobre lub emocje chore i zdrowe. Jak odróżnić emocję zdrową od emocji chorej? Jak nie pomylić głodu z rodzącym się prawdziwym uczuciem? 

O: Jest bardzo prosta metoda sprawdzenia, czy emocje, które przeżywasz (nie tylko pozytywne, lecz także negatywne, jak wstręt, smutek, złość), są pożyteczne. Otóż wszystko zależy od częstości i nasilenia ich występowania. Jeżeli jest ich za dużo, za często oznacza to, że przekroczyłaś barierę smutku. Smutek – zamiast bronić cię przed krzywdzeniem siebie samej – ciągnie cię w dół. Jak sprawdzić, czy proporcje są dobre i czy to, co czuję jest dobre czy przeszkadza? Kryterium jest proste. Czy dana emocja utrudnia ci codzienne rutynowe funkcjonowanie? Czy możesz zebrać myśli w pracy? Możesz robić cokolwiek innego czy cały czas myślisz i myślisz? Sprawdź, czy to, co się w tobie dzieje, utrudnia ci funkcjonowanie. Jeżeli przeszkadza w wykonywaniu rutynowych czynności, masz kłopot z koncentracją, zapominasz o podstawowych obowiązkach lub dotychczasowych przyjemnościach (takich jak spotkania ze znajomymi, wyjście do kina czy na spacer), to oznacza, że emocja jest zła, bo gubisz homeostazę. Jest to niebezpieczne. Szukaj wtedy pomocy u przyjaciół lub specjalisty. 

Jest to wyjątek i pozytywny wyjątek związany z zaburzeniem homeostazy. Zakochanie. Nie jesteś w stanie przestać o kimś myśleć, nie możesz jeść ani spać, nie możesz pracować. To wszystko jest związane z produkcją pewnego neuroprzekaźnika – fenyloetyloaminy – i przypomina stan uzależnienia od kokainy. Według World Health Organization zakochanie to jednostka chorobowa o sygnaturze F63.9 i nazwie „zaburzenie nawyków i popędów”. Niestety po 2 latach poziom fenyloetyloaminy w organizmie zaczyna spadać do stanu wyjściowego i aby pozostać wciąż „chorym” musimy się już nieco więcej natrudzić.  

A: Ostatnim punktem twojego dekalogu Emo Sapiens jest: „Żyj i daj żyć innym”. Biorę to w całości. A jakie przesłanie chciałbyś przekazać czytelnikom magazynu „Zmiany w Życiu?” 

O: Najważniejsze, najtrudniejsze przesłanie to: WYLUZUJ. Nie możesz od siebie tak dużo oczekiwać. Nie wolno ci być wobec siebie tak bezlitosnym. Oczywiście warto wymagać, ale jeśli ci się nie uda, liczy się to, czy masz ochotę i energię, żeby ponownie spróbować. Tak jak w tenisie: jeśli nie wyjdzie ci zagranie, nie wolno ci myśleć, że źle zagrałaś; pomyśl wtedy o następnej piłce i działaj. Dlaczego nie możesz tak dużo od siebie oczekiwać? Bo nasz mózg jest jeszcze bardzo niedoskonały. Co z tego, że są najwspanialszym organem na kuli ziemskiej, skoro w dalszym ciągu są prymitywne? Wciąż wielu rzeczy nie potrafimy robić. Za trzysta, czterysta tysięcy lat (faceci dłużej) będziemy mieli fajniejsze mózgi. Przed snem będziesz mogła opychać się snikersami i lodami, a potem powiesz: „Poproszę to wszystko w ładny biuścik i kształtny tyłeczek”, a twoje struktury korowe wyślą informację, gdzie trzeba, aby zmetabolizować te okropne kalorię.

A: Cudnie! Jeżeli coś nie wychodzi, to wrzucamy na luz i idziemy dalej!

O: I aplikujmy tę wyrozumiałość nie tylko do siebie, lecz także do innych. Jeżeli ktoś zrobi nam coś okropnego, nie odsądzajmy go od czci i wiary, w przekonaniu, że na pewno to zaplanował. Pomyślmy, że może miał chwilowe zaćmienie. Dajmy sobie i innym kredyt zaufania. Tak robi Emo Sapiens.

Rozmawiała: Anna Węgrzyn

 

Prof. Rafał Ohme

Ekspert w dziedzinie emocji. Światowy pionier w obszarze neuronauki konsumenckiej. Od 20 lat  prowadzi badania i konsultacje na temat emocji w komunikacji i zarządzaniu. Profesor psychologii na Uniwersytecie SWPS, honorowy profesor na uniwersytetach Stellenbosch w Kapsztadzie oraz Renmin w Pekinie. Stypendysta Fulbrighta, finalista konkursu EY Przedsiębiorca Roku 2015, Honorowy Członek Executive Club. Założyciel dwóch firm: NEUROHM – prowadzi nowoczesne badania emocji dla działów HR, sprzedaży i marketingu; INEMO – szkoli, jak korzystać z neurowiedzy w życiu zawodowym i prywatnym. Inspiruje menedżerów i liderów biznesu na całym świecie. Występował w 40 krajach na 5 kontynentach. Autor bestseleru popularno-naukowego Emo Sapiens. Harmonia emocji i rozumu.

 

Avatar
Anna Węgrzyn

JEŚLI POTRZEBUJESZ: - wydobycia swojego potencjału zawodowego, - pomocy w budowaniu wizerunku swojego i firmy, - wsparcia w procesie zmiany pracy, - wsparcia w procesie zmiany swojego życia na lepsze, NIE CZEKAJ! SKONTAKTUJ SIE JUŻ DZIŚ! aw@annawegrzyn.pl Kim jestem i co robię: Z wykształcenia prawnik, z doświadczenia księgowa, dyr. HR, sprzedaży i marketingu, z powołania i zamiłowania coach International Coaching Community. Jako coach pomagam firmom, ich pracownikom a także indywidualnym klientom wydobyć wszystkie najlepsze cechy z siebie i innych, by móc je wykorzystać w drodze do wspólnego sukcesu. Dla moich klientów słowa takie jak motywacja, potencjał osobisty, rozwój zaczynają nabierać znaczenia, kiedy we współpracy ze mną uświadamiają sobie, jak wymierny może być efekt ich starań, gdy potrafią zarządzać własnymi naturalnymi umiejętnościami. To największa satysfakcja w mojej pracy być świadkiem zmian, które czynią człowieka szczęśliwszym. Dlaczego tu jestem? Magazyn Zmiany w Życiu to realizacja moich marzeń. Stworzyłam to miejsce aby pomagać innym w znalezieniu drogi do siebie i do prawdziwej radości z życia. Ludzie, których poznałam w procesie przygotowań i realizacji projektu tylko utwierdzili mnie w przekonaniu, że to właściwa droga. Dziękuję Wszystkim za wsparcie. Z czego jestem dumna w moim życiu: Jestem wierna swoim zasadom Nigdy nie zrobiłam niczego wbrew sobie dla korzyści. Wszystkie decyzje w moim życiu były podyktowane sercem. Efekt jest cudowny, mogę powiedzieć z pełną satysfakcją, że niczego nie żałuję i wszystko w życiu zrobiłabym tak samo. Moje słabości: Niecierpliwość i coraz gorzej znoszę poranne wstawanie. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: perfumy Cerruti 1881 różowe, pierwszą butelkę kupiłam za większą część mojego wynagrodzenia i do dziś pamiętam uczucie radości, jakie mi towarzyszyło przy zakupie. Od tamtej pory zawsze mam je na półce, nawet patrząc na butelkę uczucie powraca. Do tego płyta Yanni i jego „One man's dream”. Największa zmiana w moim życiu: Moje życie to ciągłe poszukiwania i zmiany. Największe i najtrudniejsze miały miejsce w 2012 roku. Przestałam się uśmiechać i w głębi duszy czułam, że powinnam być w innym miejscu. Dlatego w jednym momencie zdecydowałam się zostawić ówczesną rzeczywistość i znaleźć nową drogę na każdej płaszczyźnie. Miejscowość: Warszawa

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.