Ostatnio pisałam o swoim detoksie i zmianie sposobu odżywiania, która nastąpiła zaraz po nim. Kiedy opowiadałam znajomym, że nie jem mięsa, piekę chleb, a dzień zaczynam od soku, słyszałam: „Super – ciekawe na jak długo”. Nie ukrywam, że sama się zastanawiałam, jak długo wytrwam. Jeszcze w połowie detoksu w Szczyrku planowałam kupić zapas baraniny 🙂 Jednak po powrocie i odpowiedzi na postawione samej sobie pytania: „Po co to było?” i „co chcę z tym dalej zrobić?”, wiedziałam, że mój sposób odżywiania zmieni się diametralnie. Oczywiście obawiałam się niewystarczającej ilości czasu na przygotowanie specyfików, braku odpowiednich umiejętności kulinarnych, cackania się z zakupami czy chociażby kuszącego zapachu kiełbasy w sklepie. Szybko jednak okazało się, że w przypadku zmiany nawyków żywieniowych jest dokładnie tak samo, jak w przypadku zmiany innych nawyków. Kluczowymi stają się tak naprawdę dwie rzeczy:
- Powód, dla którego to robimy – przecież jeśli czegoś chcemy na 100%, to tzw. motywacja nie jest potrzebna.
- Sprzyjające otoczenie i narzędzia.
Jeśli zamawiamy dietetyczne jedzenie tylko dlatego, że koleżanki i koledzy w pokoju tak robią lub jest taka moda, to gwarancja porażki murowana. Na chwilę stracimy wagę, aby dość szybko powitać ją wraz z dodatkowymi kilogramami. Ale jeśli przeanalizujemy dotychczasowe działania w zakresie dbałości o swoje zdrowie, zrobimy badania i podejmiemy świadomą decyzję o zmianie sposobu odżywiania, to reszta pójdzie już z górki. Dla mnie powodem zmiany był i jest przede wszystkim dobry stan zdrowia – dobra kondycja fizyczna i psychiczna. Utrata koncentracji i ospałość to efekt m.in. zakwaszenia organizmu. Dodatkowe kilogramy są jedynie najbardziej widocznym elementem wymagającym poprawy.
Kolejna kwestia to nastawienie naszych bliskich i odpowiednie urządzenia w domu, które mogą nam pomóc w łatwiejszej drodze do sukcesu lub skutecznie w niej przeszkodzić. Jeżeli będziemy regularnie korzystać z zaproszeń na grilla, podczas którego będzie tylko karkówka i mało tolerancji na inność – może być trudno. Ale jeśli poprosimy znajomych, aby przygotowali również warzywa lub sami zabierzemy grzybowo-cebulowo-paprykowe szaszłyki, nie powinniśmy już odczuć dyskomfortu. Zamiast pić napoje gazowane, w których są tony cukru, można zabrać ze sobą świeżo wyciśnięty sok i pić go zamiennie z wodą. Jeśli zadbamy o odpowiednie sprzęty do przygotowania posiłków i soków, to podczas przygotowań będziemy odczuwać wyłącznie przyjemność. Pamiętam, jak będąc dzieckiem, nie znosiłam zimy. Jeśli ma się jedną nieciekawą kurtkę i jeszcze mniej ciekawą czapkę, to okres zimowy może faktycznie stać się traumą. Za to kiedy w szafie wisi modne wdzianko w towarzystwie fantazyjnej czapki, to zima nam nie straszna! Tak jest i z gotowaniem.
Wiecie już, że nie dotykam tematów, których sama nie sprawdziłam, dlatego dziś pokażę Wam, w jaki sposób, nie mając żadnej wiedzy ani specjalnego przygotowania, poradziłam sobie z wejściem w zdrowy tryb życia. Przy okazji przekonałam się, że wiele z popularnych przekonań na temat zdrowego żywienia nie ma nic wspólnego z prawdą.
Zdrowe gotowanie zajmuje dużo czasu
Fałsz. Jest wiele fantastycznych przepisów na szybkie potrawy – chociażby chleb domowej roboty. Jeśli do tego dysponujemy odpowiednimi urządzeniami, to czas przygotowania naprawdę staje się bardzo krótki.
Zdrowe jedzenie dużo kosztuje
Fałsz. Na bazarku kupuję warzywa i owoce potrzebne na cały tydzień. Wykorzystuję różne rodzaj kasz, ryżu, grzybów i przypraw. Zakupy „na zapas” w dużym markecie zamykają się w setkach złotych, jeśli kupujemy mięsa, gotowe dania i przetworzoną żywność. Poza tym zdrowe żywienie wiąże się z bardziej rozważnymi zakupami – mniej się marnuje, więc de facto wychodzi taniej.
Trzeba jeść mięso ze względu na białko, żelazo i inne, potrzebne składniki
Fałsz – po prostu powielamy nawyki naszych rodziców i nie znamy zamienników, które mogą nam dostarczyć tych samych witamin czy minerałów. Najprostsza droga wcale nie musi być najlepsza.
Oto kilka moich propozycji zdrowych i szybkich dań:
1. Domowy chleb
Przygotowanie chleba bez mąki zajmuje mi 10 minut + 50 minut pieczenia w 160 stopniach. Rozbijam 4 jaja, wsypuje niecały kilogram ziaren lnu, dyni, płatków owsianych, słonecznika, sezamu, płatków migdałowych, odrobinę soli – i gotowe. Proporcje jak kto lubi, masa ma być lekko mokra, żeby dobrze się związało. Jeśli ktoś nie je jajek, można zmieszać niecałą szklankę wody z 3 łyżkami mąki z cieciorki. Taka kromka lub dwie wystarczą na całe śniadanie, już nie zapychamy żołądka miękkim, pszenicznym puchem.
2. Lepsze soki
Dzień zaczynam od ssania oleju sezamowego (ok. 15-20 minut). Potem piję ciepłą wodę i przygotowuję sobie sok. Moim odkryciem jest sklep zdroweimarkowe.pl i – a propos odpowiednich narzędzi – wyciskarka Kuvings. Tutaj można poszaleć ze smakami i kolorami. Nigdy nie sądziłam, że można wycisnąć sok np. z brokuła, selera naciowego czy kapusty. Poza tym dawne sokowirówki kojarzyły mi się z masą odpadów i nie wyciskały nawet w połowie takiej ilości soku, jak ten model Kuvingsa. Mam więc dużą oszczędność produktów, a powiedzenie “wycisnąć coś jak cytrynę” nabiera innego znaczenia 🙂 Podczas wyciskania składniki nie tracą wartości odżywczych, dzięki czemu sok jest bogaty w cenne witaminy i błonnik, a jego intensywny smak (i kolor 🙂 ) nie może się z niczym równać. W dołączonej do urządzenia książce znalazłam mnóstwo przepisów na soki, które oczyszczają organizm. Teraz więc testuję codziennie nowy. To ogromna frajda poznawać nowe smaki – nawet robienie im zdjęć to dodatkowy bonus, bo uczymy się uważności, zwracamy uwagę na szczegóły, takie jak odpowiednia dekoracja szklanki. Oczywiście chciałam je tu pokazać przede wszystkim na dowód moich zmian, ale ile przy okazji dostarczam sobie tym przyjemności, wiem tylko ja. To takie moje celebracje chwili, kiedy odkrywam kolejny przepis i kolejny smak dla siebie czy bliskich.
(kliknij, by powiększyć zdjęcie)
To dopiero początek mojej przygody z wyciskarką – w kolejce do przetestowania czekają soki na młodość, lemoniady idealne na lato, drinki, lody czy koktajle. Zrobienie soku zajmuje kilka minut i dokładnie tyle samo zajmuje umycie urządzenia. Dla mnie to szczególnie ważne, bo szczerze nie znoszę zmywania naczyń. Przestałam też pić zwykłe mleko, więc na tapetę pójdzie to z migdałów, soi czy owoców nerkowca – bez cholesterolu i bez laktozy. Moja kuchnia jest urozmaicona dzięki jednemu, małemu urządzeniu, które nie zajmie wiele cennego miejsca na kuchennym blacie – u mnie akurat zajęło miejsce ekspresu do kawy, bo po takiej dawce witamin zazwyczaj już jej nie potrzebuję 🙂
3. Zdrowy obiad
Na obiad proponuję warzywne gołąbki z kaszą jaglaną. Do ugotowanej kaszy możemy dodać praktycznie wszystko, co mamy pod ręką – np. posiekany czosnek, cebulę, bakłażana (pamiętajcie, że najpierw trzeba posolić plastry i odsączyć ręcznikiem gorzką rosę), grzyby, szpinak, pomidory… Dusimy warzywa na patelni, dodajemy kurkumę, trochę czerwonej papryki i ewentualnie odrobinę soli. W tym czasie sparzamy kapustę, po chwili zawijamy w nią farsz i przygotowane gołąbki wstawiamy do pieca na godzinę w temperaturze 200 stopni, z dodatkiem oliwy lub masła klarowanego. Mamy pyszny obiad na kilka dni.
Inne proste propozycje to ryż z duszonymi warzywami albo potrawka z soczewicy. Czerwoną soczewicę gotujemy z dodatkiem mleka kokosowego, odrobiną cynamonu, przypraw i świeżych ziół – w pół godziny mamy gotową kolorową porcję rarytasu.
4. Pyszne dodatki
Polecam domowej roboty pesto. Szpinak lub liście rzodkiewki, które zazwyczaj wyrzucamy, miksujemy z czosnkiem, uprażonymi pestkami słonecznika, sezamu czy odrobiną parmezanu. Wariant zależy od zasobności portfela i preferowanego smaku. Takie pesto świetnie sprawdza się na kromce domowego chleba albo na szybki obiad z makaronem. Wśród dodatków są też oczywiście swojskie małosolne – zrobienie ich zajmuje chwilę. Do litra wody wrzucamy czubatą łyżkę soli, dużo kopru, chrzanu i przekrojoną w poprzek główkę czosnku z łuskami. Zanurzamy ogórki i po dwóch dniach cieszymy się tanią i pyszną ucztą. Nawet słoików nie potrzeba, wystarczy duża miska 🙂
Zachęcam do zastanowienia się nad własnym jadłospisem. Mam nadzieję, że skorzystacie z niektórych przedstawionych tu przepisów czy sposobów przygotowania soków i potraw, i że będzie to pierwszy krok do zadbania o własne zdrowie. Ja po zmianie nawyków czuję się znacznie lepiej, mam więcej energii i przede wszystkim wróciłam do gotowania, które zawsze uwielbiałam. Życzę Wam zatem smacznych zmian!
Fot. Anna Węgrzyn