Wystarczająco dobra decyzja

Macie problem z podejmowaniem decyzji? Ja mam. Potrafię w nieskończoność rozważać różne opcje, aby wybrać możliwie najlepiej. Dotyczy to różnych rzeczy – również, a może przede wszystkim, drobiazgów. Co włożyć do koszyka w supermarkecie, jaki kupić płaszcz, jaki film dzisiaj obejrzeć? W sprawach najistotniejszych nie jest łatwiej, w końcu w ich przypadku ciężar takiej decyzji jest znacznie większy. Trudności w podejmowaniu decyzji to choroba naszych czasów. Wybór w każdej dziedzinie życia jest obecnie tak duży, że przerasta nasze możliwości biologiczne.

O paradoksie wyboru pisze Berry Schwartz, profesor psychologii w Swarthmore College w Pensylwanii. Udowadnia on, że im większy mamy wybór, tym bardziej nieszczęśliwi się czujemy. Podejmowanie tysiąca decyzji każdego dnia wywołuje frustrację i zmęczenie. Czujemy presję i napięcie. Boimy się, że nie wybierzemy najlepiej, jak się da, że coś nas ominie, coś stracimy.

Może się to wydawać dziwne – w końcu duży wybór daje nam wolność. Tak, ale tylko przy niezbyt szerokim wachlarzu możliwości. Po przekroczeniu pewnej ilości opcji gubimy się. Zaczynamy doświadczać lęku i napięcia. Strach, że nasza decyzja okaże się błędna, sprawia, że wolimy ją odwlekać; w końcu nikt nie chce czuć się przegrany. Jednak kiedy już się na coś zdecydujemy, często nie jest lepiej – potrafimy w nieskończoność zastanawiać się nad opcjami, które odrzuciliśmy, czyli pojawia się klasyczne „co by było, gdyby…”.

Berry Schwartz przedstawia bardzo ciekawe obserwacje odnośnie swoich studentów. Pisze, że popadają oni w swego rodzaju paraliż, który sprawia, że młodzi, inteligentni i zdolni ludzie po zakończeniu studiów trafiają do byle jakiej, nieodpowiadającej ich kwalifikacjom pracy. Nie na chwilę – tkwią w niej latami. Autor stawia tezę, że to swego rodzaju gra na przeczekanie. Oni po prostu wierzą, że pewnego dnia doznają olśnienia i nagle będą wiedzieć, co powinni dalej robić, jakich wyborów w życiu dokonać. I w ten sposób tracą czas…

Według profesora młodzi ludzie nie są obecnie nauczeni dokonywania wyborów i poruszania się w gąszczu perspektyw. Ciągle jesteśmy bombardowani tysiącem nowych możliwości i słyszymy, że należy je wykorzystywać. Rodzice starają się zapewnić swoim dzieciom wszystko, co najlepsze – najlepszą szkołę, wyjazdy, hobby. A one rosną w poczuciu, że ich własne wybory również powinny być starannie wyselekcjonowane.

Żyjemy w kulturze, która mówi nam, że każdy talent, każde zainteresowanie trzeba wspierać. A że ci najzdolniejsi mają wiele talentów, pomagamy im rozwijać każdy z nich. Ale w dorosłym życiu trzeba w którymś momencie z czymś się pożegnać. Ci młodzi ludzie tego nie potrafią. Wolą trzymać wszystkie drzwi otwarte”. Takie podejście nazywa się strategią maksymalizowania. Jest to dążenie do podjęcia możliwie najlepszej decyzji.

W zupełnie inny sposób postępują satysfakcjonaliści. Są to ludzie, którzy nie porównują gorączkowo wszystkich dostępnych ofert i nie przeczesują Internetu w poszukiwaniu miliona opinii przed wybraniem chociażby restauracji odpowiedniej na najlepszy obiad podczas wakacyjnego wyjazdu. Wybierają wystarczająco dobrze, co nie znaczy byle jak – po prostu bez presji, że musi być „idealnie”, ale tak, by być usatysfakcjonowanym. Zależy im, aby restauracja spełniała ich standardy, ale niekoniecznie była najlepsza w okolicy. Kiedy się już w niej znajdą, skupiają się na swoim wystarczająco dobrym obiedzie, a nie na zastanawianiu się, czy w knajpce obok nie byłoby korzystniej.

Podejmowanie decyzji obciąża w jakiś sposób nasze wewnętrzne zasoby i wymaga wysiłku, ale tkwienie w zawieszeniu przez długi czas i niemożność zdecydowania się na coś, w połączeniu z ciągłym rozważaniem i obwinianiem się, pożerają naszą energię w ogromnych ilościach. To bardzo męczy i obciąża psychicznie. Droga od maksymalisty do satysfakcjonalisty nie jest prosta, jednak dla własnego zdrowia psychicznego warto próbować oduczyć się szukania ideału, przynajmniej jeśli chodzi o decyzje dotyczące drobnych, codziennych spraw. Z pewnością będziemy dzięki temu bardziej zrelaksowani i zyskamy sporo czasu.

Każdy z nas, podejmując decyzję, bierze pod uwagę swoje standardy i priorytety. Warto się nimi kierować, nie zwracając przesadnej uwagi na całą resztę cech wybieranego przedmiotu. Czasami warto też wybrać książkę, oceniając ją po przysłowiowej okładce, która najbardziej nam się spodoba. Zawsze to lepsze, niż krążenie kolejną godzinę po księgarni czy bibliotece w poszukiwaniu najciekawszej. Dzięki temu zyskamy więcej czasu na czytanie i szybciej wrócimy po kolejną pozycję.

Avatar
Paulina Krawczyk

SPOTKAJ SIĘ ZE MNĄ, JEŚLI: - czujesz, że potrzebujesz zmiany,- nie radzisz sobie z problemami, tracisz kontrolę nad swoim życiem- niepokoją Cię Twoje relacje z otoczeniem. Kim jestem i co robię: Jestem psychologiem, absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego (specjalność Psychoterapia). Obecnie w trakcie szkolenia w zakresie psychoterapii poznawczo-behawioralnej w Szkole Psychoterapii Centrum CBT w Warszawie. Pracowałam z pacjentami w licznych ośrodkach, głównie szpitalnych oddziałach psychiatrycznych. W  tym momencie poszukuję swojego miejsca, mam wiele pomysłów do zrealizowania. Dlaczego tu jestem: Ponieważ wierzę w zmiany. Wierzę, że szczęście jest skutkiem ubocznym działania i podejmowania wyzwań. Jestem tu też dlatego, że chcę o tych zmianach pisać i do nich zachęcać, a także przybliżać ludziom jedną z dróg do zmian, jaką jest psychoterapia. Z czego jestem dumna w swoim życiu: Z umiejętności ciągłego i upartego próbowania jeszcze raz, jeśli coś nie wychodzi. Moje słabości: Niecierpliwość i trudności w podejmowaniu decyzji. Mój sprawdzony sposób na zły humor: Wyjście z domu zawsze dodaje mi energii, poza tym ulubiony serial, książka, słodycze, planowanie wyjazdów, szczególnie w góry. Największa zmiana w moim życiu: Mam nadzieję, że największe zmiany dopiero przede mną.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.