Najbardziej na świcie jestem wdzięczna Bogu za to, że mogłam doświadczyć macierzyństwa, zostać i być mamą. To najpiękniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała i spotyka każdego dnia od dziewięciu lat. To najpiękniejsza rola w moim życiu. Moje Dziecko zmieniło moje życie na lepsze i to, co najważniejsze – zmiana ciągle trwa. Jeszcze dziewięć lat temu byłam nieśmiałą, nie znającą swojej wartości kobietą, bez wizji swojej przyszłości, nie słyszącą własnych pragnień i dostosowującą się. Było dobrze tak jak było, choć tak naprawdę dobrze nie było. Godziłam się na wszystko, byłam łatwowierna, naiwna i przyjmowałam krytykę z przekonaniem, że to ja nie mam racji. Ciągłe narzekania i pretensje męża, także pod moim adresem, uważałam za słuszne. Byłam smutna. Byłam bardzo smutna. Kiedy zostałam Mamą ku mojemu zdziwieniu okazało się, że potrafię być lwicą. Potrafiłam bronic mojego dziecka jak lwica. Ja, wstydliwa i nieśmiała dziewczyna potrafiłam załatwić wizytę u lekarza kiedy już nie było numerków. Ja, nie potrafiąca zorganizować sobie wcześniej zajęć, bo niewiele mnie interesowało potrafiłam organizować czas i rozwój mojemu Dziecku. Uczestnicząc razem z Nim w wielu warsztatach, zajęciach, zabawach, wyjazdach zrozumiałam jak wiele ciekawych rzeczy dzieje się dookoła, i to często w najbliższej okolicy i to za darmo. Wystarczy tylko wyjść z domu. W piaskownicy, przedszkolu i szkole poznałam fantastycznych ludzi. Zaangażowałam się z życie przedszkola i szkoły. Okazało się, że potrafię działać i osiągać małe i większe cele. Stałam się odpowiedzialna i działam.
Wiele nauczyłam się od mojego Synka. Uczę się od Niego codziennie. “Mamo, ale przecież ty mi już to tyle razy mówiłaś. Wystarczy, jak powiesz tylko raz” – usłyszałam dzisiaj. A myślałam, że jak powiem kilka razy, to będzie lepiej…
“Mamo, jesteś najukochańszą mamą na świecie” – słyszę codziennie. To najpiękniejsze słowa “motywatory” dla mnie.
Codziennie pokazuję Mu i Sobie, że na świecie jest wiele możliwości, każdy jest inny i można dokonać wyboru. Pokazując dziecku różnorodność świata, zainteresowań sama przy okazji odnalazłam swoje zainteresowania.
Dzisiaj podążam za Synkiem. On już sam wyznacza sobie drogę rozwoju – wie co lubi, co Go interesuje. Cieszę się, że ma pragnienia, marzenia i zarażam się od Niego ciekawością świata.
Kilka lat temu zaczęłam czytać książki z rozwoju osobistego. To była i jest kolejna wielka rzecz w moim życiu. Każda książka, każdy blog, artykuł dają mi dużo szczęścia. Myślę inaczej, widzę inaczej i słyszę inaczej niż kiedyś. Wiem, że najlepszym sposobem na wychowanie jest dać dobry przykład. Dziś mam swoje marzenia i pragnienia, małe i duże cele. Pokazuję Synkowi, że dam radę jeśli tylko chcę. Osiągnę to, czego zapragnę. Chcę, żeby wiedział, że wszystko zależy od nas samych. Wieczorem czytamy sobie Reginę Brett “50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym”. I choć problemów dnia codziennego nie ubyło, dużo więcej się śmieję i uśmiecham, nie jestem już smutna, mam cele i marzenia. Cieszę się z każdego dnia. Jest cudownie.