Zmiana: Gosia

Wyjście poza strefę komfortu, czy warto? 

Czy czuliście kiedyś, że żyjecie w strefie komfortu, jest Wam dobrze, jest stabilizacja, bezpieczeństwo, dużo pozytywów a jednak coś Was uwiera? No właśnie, ja tak właśnie czułam. Miałam piękne mieszkanie w Warszawie, w jednej z najfajnieszych dzielnic, dobrą pracę, dobre zarobki, super kolegów w pracy i co? Chciałam coś zmienić, odczuwałam mocno taką wewnętrzną potrzebę, bardzo chciałam, ale się bałam.. Tłumaczyłam sobie, że tak jest dobrze, że to i to jest fajne i po co właściwie to zmieniać..
Zrobiłam mapę marzeń w grudniu rok temu i na jednej z pozycji był wyjazd za granicę, ziarnko wyjazdu do Londynu zasiał rownież dawno temu mój znajomy, który chciał mnie zatrudnić, ale nic z tego nie wyszło – widocznie wtedy było za wcześnie, na wszystko musi przyjść dobra pora.. Mimo to Londyn chodził mi po głowie..
 Nadarzyła się okazja, żeby wyjechać za granicę do innej spółki mojej firmy, do Londynu, tak sie bałam, że chciałam jechać tylko na półroczny staż. Staż nie wypalił, więc trzeba było działać w inny sposób, podjęłam decyzję o wyjeździe na stałe, bo taka możliwość nadal istniała..
Ile razy myślałam co to będzie, jak mogę zostawić moje dopieszczone mieszkanie, zrobione właśnie dla mnie (czułam się dosłownie przytwierdzona do niego korzeniami), jak opuścić ludzi, z którymi pracowałam 10 lat w firmie, z którymi byłam na wielu wspólnych wyjazdach, znałam ich od strony prywatnej, zaprzyjaźniłam się? Jak mogłam zostawić swoich najlepszych znajomych, przyjaciół, kochaną rodzinę? To było takie trudne i nie mieściło mi się w głowie.. W nowym miejscu nie znałam prawie nikogo, miałam kontakty z klientami, z którymi współpracowałam, koleżankę z pracy, która przeprowadziła się pół roku temu, ale jej prawie nie znałam.. No i tyle, to mnie najbardziej przerażało, że będę się czuć samotnie.. Jednak się zdecydowałam – pożegnałam się z moimi kolegami z pracy, z przyjaciółmi (to były fantastyczne niezapomniane chwile) i wsiadłam w samolot do Londynu.. Pomimo wątpliwości myślałam, że będzie dobrze 🙂
Minął miesiąc pobytu w Londynie, nowe wynajęte mieszkanie jest fajne, takie kobiece (nawet go nie obejrzałam przed wprowadzeniem się) jest malutkie, ale dwupoziomowe i to sprawia radochę.. Jak do niego wracam to myślę, że wracam do siebie – widać dużo czasu nie potrzeba do przyzwyczajenia się na zmianę miejsca zamieszkania, no i korzenie w warszawskim mieszkaniu już tak nie trzymają. Jeżdżę komunikacją miejską (w Warszawie czasem zdarzało mi się jechać autobusem na starówkę) i całkiem mi się podoba – przeczytałam książkę w dwa tygodnie i już jest nowa, a tego mi zawsze brakowało, audiobooki słuchane w samochodzie nie zastępowały czytania.. 
Jestem stale w kontakcie z polskimi znajomymi/przyjaciółmi, jeśli możliwe spotykam się z osobami, które znałam przed przyjazdem do Londynu, poznaję nowe osoby, tutaj łatwiej nawiązać kontakt, zagadać kogoś w metrze, autobusie, jest większa otwartość.. zapisałam się też na kurs tańca, na który nie mogłam się wybrać w Polsce i to mi sprawia radochę..
Jestem zafascynowana różnorodnością, podchodzę do wszystkiego z ciekawością (ciekawość jest substytutem strachu, który, jak się pojawia przekształcam w zainteresowanie). Polecam ciekawość, obserwację, poznawanie nowego, można się tym fascynować, uwielbiam widzieć w metrze jak każdy jest inny – to jest dla mnie niesamowite, wtedy strach schodzi na drugi plan..
Jest wiele powodów do radości, po pierwsze – duma z siebie, że się odważyłam (to wzmacia samoocenę), po drugie – zmiana środowiska i dobre samopoczucie w nowym towarzystwie (poczucie akceptacji nie tylko wśród osób, które się zna), stały kontakt z osobami z Polski (to są trwałe przyjaźnie i znajomości, które dają mi siłę) wiele możliwości – kulturalnych, bo to wielkie miasto z wieloma muzeami, koncertami, najwyższej klasy scenami i osobistych – poznania nowych osób, z którymi można się związać/zaprzyjaźnić albo po prostu porozmawiać na ciekawe tematy i poznać inny punkt widzenia..
Mieszkanie mam wynajęte na 14 miesięcy, pracę na czas nieokreślony, czasu na pobyt w Londynie nie planuję, ale myślę, że na 14 miesiącach się nie skończy.. 😉 
Gdybym nie spróbowała, nigdy bym nikomu nie polecała, ale teraz mogę bezpiecznie powiedzieć wyjście ze strefy komfortu jest fantastyczne, wnosi bardzo wiele radości i chociaż czasem przychodzą chwile zwątpienia to niczego nie żałuję. Teraz wiem, że warto próbować..

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.