Przejdź do treści

Zmiany w Życiu

Strona główna » Agnieszka Korzeniewska. Tańcz z życiem, zwłaszcza w deszczu!

Agnieszka Korzeniewska. Tańcz z życiem, zwłaszcza w deszczu!

Dwa lata temu, w środku nocy, dostałam mail z podziękowaniami za stworzenie portalu Zmiany w Życiu. Jego autorka – Agnieszka Korzeniewska – znalazła portal i postanowiła od razu, spontanicznie się ze mną skontaktować. Dziś mogę ją Wam przedstawić jako autorkę niedawno wydanej książki “W deszczu tańcz!”, która już samym tytułem zaprasza do przejścia przez życie z radością, mimo nadarzających się czasem trudności. To także pełna uważności i wdzięczności podróż przez ważne momenty życia autorki, podróż zaplanowana w taki sposób, aby każdy mógł podczas czytania odnieść się także do swojego dzieciństwa i najważniejszych momentów w swoim życiu. Poznając Agnieszkę i jej historię, warto zastanowić się nad tym, jaki tytuł Wy nadalibyście swojej książce? Czy bylibyście zadowoleni z historii, którą opowiada o Waszym życiu? Jeśli nie – może warto pomyśleć o zmianach już dzisiaj, by Wasza historia – tak jak “W deszczu tańcz!” – mogła być pełna wdzięczności i spokoju.
– Anna Węgrzyn, redaktor naczelna 

Żyjemy w czasach, w których wszyscy zachęcają nas do łatwego życia, a ty tymczasem piszesz książkę “W deszczu tańcz”. Skąd pomysł, by iść przez życie z parasolem?

Wbrew panującemu powszechnie hedonizmowi, zachęcam do świadomego i uważnego życia, bez znieczulenia. “Łatwe” życie niesie ze sobą niebezpieczeństwo, że pewnego dnia poczujemy się oszukani. Życie jest nierówne: słodko-kwaśne, piękno-straszne i gdy zdamy sobie z tego sprawę, zaczniemy świadomie cieszyć się każdą dobrą chwilą, daną nam przez los. Będziemy ją smakować, celebrować, obracać w dłoni jak cenną monetę. Zaczniemy “tańczyć w deszczu”, by nie uronić ani chwili z dni, które są nam dane, bo czekając na słońce, możemy… przegapić życie. 

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Uważasz, że trudności w życiu dają nam więcej niż takie beztroskie “pląsanie po łące”?

Jasne, że tak! Jak mówi tytuł jednego z rozdziałów mojej książki: “To nie z tych pięknych, małych chłopców wyrastają najbardziej pożądani mężczyźni świata”. Coś w tym jest. Najpiękniejsze rzeczy tego świata kształtują się w ogniu, bólu, rozterkach… Trudności kształtują charakter. Gdy staniemy się już oszlifowanym brylantem, będziemy też potrafili lekko i bez obciążeń “pląsać po łące”, bo będziemy świadomi ŻYCIA. 

Książka to podróż przez twoje życie, ale ja podczas lektury kompletnie odcięłam się od Twojej historii, bo przed oczami natychmiast stanęła mi moja. Opisywany przez ciebie zapach gazet w kiosku Ruchu przeniósł mnie do najlepszych wakacji, jakie miałam – w kiosku u mojej chrzestnej. Powróciły wspomnienia zapachów Zarzewia, Dziennika Lubelskiego czy mydełka Zielone Jabłuszko.

To, co mówisz, sprawia mi ogromną radość! Jesteś kolejną osobą, która na kartach mojej książki odnalazła fragment własnego dzieciństwa. To znaczy, że mój zamysł literacki się udał – chciałam dyskretnie prowadzić czytelnika za sobą. Pisać o sobie, ale w taki sposób, by mu uzmysłowić, że piszę również o nim. Odkrywać się, ale nie do końca, nie ze szczegółami, tak by każdy mógł na kanwie mojej historii dopisać szczegóły własnej, niepowtarzalnej. Nasze losy podlegają pewnym ogólnym schematom, a zarazem są tak różne. Mamy te same trudności, potrzeby, marzenia i zranienia, a jednocześnie życie każdego z nas zasługuje na oddzielny scenariusz, powieść, film… Czy to nie cudowne?

Czy to wysłanie czytelnika w podróż do samego siebie było twoim głównym celem?

Dokładnie o to mi chodziło! Reakcje czytelników i uczestników moich spotkań świadczą, że mi się udało i że było warto. W trakcie lektury docierali do wielu prostych, zdawałoby się banalnych prawd, które z tyłu głowy już mieli poukładane, ale jeszcze nieuświadomione. Tak było też ze mną. Ja również trafiałam na książki, które pomogły mi się określić, rozliczyć się z przeszłością. Nazywam je: “Moje książki przewodniczki”. Cieszę się, że moja książka może pełnić podobną rolę. Cel został osiągnięty z nawiązką.  

Jednym z ważnych tematów obecnych w książce jest nasza skłonność do pustych deklaracji. Jako przykład podajesz słowa matki, która mówi: “kocham swoją córkę nad życie”, ale jednocześnie nigdy nie ma jej obok w ważnych dla córki momentach. Jak myślisz, z jakiego powodu ludzie deklarują tak wiele, a jednocześnie tak niewiele dają? 

Myślę, że nie zawsze wynika to ze złej woli. W większym stopniu to chyba efekt iluzji, jakimi karmimy się na nasz własny temat. Wypowiedziane słowo bierzemy za gwarancję tego, że go dotrzymamy. A niestety bywa różnie. Sama wiem, że trudno przestać rzucać słowa na wiatr. Czasami są to nasze pobożne życzenia, w które chcemy wierzyć. 

Kolejni zacni goście na kartach “W deszczu tańcz” to skuteczność i uważność. Przyznam, że z tą pierwszą nigdy nie miałam problemu, ale uważność płatała mi figle i z roku na rok podchodzę do niej z większą pokorą. To bardzo ważna i wymagająca cecha – potrafi się jednak odwdzięczyć, kiedy się ją oswoi. 

Ze mną jest odwrotnie. O ile uważność jest częścią mojej osobowości, o tyle skuteczność to moja pięta achillesowa. Ale ciągle się uczę, pokonuję własne ograniczenia w tej dziedzinie z różnym skutkiem, ale się nie poddaję… Są już pierwsze efekty pracy nad sobą. To wzmacnia motywację. Tak, raz ujarzmione uważność i skuteczność czynią nasze życie bardziej treściwym.

Twoje życie to nieustająca podróż także w sensie geograficznym – przemieszczasz się między Polską a Belgią. O tym traktuje twoja pierwsza książka: “Zabiorę Cię jesienią do Brukseli”. Co łączy ją z “W deszczu tańcz!”, a co jest dla każdej z nich wyjątkowe? 

“Zabiorę Cię jesienią do Brukseli” to przewodnik po emocjach, miejscach, losach… To nie tylko spacer po nierównym brukselskim bruku, lecz także podróż w głąb siebie, w poszukiwaniu naszych potrzeb ogólnoludzkich. “W deszcz tańcz!” to też swoisty przewodnik – w głąb siebie. Okazuje się, że tak naprawdę nie znamy siebie do końca. I w pewnym momencie naszego życia odkrywamy, że jesteśmy zupełnie innym człowiekiem niż ten, za którego brali nas nasi bliscy czy nawet my sami. W obu książkach jestem dyskretnym narratorem. I to jest ten wspólny mianownik. 

“W deszczu tańcz!” wyróżnia to, że zwłaszcza w drugiej części jest nacechowana bardzo kobieco. To przede wszystkim podróż do wnętrza kobiety. To książka o kobiecie, napisana przez kobietę, lecz zdecydowanie nie tylko dla kobiet. Jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto chce świadomie przejść przez życie, wyzwolić się z lęku przed zmianami i smakować każdą jego chwilę.  

Obie książki pokazują, ze zmiana jest częścią twojego życia. Co mogłabyś zasugerować naszym czytelnikom? Od czego warto zacząć, aby zrobić ten pierwszy krok do zmiany swojego dotychczasowego życia? 

Przestać żałować: utraconych szans, związków, okazji, wyborów. To wszystko jest tylko niepotrzebnym obciążeniem na drodze do zmian, kamieniem u nogi. Z wielkim trudem sama się od niego wyzwoliłam. Stało się to, gdy po długiej i żmudnej pracy nad sobą uzmysłowiłam sobie, że nie było w moim życiu “złych” decyzji. Wszystko czemuś służyło na poszczególnych etapach mojej drogi. Wyciągnęłam swoje złe wspomnienia, poukładane w zakamarkach podświadomości, chociaż zapewniam, nie było to łatwe… Gdy już się z nimi rozprawiłam, zrozumiałam jak wielkim były hamulcem w moim dążeniu do świadomego, szczęśliwego życia. 

I nie udaję, że mam na wszystko receptę – bo nie mam. Ciągle jeszcze zdarza się, że jakaś zaszłość, dawne zranienie powraca w nagłym wspomnieniu i potrafię być wtedy szczególnie niemiła. Ale odkąd to wszystko sobie uświadomiłam, nauczyłam się pacyfikować te złe emocje wynikające ze wspomnień. I tak jest lżej żyć. Jakość życia jest zupełnie inna. Serdecznie to polecam.

Rozmawiała Anna Węgrzyn 

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *