Lęk przed zmianami to trudny przeciwnik. Jak zlikwidować wroga?

Lęk przed zmianami pojawia się praktycznie zawsze. Większość profesjonalistów w tym przypadku odpowiada: „Bać się i działać!”. Tak robią ludzie sukcesu, bez działania nie ma wyników. Bez zmiany pozostajesz w CIFie (ciepło i fajnie) inaczej strefie komfortu. Do zmian najczęściej skłaniają nas marzenia. A czy Ty masz swoją listę marzeń? Wiele osób nie ma i to jest ogromny błąd. Jeżeli chcesz coś zmienić, musisz wiedzieć dokładnie, co to ma być i dlaczego. Najłatwiej realizować rzeczy, które nie dają nam spać w nocy, które chodzą ciągle za nami, o których nie możemy przestać myśleć. Żeby mieć takie cele, trzeba sobie na nie najpierw pozwolić, odblokować nasz mózg zarządzany codziennymi zadaniami, tzw. „taskami” i pozwolić sobie pomarzyć!

W tym procesie mogą pomóc następujące pytania: 

Co robię najlepiej?

Co mnie przyciąga?

Co chcę robić?

Czy już tego kiedyś próbowałam, czy jeszcze nie?

Weź kartkę i zapisz wszystkie swoje marzenia, im bardziej szalone tym lepiej. Wiem co mówię, bo realizuję swoje najbardziej odjechane marzenia, aktualnie mieszkając w Azji. 

Na poziomie spisywania marzeń, lęk nas jeszcze specjalnie nie dopada. W końcu to dosyć bezpieczne, niby jeszcze nic się nie dzieje, ale wbrew pozorom dzieję się już sporo. Zrobiłaś właśnie pierwszy krok, pozwoliłeś sobie na marzenia i zrobiłaś zaraz po nim kolejny – spisałeś je! Brawo! 

Uwaga! Lęk wyskoczy zza rogu w momencie, gdy zaczniesz podejmować działania, realizujące swoje marzenia. Zanim to zrobisz, weź drugą kartkę papieru i napisz, czego tak naprawdę się boisz? Nasz umysł tworzy sto tysięcy różnych obrazów i większość z nich nigdy się nie wydarza.

Tutaj znowu lista pomocnych pytań:

Dlaczego się boisz? 

Za czym tęsknisz? 

Co potrzebujesz ujarzmić? 

Z czym się zaprzyjaźnić? 

Jaką potrzebą zrealizować? 

Zapisz sobie te pytania. Jeżeli odpowiedzi nie przychodzą od razu, daj sobie czas. To jest czas dla Ciebie. Zrób sobie coś pysznego do picia, usiądź wygodnie w fotelu, weź kilka głębokich oddechów i wróć do pisania ponownie. Czy pojawiło się coś nowego? Zwróć uwagę na swoje emocje. Co dzieję się w Twoim ciele? Gdzie umiejscawiają się emocje? Zadajesz sobie pytania i czujesz ścisk w żołądku? Może napięcie w karku? Zauważ to! 

Słonia najlepiej zjadać po kawałku. Nawet największy i najbardziej oddalony cel, miał swój początek, swoje zakończenie i wiele etapów pomiędzy. 

Kolejną rzeczą, którą możesz zrobić, żeby oswoić lęk to spojrzeć z refleksją na swoje dotychczasowe dokonania. Uzmysłowić sobie, że tam też był lęk, a jednak udało się. Odniosłeś sukces!

Najważniejszą rzeczą, którą możesz zrobić, aby oswoić lęk to regularne, poranne ćwiczenie, którego autorem jest sam Tony Robbins. Ćwiczenie jest zmodyfikowane przeze mnie, jeżeli temat Cie bardziej zainteresował z pewnością bez problemu znajdziesz je w sieci, może to też będzie dobra motywacja do poszukania innych cennych treści. 

Co jest mocniejsze od lęku? Wdzięczność! Wprowadź do swojego życia codzienną praktykę wdzięczności. Budząc się rano, siadasz na łóżku lub krześle. Ważne, żeby kręgosłup był prosty. Wyciągasz ręce przed siebie i zaczynasz nimi energicznie machać góra-dół. Machasz tak co najmniej 21 razy. Zatrzymujesz ręce i w tym stanie, lekko-zdyszanym, przywołujesz w pamięci uczucie wdzięczności. Za co w swoim życiu jesteś najbardziej wdzięczna? Obraz czy próba opisania w głowie słowami jest znacznie mniej istotna. Najważniejsze jest uczucie wdzięczności, poczuj je całym sobą. Uczucie wdzięczności ma cię przenikać, masz je poczuć w ciele. Jeżeli napłyną Ci do oczu łzy wdzięczności, to właśnie o to chodzi! Udało Ci się! Gdy już całkowicie poczujesz wdzięczność ponownie wyciągnij ramiona przed siebie i energicznymi ruchami góra dół,  machaj tak kolejne 21 razy. Zatrzymaj się, teraz w uczuciu wdzięczności przywołaj poprzedni dzień i trzy konkretne rzeczy, za które jesteś w tym dniu wdzięczna. Jedna, druga, potem trzecia, przy każdej zatrzymaj się na chwilę i wypełnij ten moment totalną wdzięcznością. Teraz pora na trzecią rundę! Znowu ramiona przed sobą, machanie góra dół  21 razy, zatrzymanie i teraz z wdzięcznością pomyśl o trzech rzeczach, które zrobisz dziś, a które przybliżą Cię do Twojego wymarzonego celu. Wstawaj i działaj! 

Avatar
Magdalena Wiatrowska

1. Spotkaj się ze mną, jeśli masz ochotę na poprawę relacji rodzinnych, szczególnie w obszarze rodzic-dziecko, organizuję i prowadzę warsztaty uwalniające kreatywność w relacjach.  2. Kim jestem i co robię? Przede wszystkim jestem niepoprawną marzycielką, konsekwentnie realizującą swoje marzenia. Do jednego z nich zalicza się projekt Family Power. Jest to pierwsza w Polsce szkoła skierowana dla Rodziców oraz Dzieci, warsztaty prowadzone są przez bardzo wyjątkowe osoby: Ludzi Sztuki i Nauki. Poza tym jestem nauczycielem, certyfikowanym lektorem metody Helen Doron, właścicielką szkoły językowej, twórcą warsztatów edukacyjnych dla dzieci w duchu NVC oraz Mindfulness.   3. Dlaczego tu jestem? Bo zmiany były, będą i są bardzo potrzebne. Każdego dnia opuszczam swoją strefę komfortu i pozwalam sobie doświadczać życia w różnorodnych jego aspektach. Zmieniam się, bo wiem, że do ideału jeszcze baaaaardzo daleko, a poszerzanie swojego pudełka życia i dodawanie nowych pudełek jest bardzo kuszące i niezwykle wzbogacające. 4. Z czego jestem dumna w moim życiu? Najbardziej jestem dumna z mojej Rodziny z kochającego, wspierającego męża i wymarzonej dwójki wspaniałych dzieci Adasia i Karolinki. 5. Moje słabości: Robię wiele rzeczy równocześnie, przez co jestem narażona na zalewanie zbyt dużą ilością bodźców, mój układ nerwowy mówi dość, a ja jadę dalej. Bywa, że zbyt mało czasu poświęcam na regenerację. 6. Mój sprawdzony sposób na zły humor: Wdzięczność, dziękuję za wszystko co mam i za wszystkie doświadczenia. Czekolada też dobrze wpływa na poprawę samopoczucia. 7. Największa zmiana w moim życiu: Pierwszy atak epilepsji mojej córki, myśleliśmy, że nam dziecko umiera. Były to 3 najgorsze godziny mojego życia. To wydarzenie sprawiło, że wszystkie problemy i sprawy dnia codziennego, które przed atakiem wydawały mi się niezwykle ważne, totalnie przestały mieć znaczenie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie my sami nadajemy problemom wagę i moc. Dzięki temu doświadczeniu zdecydowałam, że chcę się cieszyć życiem i w pełni go doświadczać, zamiast martwić się opiniami innych i nie robić czegoś ze strachu. Tak więc Robię, Jestem i czuję, że Żyję ☺, a to dopiero początek!

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.