Bez samochodu da się żyć!

Nie mam samochodu. Mieszkam sama, na obrzeżach Warszawy i nie jest mi on niezbędny do życia. Korzystam z komunikacji miejskiej, w autobusach i tramwajach nadrabiam książkowe zaległości, wymyślam nowe wpisy na blog, zastanawiam się, co ugotować na obiad, przeglądam turystyczne czasopisma, szukając inspiracji na kolejne podróże. Nie nudzę się, nie denerwują mnie korki. Gdy jest ładna pogoda, wypożyczam rower miejski i jadę przed siebie. Transport publiczny ma jeszcze jedną zaletę – jest tańszy niż zakup i utrzymanie własnego pojazdu. Tę różnicę z radością przeznaczam na wyjazdy. Po Polsce bez najmniejszego problemu można się poruszać autobusami i pociągami. Konkurencja rośnie w siłę, więc przewoźnicy prześcigają się w promocjach, dzięki czemu do większych miast mamy szansę dojechać za grosze. Czasami brakuje mi samochodu za granicą, bo są regiony, gdzie daje on poczucie wolności, ale nie wypożyczam go często. Lubię jeździć ogólnodostępną komunikacją z mieszkańcami odwiedzanych krajów, obserwować ludzi na dworcach, rozmawiać z nimi. W ogóle lubię dworce, ich specyficzny zapach i klimat. Zawsze można dowiedzieć się czegoś ciekawego, coś dostrzec, coś usłyszeć…

Nie każdy jednak ma chęć i odwagę wsiąść do obcego samochodu, jak też nie każdy ma tyle czasu, by czekać przy drodze kilka godzin z wyciągniętym kciukiem, nie mając pewności, kiedy uda mu się dotrzeć w miejsce docelowe. Dla tych osób przydatny może się okazać carpooling, czyli wspólne przejazdy. Wystarczy wejść na odpowiednią stronę internetową i wpisać interesujące nas miejsce wyjazdu i przyjazdu, by dowiedzieć się, czy ktoś szuka współtowarzyszy. Kierowcy piszą o sobie kilka słów, a ich pasażerowie wystawiają opinie i rekomendacje, co może przekonać nawet osoby, które się boją. Podział kosztów przejazdu sprawia, że cena finalna jest przyjazna dla kieszeni.

Po Warszawie lubię sobie pochodzić. Wizja szukania miejsc parkingowych mnie przeraża i boję się pułapki, jaką jest podjeżdżanie samochodem wszędzie, nawet do osiedlowego sklepu. Nie neguję zasadności posiadania auta, ale myślę, że czasami można z niego zrezygnować. Nie jest niezbędne do podróżowania czy codziennego życia, chociaż czasami je ułatwia.

fot. Agnieszka Kuczyńska

Avatar
Agnieszka Kuczyńska

Kim jestem i co robię: Miłośniczką Portugalii, która nie umie usiedzieć w miejscu. Pracuję na etacie, a każdą wolną chwilę wykorzystuję na podróże, prowadzenie bloga cale-zycie-w-podrozy.blogspot.com  z relacjami z wyjazdów i zachęcanie ludzi do poznawania Europy. Marzę, planuję, realizuję. Dlaczego tu jestem? Bo wierzę, że życie jest podróżą a sama droga jest ważniejsza niż cel. Uważam, że stale musimy się rozwijać. Chcę pisać o pięknych miejscach, ale też ludziach spotkanych w podróży, smakach świata i o tym, że nasze życie zależy od podejmowanych przez nas każdego dnia małych decyzji. Z czego jestem dumna w moim życiu? Z kilku pięknych marzeń chorych dzieci, które udało mi się spełnić, ponieważ przebywając z nimi zrozumiałam, co jest naprawdę ważne. A także z tego, że mam odwagę mówić na głos, czego od życia chcę a czego nie. Moje słabości: słomiany zapał w wielu kwestiach i ciągle kiepska organizacja czasu. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: dobry film, długie spacery i szukanie tanich biletów lotniczych  Największa zmiana w moim życiu: Ciągle coś zmieniam i modyfikuję, szukając własnej drogi. Nie umiem wskazać tej największej. Miejscowość: Warszawa

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.