Co roku ok 300 tys. dziewczyn i kobiet decyduje się zostać matkami. To fantastyczne doświadczenie, jednak sielankowy obraz stanu błogosławionego często psują codzienne kontakty z otoczeniem, niestety nie zawsze pozytywne. Okazuje się, że nawet gdy widać brzuszek, to ludzie jakoś nie cieszą się z ciężarnymi. Zwłaszcza gdy kobieta z brzuszkiem wchodzi do zapchanego autobusu lub zatłoczonego metra. Wtedy wszyscy intensywnie szukają czegoś w telefonach, a książki okazują się bardziej interesujące niż chwilę przedtem. Ludzie zmieniają się w obcy gatunek w obserwowalny tylko w miejskiej dżungli. Cześć kobiet w takiej sytuacji sobie pytanie, co zrobić: odpuścić czy walczyć o swoje.
Królowa – matka w kolejce
Z badań fundacji „Jestem w drodze” wynika, że większość kobiet w ciąży ma trudność z proszeniem pomoc w sytuacjach, gdy oczekuje samoistnych pozytywnych gestów od otoczenia. Znacznie łatwiej nam zrezygnować, walczyć o nie lub po prostu wymuszać, np. wchodząc bez pytania na początek kolejki w osiedlowym sklepiku. – Nigdy nie pytam innych współkolejkowiczów o to, czy mnie przepuszczą, tylko od razu idę na początek kolejki – mówi Magda (7 miesiąc ciąży) – w końcu należą mi się jakieś względy. Uważam, że jeżeli moją ciążę widać, to nikt nie może mi tego zabronić – dodaje. Wg części badaczy za reakcję Magdy oraz obojętnością jej otoczenia odpowiada proces atomizacji społecznej.
Atomizacja to proces rozpadu więzi społecznych wynikających z błędnie pojmowanego indywidualizmu. Indywidualizuje się otoczenie, ale indywidualizują się także kobiety w ciąży. W sytuacji niepewności ciężarnym łatwo jest odpuścić i zrezygnować z bezpośredniego kontaktu, znajdują wtedy trylion powodów typu: „bo się na mnie nie spojrzała”, „bo i tak nad nim długo stałam a on nic”. Każda z nas ma swój zestaw. Drugim biegunem jest nadmierne wykorzystywanie swojego stanu do agresywnego zachowania wobec otoczenia. Wchodząc do kolejki, bez pytania, jedynie eksponując swą ciążę, postępują bez poszanowania godności innych. Kobiety wskazują, że towarzyszą im wtedy myśli: „A niech mi tylko ktoś podskoczy i zwróci uwagę, to zobaczy, do czego jest zdolna kobieta w ciąży”. Ciężarne, ufając w moc przywilejów dotyczących kobiet w ciąży, nie wchodzą w przyjazną interakcję z otoczeniem. Staje się to przyczynkiem do budowania kolejnych barier oraz narastania krzywdzących stereotypów.
Co Państwo na to?
Co na to osoby z otoczenia, z którymi incydentalnie spotyka się przyszła mama? Życzliwość wobec ciężarnych nie jest postawą zerojedynkową. Między typowymi egocentrykami i altruistami jest dość duża puli ludzi, którzy aby zachować się życzliwie, potrzebują bodźca. Tym bodźcem może być właściwa identyfikacja osoby, która potrzebuje pomocy. Nasze obserwacje potwierdzają tezę, że ludzi przed udzieleniem pomocy powstrzymuje niepewność, jak pomoc będzie przyjęta. Czy trafi ona do osoby, która faktycznie tego potrzebuje? Są też ludzie, którzy aby na przykład ustąpić kobiecie w ciąży, potrzebują silniejszego impulsu.
Jest spora grupa ludzi, która do okazania pozytywnej postawy wobec obcej osoby, potrzebuje bezpośredniego kontaktu, na przykład poprzez zwyczajną prośbę. Ważna jest także jakość tego kontaktu. Badania przeprowadzone przez Jakość obsługi (2013) wskazują, że decydujące jest, czy kobieta wyraża szczerą prośbę o obsługę poza kolejnością, czy też formułuje żądanie. W przypadku tego ostatniego, prawdopodobieństwo, że kobieta spotka się z pozytywną reakcją innych klientów jest bliska zeru. Wg powyższych badań osobami, które niechętnie ustępują kobietom w ciąży, są starsze kobiety oraz bardzo młode, bezdzietne osoby.
Przywileje – przeszkodą w prośbie o pomoc?
Pewien pisarz powiedział: trzeba prosić, bo jeśli ktoś prosi nas o pomoc, to znaczy że jesteśmy jeszcze coś warci. Jednak, paradoksalnie, przywileje kobiet ciężarnych stają się coraz częściej barierą w szczerym kontakcie ciężarnych z otoczeniem. Mylnie pojęte jako zaszczyty są przez niektóre kobiety nadmiernie wykorzystywane. W swojej istocie przywileje bazują na szacunku międzyludzkim. To niepisana umowa, że pewne osoby, z racji swojej szczególnej sytuacji, potrzebują więcej empatii i pewnego rodzaju opieki ze strony innych. Lecz nie możemy wymagać, że będą one nam dawane samoistnie bez naszego działania. W kontaktach międzyludzkich, także w tych sytuacjach, gdy wchodzą w grę przywileje, obowiązuje prosta zasada „trzeba prosić tak, jak sami chcielibyśmy być proszeni o pomoc – z szacunkiem do drugiej osoby, która ma prawo do tego, by decydować co zrobi, a nie, że wystarczy ją odpowiednio podejść, aby spełniała nasza wolę” – jak mówi Anna Pastorczyk, ceniony psychoterapeuta. Kobiety w ciąży mają doskonałą okazję, aby dzięki swojemu „błogosławionemu” stanowi nawiązywać tego typu szczere relacje z otoczeniem, także poprzez prośbę. Takiej osobie wręcz nie wypada nie prosić o pomoc.
Co ciekawe umiejętność proszenia nie jest dana w genach i każdy z nas ma pewien potencjał, który raz uruchomiony rozprzestrzenia się w naszym środowisku. Przykładowo, dotyczy wielu osób w tej samej rodzinie, co potwierdza fakt, że ma bezpośredni związek ze sposobem wychowywania.
Więc następnym razem, czekając na miejsce w autobusie lub w kolejce, odetchnijmy głęboko, rozejrzyjmy się i dajmy sobie wybór, tak zwany złoty moment, który pozwoli nam przez chwilę spojrzeć na sytuację z boku i wybrać sposób, w który zareagujemy na postawy osób z naszego otoczenia. Tylko w ten sposób, zmieniając siebie i ten skrawek świata wokół nas, możemy wpływać na dżunglę, w której będą się poruszały nasze szkraby.