Wspominałam już, że znam kilku podróżujących nastolatków i osoby, które zaczęły podróżować we wczesnej młodości. Dość szybko odkryli, co w życiu sprawia im przyjemność i starają się realizować swoje pasje. Często rozmawiam z młodymi ludźmi na temat podróży i wielu z nich mówi, że chętnie by gdzieś wyjechali, ale podróże są za drogie, a poza tym nie wiedzą jak przekonać rodziców, by im pozwolili. Postanowiłam porozmawiać na ten temat z dwiema tegorocznymi maturzystkami: Anią Burz prowadzącą blog podróżniczy ksiazkawpodrozy.blogspot.com i Moniką Godawską z wokoloswiata.blogspot.com. Obydwie przyznają, że rodzice bali się ich pierwszych wyjazdów na własną rękę, ale po spokojnej rozmowie uzyskały zgodę.
Ania: – Od zawsze byłam samodzielna, mama ma do mnie zaufanie, wie, że jestem odpowiedzialna i umiem sobie radzić w różnych sytuacjach.
Monika dodaje: – Rodzice wiedzą kogo wychowują i znają mnie bardzo dobrze. Martwią się, ale wiedzą, że jestem rozsądna. Proszą jedynie, żebym czasem zadzwoniła lub wysłała SMS, że wszystko u mnie ok.
Kluczem w tej kwestii wydaje się być kontakt z rodzicami – jeśli nastolatek jest wobec nich szczery, każdego dnia udowadnia (czynami, nie słowami), że można na nim polegać, że jest ostrożny, godny zaufania, podejmuje przemyślane decyzje i radzi sobie w nagłych sytuacjach, w większości przypadków nie powinno być problemu. Warto przedstawić rodzicom ogólny plan wyjazdu, poinformować, z kim się wyjeżdża, gdzie planuje się nocować (np. podać adresy hosteli), zostawić kontakt do osoby towarzyszącej. To nie jest ingerencja w naszą prywatność – ja będąc dorosłą osobą zazwyczaj tak robię, dla bezpieczeństwa. Zapytane o to, skąd biorą pieniądze na wyjazdy, odpowiadają, że odkładają większą część swojego kieszonkowego. Ale to nie jest ich jedyny sposób na zarobienie kilku złotych. Zgodnie twierdzą, że jak się coś naprawdę uwielbia to przy odrobinie starań można zdobyć pieniądze: pracując w wakacje albo weekendy (np. jako hostessa w supermarkecie), dbając o książki/podręczniki i je później odsprzedając, sprzedając nieużywane już ubrania, prowadząc bloga.
Monika: – Ja Kiedy byłam młodsza to na urodziny czy Mikołajki dostawałam różne, nie zawsze potrzebne rzeczy. Udało mi się wytłumaczyć rodzicom i dziadkom, że zamiast tego wolałabym otrzymywać niewielkie nawet kwoty pieniędzy. Obiecałam, że nie wydam ich na głupoty, tylko w całości przeznaczę na podróże”.
Warto ustalić priorytety – czy lepiej kupić coś, na co mam ochotę w danej chwili, czy odłożyć, myśląc o późniejszej realizacji większego marzenia. I tak zaplanować wyjazd, by nawet przy skromnym budżecie zobaczyć i przeżyć jak najwięcej. Ale o tym już opowiem Wam następnym razem.
fot. Agnieszka Kuczyńska