Wiele organizacji istniejąc na rynku przyjmuje tylko jedną strategię: przetrwać. Ale są też firmy, które – myśląc o przyszłości – podejmują odważne kroki i nieustannie wprowadzają nowe rozwiązania. Takie organizacje coraz częściej korzystają z zasobów zewnętrznych: konsultantów, ekspertów, project managerów czy innych freelancerów. Czy taki model wkrótce stanie się normą?
Słaba efektywność na etacie
Basia pracuje w tej samej korporacji od kilku lat. W dziale marketingu wykonuje powtarzalne czynności: uczestniczy w spotkaniach, pisze briefy do agencji reklamowych, ocenia nadesłane projekty, przesyła je do akceptacji przełożonych, a na koniec zleca druk i wysyła materiały reklamowe do oddziałów firmy. Nikt nie wymaga od niej specjalnej proaktywności. Jest rozliczana z wykonywania określonych zadań, ze zmienną dynamiką zlecanych przez przełożonych. Czasami ktoś wpada na nowy pomysł i wówczas Basia tłumaczy, ile czasu zajmie wdrożenie zmiany i z jaką korporacyjną biurokracją to się wiąże. Zazwyczaj takie rozmowy przynoszą skutek, bo niewielu jest śmiałków chcących się podjąć zadania zmiany procesu, który przecież dobrze w firmie działa. Basia narzeka i czasami ma dość, szczególnie kiedy jej praca „ląduje w szufladzie”, ale przyznaje, że w sumie ma to, czego potrzebuje: w miarę normalnych ludzi, których zna od lat, stabilizację i pensję, która wpływa regularnie na konto.
Alicja postanowiła coś zmienić i od roku ma nową pracę. Korporacja trochę mniejsza niż poprzednia, ale i ludzie bardzo proaktywnie podchodzą do swoich obowiązków. Zadaniem Alicji jest przede wszystkim analiza konkurencji trendów rynkowych oraz wychodzenie z coraz to nowszymi pomysłami. Jej przełożony – Bartek – nie ma dla niej zbyt wiele czasu. Jest ciągle w biegu, a jeśli już uda się z nim spotkać, to z pośpiechem i pobieżnie omawia z Alą kolejne tematy. Dlatego też Alicja wiele decyzji podejmuje samodzielnie, choć ma świadomość, że nie zawsze są dobre. Nikt się specjalnie nie czepia i nie analizuje dokładnie tego, jak Ala pracuje. Już po trzech pierwszych miesiącach pracy opadł jej zapał do proponowania nowych rozwiązań. Ala wykonuje więc swoją pracę bez większego wysiłku i zaangażowania. Zarobki w firmie są dosyć dobre, nawet powyżej rynku, ale też nikt nie kończy tu pracy po ośmiu godzinach – taka kultura, że wszyscy siedzą dłużej. Ala nie ma problemu z tym, żeby w czasie pracy wyjść do lekarza czy prowadzić prywatne rozmowy przez telefon. Wychodzi z założenia, że jeśli spędza się tyle czasu w biurze, to po godzinach już trudno cokolwiek załatwić na mieście. Zresztą, prawie każdy w firmie załatwia prywatne sprawy w ciągu dnia.
Praca na własny rachunek wymaga większego zaangażowania
Marcin pracuje jako niezależny ekspert. Zajmuje się prowadzeniem projektów dla korporacji. Po kilkunastu latach pracy w korporacji zdecydował, że nie chce być już zatrudniany na etat, bo to ogranicza jego rozwój. Stawka godzinowa eksperta z takim doświadczeniem, jakie posiada Marcin, jest dużo wyższa w przeliczeniu na godzinę pracy na etacie. Wymaga jednak zupełnie innego podejścia: praca musi być przede wszystkim efektywna. Nie ma czasu na budowanie relacji z pracownikami, wychodzenie na papierosa czy pogaduchy z kolegami. Są konkretne zadania do wykonania i określony czas na realizację. Po wykonaniu zaplanowanych zadań Marcin wystawia fakturę i szuka nowych projektów. Czasami przez miesiąc czy dwa nie zarabia, ale bywają też zlecenia, kiedy przez kilka tygodni pracuje bardzo intensywnie, nawet w weekendy.
Korzyści dla obu stron
Marcin zyskał swoją niezależność, a jego Klienci dostają wiedzę, której często nie ma w organizacji. Za każdym razem, kiedy Marcin przyjmuje nowe zlecenie, wnosi do firmy świeże spojrzenie na branżę. Jest ekspertem w ściśle określonej dziedzinie i może też wiele powiedzieć o tym, co nowego pojawiło się właśnie na rynku.
Firmy, dla których pracował do tej pory, oprócz profesjonalnej wiedzy eksperckiej zyskiwały przede wszystkim na efektywności. Osoba zatrudniona do wykonania określonego zadania będzie przede wszystkim skupiała się na dostarczeniu rozwiązania w ściśle określonym czasie. Taka osoba „z zewnątrz” ma zazwyczaj dużo większy dystans do tego, co dzieje się w firmie, bo nie jest emocjonalnie związana z pracownikami.
I wreszcie, bardzo często nowe projekty w firmie są trudne do przeprowadzenia, bo wymagają pokonania pewnych schematów i barier w organizacji, typu „tego nie da się zrobić” lub „to nie jest takie proste”. Osoba z zewnątrz najczęściej eliminuje tę złożoność procesów. Sprostanie takim wyzwaniom i sprawne rozwiązanie pojawiających się problemów, wykracza bowiem często poza zakres kluczowych kompetencji wewnętrznych organizacji.
Żyjemy w bardzo dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Podejmowanie przez organizacje odważnych kroków rozwojowych staje się już normą – a to stwarza nowe możliwości na rynku pracy. Z drugiej strony, coraz więcej osób bardziej niż stabilizację na etacie ceni swoją niezależność. Rzucają więc ograniczający ich rozwój etat i rozwijają skrzydła, pracując na własny rachunek. Okazuje się, że całkiem nieźle sobie radzą, bo firmy coraz częściej szukają takich właśnie pracowników: proaktywnych, zaangażowanych i zdeterminowanych na efektywność. Czy więc nadchodzi zmierzch etatowców? Czas pokaże.