Jest powszechnie znany. Więcej go w dużych miastach niż na zielonej łące. Jest bardziej aktywny od poniedziałku do piątku, rzadziej w weekend. Najbardziej pracowity jest w godzinach roboczych, raczej uśpiony nocą. Zatruwa powietrze panom w niebieskich biznesowych koszulach, włącza niewłaściwy bieg na egzaminie z prawa jazdy, w czasie rozmowy kwalifikacyjnej zamienia doskonały angielski na nikomu nieznane esperanto, a podczas wystąpienia publicznego stosuje nieproszoną wtedy zasadę, że milczenie jest złotem. Tak, to o nim. Niech nie żyje stres.
W mowie potocznej stres jest rodzajem niepokoju, napięcia, frustracji. Budzi gniew, niecierpliwość, prowokuje do złości i agresji. Jest denerwujący. Potrafi irytować, rozstrajać i dręczyć.
W psychologii natomiast stres definiowany jest jako bodziec (zewnętrzna przyczyna), reakcja (odpowiedź organizmu albo reakcja emocjonalna) czy stan (wewnętrzne doświadczenia). Niemniej dziś częściej mówi się o stresie w kontekście relacji związanych z możliwościami i stawianymi wymaganiami. Jest zakłóceniem równowagi między zasobami a okolicznościami wewnętrznymi lub zewnętrznymi.
Stres powoduje ciąg chemicznych i hormonalnych zmian w organizmie. Jak zareagujemy na dany stres zależy od naszej osobowości, choć czynnik genetyczny, środowisko czy stopień wykształcenia nie są tu bez znaczenia. Warto też w tym miejscu dodać, że próg stresu jest bardzo indywidualny, stąd obciążenia psychiczne zależą również od osoby, a nie tylko od konkretnego czynnika. Każda sytuacja jest interpretowana przez nasz organizm indywidualnie. Od wyników tej oceny sytuacji zależy siła reakcji stresowej.
Bodźce stresowe wpływają na układ nerwowy, który reaguje adekwatnie do otrzymanych sygnałów. Szybsze tętno i oddech, podwyższone ciśnienie, więcej glukozy we krwi sprawiają, że organizm jest postawiony przed wyborem „walcz lub uciekaj”.
Stres jest tak pospolity, że trudno od niego uciec. Niekiedy stosowanie pewnych mechanizmów obronnych, jak usprawiedliwianie się, obwinianie innych czy zaprzeczanie jest rodzajem ślepej uliczki, z której nie łatwo znaleźć później wyjście. Ta niepewna droga i samooszukiwanie może doprowadzić do zachowań, które na pewno dobre nie są. To wszelkie używki, które oszukańczo i fałszywie zabijają stres. Żaden taki środek nie złagodzi przyczyny jego zażywania. Oczywiście poprawi na chwilę humor, ale długofalowo przyniesie same straty.
Jak zatem można sobie pomóc?
Zmienić sposób myślenia. To kosztuje sporo samozaparcia i wewnętrznej pracy, ale warto podjąć rękawicę. Stres jest często naszym wytworem wyobraźni co do sytuacji, które mogą, ale nie muszą mieć miejsca w przyszłości. Co do realnych sytuacji, warto zastosować zdrową dawkę optymizmu w stosunku do rzeczywistych wyzwań, dobrze się przygotować.
Zaakceptować siebie. Poznać swoje zalety oraz wady i w sytuacji stresowej skierować uwagę na dobre strony siebie. Uświadomienie tego popłaca, bo wprowadza zmianę, buduje pewność siebie i poczucie własnej wartości.
Realistycznie oceniać rzeczywistość. Warto w stresie odrzucić chmurę negatywnych myśli i skupić uwagę na faktach. Skoncentrować się na zadaniu, a nie na emocjach.
Odrzucić perfekcjonizm. Jest złudny i przeszkadza w pracy. Obarcza dodatkowym stresem i w skrajności może prowadzić do wyczerpania materiału.
I prosta rada na koniec: uśmiechać się. Emocje pozytywne dobrze działają na ich autora i publikę. Są zaraźliwe, a zarazem pomagają w walce ze stresem. Wprowadzają dobrą aurę i w większości są bardzo lubiane.
Do stresu nie raz tu jeszcze wrócimy. Dodamy nowe instrukcje, które pozwolą poznać przeciwnika, a może nawet całkowicie go obezwładnić. Od lat bowiem jest on częstym bohaterem życia, więc i u nas nie może go zabraknąć. Lubi grywać główne role, niekiedy zabierając cały splendor innym. Tym akcentem o egoistycznym charakterze stresu zakończę dziś akt pierwszy.