(E)mo(c)je – chyba nie ma na świecie człowieka, który nie znałby tego słowa. Opisuje ono czasami wszystko i nic, bo jest tak samo niewidoczne i nieuchwytne jak powietrze. W życiu codziennym pomaga nam funkcjonować i jest pewnego rodzaju systematyzatorem tego, co wewnątrz i na zewnątrz nas.
Co to jest Emocja?
W powszechnym rozumieniu emocje uważane są za ważne elementy naszej motywacji do działania. B.F. Skinner – amerykański psycholog, jeden z twórców i najważniejszych przedstawicieli behawioryzmu – zdefiniował emocje jako rodzaj hipotetycznego stanu mocy lub słabości wyrażonej w jednej lub wielu odpowiedziach na różne sytuacje. N. Frijda – duński psycholog, profesor Uniwersytetu w Amsterdamie – twierdzi, że emocja jest zwykle wynikiem świadomej lub nieświadomej oceny zdarzenia jako istotnie wpływającego na cele lub interesy danej osoby. Jak twierdzi, emocja jest odczuwana jako pozytywna, jeśli zdarzenie jest zgodne ze wspomnianymi celami i interesami, a negatywna – jeśli jest z nimi niezgodna. Istotą emocji według Frijdy jest uruchomienie gotowości do realizacji programu działania.
Źródło naszych emocji tak naprawdę tkwi w nas. To, co często ładuje w nas emocje, to nasze myśli, które budujemy na bazie doświadczeń. Emocje są moje. Nikt poza mną nie przeżywa tak samo tej samej emocji – bo (E)mo(C)je to takie dotykanie siebie od środka.
Czym jest Ciało?
W The Tao of the Body czytamy, że „w naszych czasach dominuje stłumienie wszystkich fizycznych emocji – wszystkich cielesnych wyrazów radości, żalu, złości, miłości, lęku – i równie szeroko rozpowszechniona fascynacja wyglądem ciała i jego funkcjami”. Wydaje się, że ciało pozostaje w nieświadomej represji, co więcej – mimo spontanicznego życia naszego współczulnego układu nerwowego wielbimy to, co racjonalne, uporządkowane; to, czym możemy zarządzać. Odcinamy się od doświadczenia nieświadomego, a tym samym od instynktów, które biorą odwet pod postacią wyolbrzymionej, kompulsywnej fascynacji ciałem. Im mniej ciało jest doświadczane, tym bardziej zamienia się w wygląd; im mniej jest realne, tym bardziej sprowadza się do czegoś, co trzeba rozbierać i ubierać. Im mniej jest znane, tym bardziej oddala się od wszystkiego, co ma związek z poczuciem siebie.
Czy patrzymy na nasze ciało jak na świątynię? Jak na dar, dzięki któremu możemy realizować się w życiu, wyrażać, czuć, doświadczać? Czy mamy świadomość, że umiejętność bycia w ciele może stanowić podstawę do pełniejszego przeżywania życia?
Czy ciało może czuć?
Jest takie powiedzenie: w zdrowym ciele zdrowy duch. Owszem, poświęcamy sporo czasu na ruch i wysiłek fizyczny (tzw. zdrowy tryb życia), często jednak jest to podporządkowanie jakiemuś zewnętrznemu celowi, np.: „Chcę dobrze wyglądać”, „Muszę schudnąć”, „Powinnam zrobić kolejny zabieg upiększający”. „To tak – mówi Mary Starks Whitehouse, inicjatorka techniki pracy z ciałem za pomocą ruchu autentycznego – jakby ciało należało do głowy, a nie głowa do ciała. Nasze ciała to nie tylko skóra, kości, organy, lecz także miejsce, na które ma oddziaływanie nasza psychika”.
Być może zaskoczy cię fakt, że ból fizyczny i ból psychiczny dokładnie w taki sam sposób oddziałują na mózg. Według Petera Levina, twórcy metody Somatic Experiencing (SE), kiedy doznajemy urazu, sygnał o bólu jest zwykle wysyłany z peryferii ciała, ale także z ośrodka w mózgu odpowiedzialnego za emocje. Podczas rezonansu magnetycznego mózgu (fMRI), który pozwala zobaczyć jego aktywność, zaobserwowano, że kiedy do mózgu dociera sygnał o bólu, jednocześnie aktywują się trzy obszary: układ limbiczny (centrum reagowania emocyjnego), kora stara (odpowiedzialna za wrażenia zmysłowe) i kora nowa (odpowiedzialna za myśli i przekonania).
Zatem, jak twierdzi Levin, na doświadczenie bólu zawsze składają się: aspekt emocjonalny, odczucie lub ból fizyczny oraz myśli i przekonania, które mogą powstrzymać zdrowienie,
a często nawet wzmagają ból. Żeby skutecznie leczyć ból, należy pracować zarówno z jego aspektami emocjonalnymi i fizycznymi, jak i z przekonaniami myślącego umysłu blokującymi zdrowienie.
Co jeszcze warto rozważyć?
Boimy się czuć. Często uciekamy od emocji, ponieważ wydaje nam się, że są czymś złym, że utrudniają nam funkcjonowanie. Prawda jest jednak taka, że to właśnie dzięki temu, że „coś” czujemy, możemy doświadczać życia w każdej jego postaci. Dzięki ciału, które jest odzwierciedleniem naszych myśli o nas samych, mamy możliwość „dotykania” rzeczywistości zewnętrznej. W środku, w naszym ciele tworzymy swój wewnętrzny świat. Tylko od nas zależy, jak zadbamy o swoje ciało: czy w relacji ze sobą i światem potraktujemy je jak przedmiot czy partnera.
To wszystko, co do tej pory wyrosło z nurtu psychologicznego, ma na celu wspierać nas
w naszym rozwoju, w dobrym rozumieniu naszego ciała i budować dobry kontakt z samym sobą. Bo jeśli mam świadomość pewnych rzeczy, zdecydowanie łatwiej jest mi podjąć decyzję. Jeśli wiem, że coś mnie boli (niezależnie od tego, czy jest to ból fizyczny czy psychiczny), mogę podjąć działania w kierunku poprawy swojego samopoczucia. Tylko ode mnie zależy, co z tym zrobię. Poprzez doświadczenie siebie i swojego ciała mogę budować dobrą relację z samym sobą.
Co możesz zrobić już teraz?
Weź kartkę i długopis. Usiądź w swoim ulubionym miejscu i szczerze odpowiedz na poniższe pytania:
- Czym jest dla mnie moje ciało?
- Jak myślę o swoim ciele?
- W jaki sposób doświadczam emocji w swoim ciele?
- Co dzieje się we mnie teraz, gdy piszę te odpowiedzi?