Spróbuj wyobrazić sobie taką sytuację. Leżysz na wygodnym fotelu, jesz popcorn, jest świetna pogoda i jest Ci bardzo wygodnie. Oddycha Ci się lekko, zmęczone nogi kładziesz na podnóżku i w najbardziej niemoralnej pozycji odpoczywasz. Nic nie zakłóca Twojego spokoju, jest cicho i spokojnie. Ty leżysz, a przed Tobą odgrywa się szalona scena: ludzie w eleganckich ubraniach, biegają, wykonują szybkie telefony, pędzą po drogach, nerwowo sprawdzają telefony, przepychają się, stresują i krzyczą.
Zawrotna kariera czy spokojny rozwój?
Przyjemne uczucie obserwując tę sytuację z pozycji widza…
Następnie wyobraź sobie, że to Twój stan życia na najbliższe kilka lat życia. Ekologiczne wykorzystanie swojej energii, czyli praca, sprawunki, spotkania ze znajomymi, prowadzenie biznesu, ale w trybie, w którym masz tyle samo czasu na regenerację. Co się z Tobą dzieje, gdy o tym myślisz? Odczuwasz ulgę, czy Twój mózg zaczyna reagować panicznie? Jeżeli od lat żyjesz na pełnych obrotach to możliwe, że odczuwasz duże napięcie związane z wyobrażeniem sobie takiej zmiany. Nasz mózg nie lubi takich wyzwań, woli bezpieczne rozwiązania, które już zna, bo nie musi tworzyć nowych sposobów na radzenie sobie z potencjalnym „zagrożeniem”, a w tym przypadku z nadwyżką wolnego czasu. Nie musi rozwiązywać problemów i wciąż gnać. Nasz organizm może po prostu odpocząć. Jeżeli jednak marzysz o nowym stanie umysłu, to wymienię kilka wskazówek, które mogą pomóc:
1. Wyścig po karierę, to ucieczka przed samym sobą
Potrzeba władzy i uznania jest bardzo silną motywacją. Niestety bardzo często motywacja ta, podszyta jest niskim poczuciem własnej wartości. To właśnie te etykiety powodują, że zaczynamy czuć się ze sobą lepiej. Etykietą można się chwalić, żeby następnie spijać pozytywne reakcje od innych. W ten sposób świecimy blaskiem odbitym od innych. Najważniejsze jest skupić się na swoim wnętrzu i zbudować silną samoocenę. Jeżeli zaczniesz nad tym pracować, zobaczysz, że Twoja gonitwa za karierą była również ucieczką od lęku, przeciętności czy zwykłej codzienności. Jeżeli jednak znajdziemy czas, żeby ułożyć swoje życie na własnych zasadach i wzmocnimy swoje wnętrze, to ta gonitwa przestaje być aż tak potrzebna.
Spokojnie, to tylko praca. Jak nabrać dystansu do swojej pracy i nie dać się zwariować?
2. Ostatecznie opinia innych się nie liczy
Na samym początku zmiana naszego podejścia do życia może wiązać się z wieloma nieprzyjemnościami, takimi jak: brak zrozumienia ze strony osób bliskich. Mogą rzucać kąśliwe uwagi, zadawać naprawdę niewygodne pytania („Utrzymacie się, jak będziesz mniej pracować?”, „Naprawdę rezygnujesz z bycia menedżerem?!”), ale pamiętaj, że to nie oni będą przeżywali Twoją codzienność. Inni ludzie po jakimś czasie przyzwyczają się do tego, w co Ty wierzysz. Wiesz skąd biorą się te pytania? Z ich własnego życia. Nie każdy ma odwagę spróbować i przyznać się przed samym sobą, że potrzebuje takiej zmiany. Ostatecznie opinia innych się nie liczy. Miej na uwadze to, że może się ona zmienić w czasie, lub pozostać taka sama bez uszczerbku na Twoim zdrowiu psychicznym. Wystarczy, że będziesz sobie przypominać, że to Twoje życie, a nie ich. Jeżeli komuś zależy na Twoim szczęściu, zacznie za Tobą podążać. Zaufaj mi.
Kolejny aspekt, który w moim przypadku był całkowicie zaskakujący, to wielce prawdopodobne, że dokonując takiej zmiany, staniesz się inspiracją dla bliskich. Gdy odeszłam z etatu i zaczęłam walczyć o pracę na własnych warunkach, skupiłam się na szukaniu swojej wymarzonej ścieżki zawodowej. Przeżywałam wtedy wiele różnych emocji. Wiele z nich było bardzo trudnych do przyjęcia. Pewnego dnia rozmawiając z przyjaciółką, powiedziała mi: „Wiesz co, ja już nie chcę być trenerem i w ogóle to chciałabym robić inne rzeczy niż teraz, więc będę się rozglądać za nową pracą.” Powiedziałam, że jej kibicuję i to wspaniale, że chce walczyć o swoje samopoczucie. Odpowiedziała mi: „Wiesz dzięki komu mam odwagę tak mówić? Dzięki Tobie”. Moja historia stała się dla niej inspiracją do walki o siebie. Ciężko wyobrazić sobie większą nagrodę.
3. Mikrokroki, nie więcej!
Rób małe podejścia podczas zmian. Masz czuć się w ich czasie komfortowo i bezpiecznie. Jeżeli masz dobrze płatną pracę, której nie chcesz na razie zmieniać, to zacznij zmieniać swoje podejście do niej. Zwróć uwagę, jak reagujesz np. na piętrzące się obowiązki w biurze. Jeżeli czujesz, że wszystko masz na ASAP, piętrzą Ci się maile, poproś przełożonego o jeden dzień na uporządkowanie zaległych rzeczy. Przewiduj trochę więcej czasu na wykonanie niektórych zadań. Zawsze dbaj o przerwę na kawę i na obiad. Nie jedz w pędzie!
Poza tym zadbaj o higienę snu. To bardzo ważne! Spróbuj od godziny 22.00 przygotowywać się do snu, odstaw sprzęt elektroniczny. Obudź się 10 minut wcześniej niż zwykle i rozciągnij, wypij wodę z cytryną na czczo. To naprawdę niewiele. Na sam początek wyznacz sobie maksymalnie dwie czynności, które zaczniesz wprowadzać w swoją codzienność. Zobaczysz, że nawet po takich mikrokrokach poczujesz znaczną różnicę. Więcej nie potrzeba! Możesz przy okazji skorzystać z aplikacji, które pomagają w utrzymaniu nawyków np. Rewire czy HabitBull.
4. Pozwól sobie na trudne emocje
Gdy jesteśmy do czegoś przyzwyczajeni, każda zmiana jest trudną próbą dla naszych emocji. Jak sobie z nimi poradzić? Zaakceptuj napięcie, stres, ból głowy, ale też pamiętaj, że te stany są ulotne. Jestem pewna, że po jakimś czasie usiądziesz w hamaku z książką, westchniesz błogo i poczujesz, że w końcu możesz odpoczywać. To będzie Twój moment i właśnie do niego dążysz.
Na koniec polecam sięgnąć po dawkę inspiracji typu z „życia wzięte” czyli niesamowitej książki „Czego najbardziej żałują umierający” Ware Bronnie. Nauka od ludzi, którzy już przeżyli swoje życie ma znacznie mocniejszy przekaz, niż smęcenie psychologa.