Zmiana: Marcin P.

Cześć, ja się mam nie najgorzej, a Ty? W pierwszej chwili automatycznie chciałem przyjąć bardziej poetycką formę tekstu, dorzucić parę metafor i pompatyczny finał z morałem dla wszystkich, ale przecież chodzi o zmianę, więc zmienię formę na najprostszą. W moim przypadku zmiana zaczęła się wiele lat temu i trwa wciąż, a wydaje mi się, że jeszcze długo potrwa. Zwykły uczeń, gimnazjum, potem liceum, bez specjalnych wyników w szkole, tak bym siebie opisał. Za to poza szkołą coś cenniejszego. Przeróżne pasje (żeglarstwo, cross, longboard, snowboard, gitara, itd…) sprawiły, że nie chcę żyć tak jak większość. Efektem zmiany jest to, że nie potrzebuję zarabiać 10k zł miesięcznie by czuć się dobrze, wystarczy mi 4k by wyżyć, móc sobie kupić jakiś sprzęt do pasji i przede wszystkim by mieć jakiś dach nad głową. Z tradycyjnego ucznia zmieniam się w kogoś kto szuka swojego miejsca na ziemi. To jest nic, a jednak bardzo cieszy. Od 4 lat pracuję nad projektem by zrobić z niego małą firmę i móc się utrzymać. Różnie bywa, ale jakoś leci. Co chwilę wpadają jakieś pomysły do głowy na biznes i nawet niektóre nie są złe. Te lepsze zyskują swoją realizację, a te gorsze nie. Zwykłe życie z jednym małym szczegółem. Moje lenistwo jest czynnikiem mojej zmiany i wręcz głównym powodem dla którego zmiana w ogóle się u mnie zaczęła. Byłem cholerykiem (i nadal jestem, ale teraz incognito), łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. To co w mojej głowie się dzieje, powinno trafić na kryminał, ale na szczęście moje, za myśli nie trafia się do więzienia. Jestem chciwy. Wcześniej chciałem mieć jak najwięcej, dążyłem do tego by mieć różne rzeczy, a teraz w zagraconym pokoju stoi sterta rzeczy nie używanych które powoli trafiają do innych ludzi. Nie potrzebuję, nie używam, więc czas zmienić podejście z “mieć” na “być”. Czasem zdarza się, że zamknę się w biurze i nie ma mnie dla nikogo przez dzień, ale już też sporadycznie. Zamiast tego zawsze jestem dla rodziny i bliskich, a dla współpracowników mnie nie ma po godzinach mojej pracy. Czasem brakuje mi tego dreszczyku emocji gdy w nocy dostawałem telefon, że jest problem i trzeba się go pozbyć. Teraz gdy chcę emocji, czytam wpisy moich “znajomych” na facebooku lub gazety. Zacząłem układać sobie pracę, robię listy priorytetów i wszystko staram się spokojnie wykonywać. Oczywiście, ktoś zawsze musi mi coś wcisnąć, odciągnąć mnie od zadania, narobić bałaganu, ale jak tylko to coś lub kogoś wyeliminuję (skrót myślowy znaczący, że rozwiążę problem tej osoby, lub wykonam zadanie dla tej osoby), to wiem do czego wrócić. Pozostaje mi jeszcze wiele do zmienienia, ale dzięki temu już mam czas na pasje i rodzinę, a przede wszystkim dla kobiety z którą jestem. Jest to miłe uczucie wrócić do domu o ludzkiej godzinie i patrzeć się zza okna na te wszystkie korki. Ostatni punkt o którym nie mógłbym zapomnieć, a jest bardzo istotny. Nie wiem czy piszę to z czystymi intencjami, czy raczej tylko by dać podparcie mojej tezy, ale spróbować muszę – mam parędziesiąt numerów magazynu Gitarzysta do oddania. Jeśli ktoś chce, to zapraszam. Podkreślam, oddania. No chyba, że ktoś się bardzo uprze, to nie będę się sprzeciwiał by przyjąć symboliczną zapłatę, ale jeśli to pomoże Tobie rozwinąć swoją pasję gry na gitarze (o ile taką posiadasz, lub chcesz spróbować), to bierz je, niech Ci służą lepiej niż mi.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.