7 sposobów na zdrowe wychowanie swojego wewnętrznego dziecka

Za nami Dzień Dziecka – święto najmłodszych istot rodzaju ludzkiego. Zapewne pamiętałeś o swoich dzieciach, kupiłeś prezenty małym kuzynom bądź dałeś słodkości pociechom sąsiadów… Jednak czy pamiętałeś o najważniejszym dziecku w swoim życiu, o wiecznym „Piotrusiu Panu” – swoim wewnętrznym dziecku?

Zapewne już wiesz, jak je w sobie obudzić i jak je rozpieszczać, gdyż rozwój osobisty wręcz pęka w szwach od przeróżnych metod i narzędzi ożywiania tej jakże delikatnej części Ciebie. Ale czy wiesz, że wewnętrzne dziecko to nie tylko radość, spontaniczność, niewinność, zabawa i pozytywne emocje? To także trudne emocje, ego, „złamane serce”, a czasem rozwydrzony bachorek… Najważniejsza dla Twojego wewnętrznego dziecka jest opieka, bycie widzianym oraz „wychowywanym” przez inną, równie ważną część Ciebie. Ja nazywam ją „kochającym wewnętrznym rodzicem”. Ani surowy, ani tym bardziej pobłażliwy, za to kochający bezwarunkowo – dojrzały, wyrozumiały, uważny. Taki powinien być ten rodzic.

Oto siedem, być może zaskakujących, sposobów na to, jak Ty – jako kochający wewnętrzny rodzic – możesz zdrowo zająć się swoim wewnętrznym dzieckiem:

  1. Zobacz je – rozpoznanie, kiedy przemawia przez Ciebie wewnętrzne dziecko, samo w sobie jest już zauważeniem go, uznaniem, że jest częścią Ciebie, a to pierwsza oznaka miłości. Jest to podstawa zdrowej opieki, bez zaniechania. Jak zorientować się, że Twoim rozmówcą w dialogu wewnętrznym jesteś „mały Ty”? Pomocne jest zauważanie podobnych tendencji jak właśnie u dzieci, podobnej narracji i zachowań. Wewnętrzne dziecko często używa argumentów typu: bo tak!, bo chcę!, życzę sobie, nie wiem, wszystko mi jedno, nie dam rady, jestem najlepszy!… Wybuchy emocji, również tych przyjemnych. Jeśli nie jesteś pewien, zadaj sobie pytanie: „jaka część mnie to mówi/robi?”.
  2. Nie oddawaj mu kontroli – gdy już wiesz, że odzywa się w Tobie wewnętrzne dziecko, to bądź jeszcze bardziej uważny, by nie oddać mu steru. By nie dać silnym i często krótkotrwałym emocjom, instynktom, impulsom, kierować Twoimi czynami i decyzjami. Bądź reaktywny, zatrzymaj się i spędź chwilę na tym, by pomóc wewnętrznemu dziecku nazwać te emocje, najlepiej na głos. To pomaga, by pod ich wpływem nie „nabroić” w życiu – swoim i innych.
  3. Nie usprawiedliwiaj go – prawdopodobnie miało ciężkie dzieciństwo, ma rany i traumy, ale to nie tłumaczy jego nieetycznych czy niedojrzałych zachowań, nie daje mu prawa, by mogło istnieć takie niezintegrowane, chaotyczne, by projektować swoje krzywdy na innych (i siebie samego – samosabotaż). Owszem, daje mu prawo do bycia bardziej kochanym, a nie fałszywie przebojowym. Siła, u której podstaw jest ból, to nie to samo, co moc płynąca z jego ukojenia.

Jedną z tendencji wynikających z usprawiedliwiania swojego wewnętrznego dziecka jest obfite tłumaczenie się podczas przeprosin, kiedy to nikt nas o wyjaśnienia nie prosi. Pozwól swojemu wewnętrznemu, dojrzałemu głosowi powiedzieć: „przepraszam, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie”.

  1. Nie karz go, lecz ucz konsekwencji – kiedy już dasz się porwać dziecięcym wpływom, np. wyładujesz na kimś swoją frustrację albo sam sobie zrobisz kuku i „zajesz” (bądź przepijesz) swoje emocje, to trudno. Stało się. Nie ma sensu karać się izolacją czy głodówką. Ale „weź na klatę” reakcję bliskich, Twojego ciała itd. Bądź w tym, i jako „kochający rodzic” bądź przy sobie do końca. A jeśli ktoś się od Ciebie odsunie – daj mu przestrzeń. Jeśli ciało się pochoruje – nie walcz z tym. Jeśli nie dasz uwagi konsekwencjom swoich czynów, jakie są szanse, że wyciągniesz wnioski i następnym razem zrobisz inaczej? Przyjmij to. To jest właśnie odpowiedzialność. I to czyni Cię dojrzałym.
  2. Naucz go szacunku do siebie – wewnętrznemu dziecku zdarzy się czasem zwyzywać swojego wewnętrznego rodzica albo zrobić na opak z tzw. premedytacją. Postaraj się to łapać na czas, by przerwać tę autodestrukcję, bo takie klimaty wpływają na Twoje poczucie wartości. Jeśli sam siebie nie będziesz szanował, to czy inni będą…?
  3. Obdarowuj go, ale nie rozpieszczaj – jak wiadomo, dzieci lubią prezenty. Twoje wewnętrzne dziecko także! Tylko zamieniło zabawki na fajne ciuchy, auta i inne gadżety. Jednak gdy lubi je za bardzo i ciągle ich oczekuje, to może znaczyć, iż zapomniało, jak to jest cieszyć się drobnymi rzeczami, małymi sprawami, przysłowiowym patykiem na podwórku. Kupuj mu jakościowe rzeczy, bo zasługuje na wszystko, co piękne i dobre, ale nie potrzebuje tego wszystkiego, by czuć piękno i dobro. I to Ty masz mu je dać. Prezent w postaci pełnej miłości uwagi. Zapewniam Cię – im bardziej będziesz siebie kochał, wszystkie swoje części, tym mniej będziesz potrzebował posiadać!
  4. Spędzaj z nim wartościowy czas – może Ci się zdarzyć obżerać się z nim niezdrowym jedzeniem podczas dołującego filmu. I to też jest w porządku, dopóki robisz to świadomie i wiesz, że nie potrafisz na dany moment w inny sposób okazać mu miłości ani zapewnić swojej obecności. Jednak możesz swoje wewnętrzne dziecko na nowo nauczyć zdrowej i prawdziwej przyjemności, która nie ma nic wspólnego z używkami, rozpraszaczami (technologia), ucieczkami w towarzystwo, seks itd. Tak naprawdę to ono nauczy Ciebie – Ty mu tylko zapewnij bezpieczną i zdrową przestrzeń, a ono samo Ci pokaże, na czym polega radość życia!

Życzę Wam wszystkim, aby Wasze wewnętrzne dzieci były radosne i kochane!

Ewa Gyurkovich

Ewa Giurkowicz
Ewa Giurkowicz

Spotkaj się ze mną, jeśli: chciałbyś spróbować coachingu holistycznego, terapii ruchem i tańcem spontanicznym. Kim jestem i co robię: jestem life coachem (coachem holistycznym), trenerką gimnastyki śmiechowej oraz ruchu i tańca intuicyjnego, piszę również powieści dla kobiet o tematyce transformacji życiowej i pokochania samej siebie, prowadzę bloga literacko-motywacyjnego, jestem mamą 13-letniej Igi, miłośniczką zdrowego odżywiania się, mindfulness i życia w zgodzie z naturą. Dlaczego tu jestem: by opowiedzieć swoją historię, by zainspirować do zmian, by pokazać na swoim przykładzie, że nigdy nie jest za późno ani za wcześnie na zmiany, że mamy prawo do bycia szczęśliwym każdego dnia, a nie za pięć lat, albo 10 lat temu... Że Życie to nieustanna zmiana! Z czego jestem dumna w moim życiu: z pokochania samej siebie i uświadomienia sobie schematów, które rządziły moimi wyborami, z wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje istnienie i decyzje, z książek mojego autorstwa, z poradzenia sobie z zaburzeniami lękowymi bez środków farmakologicznych, z tego, że moja córka mówi, że jest szczęśliwa, z tego że wciąż umiem zaczynać wszystko od nowa Moje słabości: nie mam przycisku STOP! Mój sprawdzony sposób na zły humor: nie ma czegoś takiego, jak zły humor! Wszystko jest dobre. Ale na trudne emocje pomaga mi rozmowa ze sobą i zapytanie się, co się dzieje i co mogę w tym momencie dla siebie zrobić, a także wczesne pójście spać, zatańczenie do ulubionej piosenki, zjedzenie czegoś zdrowego, pomoc innym. Największa zmiana w moim życiu: zrezygnowałam z małżeństwa po półtorej roku ślubu, z rodzinnego życia, kariery, własnej firmy i domu z ogrodem i wyjechałam za granicę, by zacząć od zera. Pięć lat później zostawiłam wszystko i wróciłam w woje rodzinne strony, w Bieszczady, by znów zacząć od nowa ;) W ciągu tych parunastu lat zupełnie zmieniłam swoje podejście do życia na pozytywne i skupione na kochaniu samej siebie, pilnowaniu swoich granic i byciu w TU I TERAZ.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.