Za nami Dzień Dziecka – święto najmłodszych istot rodzaju ludzkiego. Zapewne pamiętałeś o swoich dzieciach, kupiłeś prezenty małym kuzynom bądź dałeś słodkości pociechom sąsiadów… Jednak czy pamiętałeś o najważniejszym dziecku w swoim życiu, o wiecznym „Piotrusiu Panu” – swoim wewnętrznym dziecku?
Zapewne już wiesz, jak je w sobie obudzić i jak je rozpieszczać, gdyż rozwój osobisty wręcz pęka w szwach od przeróżnych metod i narzędzi ożywiania tej jakże delikatnej części Ciebie. Ale czy wiesz, że wewnętrzne dziecko to nie tylko radość, spontaniczność, niewinność, zabawa i pozytywne emocje? To także trudne emocje, ego, „złamane serce”, a czasem rozwydrzony bachorek… Najważniejsza dla Twojego wewnętrznego dziecka jest opieka, bycie widzianym oraz „wychowywanym” przez inną, równie ważną część Ciebie. Ja nazywam ją „kochającym wewnętrznym rodzicem”. Ani surowy, ani tym bardziej pobłażliwy, za to kochający bezwarunkowo – dojrzały, wyrozumiały, uważny. Taki powinien być ten rodzic.
Oto siedem, być może zaskakujących, sposobów na to, jak Ty – jako kochający wewnętrzny rodzic – możesz zdrowo zająć się swoim wewnętrznym dzieckiem:
- Zobacz je – rozpoznanie, kiedy przemawia przez Ciebie wewnętrzne dziecko, samo w sobie jest już zauważeniem go, uznaniem, że jest częścią Ciebie, a to pierwsza oznaka miłości. Jest to podstawa zdrowej opieki, bez zaniechania. Jak zorientować się, że Twoim rozmówcą w dialogu wewnętrznym jesteś „mały Ty”? Pomocne jest zauważanie podobnych tendencji jak właśnie u dzieci, podobnej narracji i zachowań. Wewnętrzne dziecko często używa argumentów typu: bo tak!, bo chcę!, życzę sobie, nie wiem, wszystko mi jedno, nie dam rady, jestem najlepszy!… Wybuchy emocji, również tych przyjemnych. Jeśli nie jesteś pewien, zadaj sobie pytanie: „jaka część mnie to mówi/robi?”.
- Nie oddawaj mu kontroli – gdy już wiesz, że odzywa się w Tobie wewnętrzne dziecko, to bądź jeszcze bardziej uważny, by nie oddać mu steru. By nie dać silnym i często krótkotrwałym emocjom, instynktom, impulsom, kierować Twoimi czynami i decyzjami. Bądź reaktywny, zatrzymaj się i spędź chwilę na tym, by pomóc wewnętrznemu dziecku nazwać te emocje, najlepiej na głos. To pomaga, by pod ich wpływem nie „nabroić” w życiu – swoim i innych.
- Nie usprawiedliwiaj go – prawdopodobnie miało ciężkie dzieciństwo, ma rany i traumy, ale to nie tłumaczy jego nieetycznych czy niedojrzałych zachowań, nie daje mu prawa, by mogło istnieć takie niezintegrowane, chaotyczne, by projektować swoje krzywdy na innych (i siebie samego – samosabotaż). Owszem, daje mu prawo do bycia bardziej kochanym, a nie fałszywie przebojowym. Siła, u której podstaw jest ból, to nie to samo, co moc płynąca z jego ukojenia.
Jedną z tendencji wynikających z usprawiedliwiania swojego wewnętrznego dziecka jest obfite tłumaczenie się podczas przeprosin, kiedy to nikt nas o wyjaśnienia nie prosi. Pozwól swojemu wewnętrznemu, dojrzałemu głosowi powiedzieć: „przepraszam, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie”.
- Nie karz go, lecz ucz konsekwencji – kiedy już dasz się porwać dziecięcym wpływom, np. wyładujesz na kimś swoją frustrację albo sam sobie zrobisz kuku i „zajesz” (bądź przepijesz) swoje emocje, to trudno. Stało się. Nie ma sensu karać się izolacją czy głodówką. Ale „weź na klatę” reakcję bliskich, Twojego ciała itd. Bądź w tym, i jako „kochający rodzic” bądź przy sobie do końca. A jeśli ktoś się od Ciebie odsunie – daj mu przestrzeń. Jeśli ciało się pochoruje – nie walcz z tym. Jeśli nie dasz uwagi konsekwencjom swoich czynów, jakie są szanse, że wyciągniesz wnioski i następnym razem zrobisz inaczej? Przyjmij to. To jest właśnie odpowiedzialność. I to czyni Cię dojrzałym.
- Naucz go szacunku do siebie – wewnętrznemu dziecku zdarzy się czasem zwyzywać swojego wewnętrznego rodzica albo zrobić na opak z tzw. premedytacją. Postaraj się to łapać na czas, by przerwać tę autodestrukcję, bo takie klimaty wpływają na Twoje poczucie wartości. Jeśli sam siebie nie będziesz szanował, to czy inni będą…?
- Obdarowuj go, ale nie rozpieszczaj – jak wiadomo, dzieci lubią prezenty. Twoje wewnętrzne dziecko także! Tylko zamieniło zabawki na fajne ciuchy, auta i inne gadżety. Jednak gdy lubi je za bardzo i ciągle ich oczekuje, to może znaczyć, iż zapomniało, jak to jest cieszyć się drobnymi rzeczami, małymi sprawami, przysłowiowym patykiem na podwórku. Kupuj mu jakościowe rzeczy, bo zasługuje na wszystko, co piękne i dobre, ale nie potrzebuje tego wszystkiego, by czuć piękno i dobro. I to Ty masz mu je dać. Prezent w postaci pełnej miłości uwagi. Zapewniam Cię – im bardziej będziesz siebie kochał, wszystkie swoje części, tym mniej będziesz potrzebował posiadać!
- Spędzaj z nim wartościowy czas – może Ci się zdarzyć obżerać się z nim niezdrowym jedzeniem podczas dołującego filmu. I to też jest w porządku, dopóki robisz to świadomie i wiesz, że nie potrafisz na dany moment w inny sposób okazać mu miłości ani zapewnić swojej obecności. Jednak możesz swoje wewnętrzne dziecko na nowo nauczyć zdrowej i prawdziwej przyjemności, która nie ma nic wspólnego z używkami, rozpraszaczami (technologia), ucieczkami w towarzystwo, seks itd. Tak naprawdę to ono nauczy Ciebie – Ty mu tylko zapewnij bezpieczną i zdrową przestrzeń, a ono samo Ci pokaże, na czym polega radość życia!
Życzę Wam wszystkim, aby Wasze wewnętrzne dzieci były radosne i kochane!
Ewa Gyurkovich