Kryzys? Dla mnie to nowy początek i szansa na krok do przodu!

W języku chińskim słowo „kryzys” jest zlepkiem dwóch słów, z których pierwsze oznacza zagrożenie, a drugie możliwość, szansę na nowe otwarcie, na nowy początek. Niby pocieszające, ale kiedy dotyka nas kryzys, nie jest łatwo dostrzec, że może być cenną lekcją, z której wnioski mogą zostać wykorzystane w dalszym życiu.

Dlaczego kryzysy są nam potrzebne i jak z nich czerpać?

Nadchodzi przełom

Kryzysy pojawiają się zarówno w momentach przełomowych, jak i chwilach, kiedy przysłowiowa kropla przepełnia czarę. Teoretycznie wszystko jest po staremu, ale dłużej nie dajemy rady. O ile o kryzysach wynikających z momentów przełomowych (kryzys wieku średniego, opuszczenie przez dzieci rodzinnego gniazda) pisze się wiele choćby w prasie, o tyle informacji o kryzysach drugiego rodzaju jest znacznie mniej. Bo pojawiają się niby nie wiadomo skąd, zaskakują; bo „dotąd było tak dobrze”, a teraz nawet z łóżka nie chce się wstać, aby pójść do pracy.

Jakie są przyczyny kryzysów?

Gdyby pokusić się o rozłożenie przyczyn kryzysów na czynniki pierwsze, pojawiłoby się kilka istotnych elementów. Po pierwsze, zwykle są sygnały ostrzegawcze, ale ignorujemy je na poziomach świadomym lub nieświadomym: częste kłótnie w małżeństwie, bóle głowy przed początkiem tygodnia pracy, coraz większa liczba zadań, coraz mniej przyjemności. Po drugie, kryzys często pojawia się wtedy, kiedy żyjemy na automacie: nie zatrzymujemy się w ciągu dnia, żeby zapytać siebie, co czujemy w tym konkretnym momencie, jakie emocje nam towarzyszą i gdzie w ciele możemy je zlokalizować. Tak często, jak to możliwe, warto wracać do ciała i słuchać sygnałów, jakie nam wysyła. Możemy uważać, że określona sytuacja nas nie dotyczy lub nie obchodzi szczególnie mocno, a jednocześnie odczuwać ból brzucha, kłucie w sercu i drętwienie rąk. Ciała nie da się oszukać, dlatego poświęćmy mu uwagę. Nie chodzi jedynie o techniczną „obsługę” (wizyty u lekarza, fitness, siłownię, które – choć są ważne – nie wykorzystują całego potencjału, do jakiego mamy dostęp), lecz o informacje, które umysł próbuje zagłuszać: że jesteśmy zmęczeni, że nie dajemy rady, że to dla nas za dużo. Gdybyśmy się wsłuchali, być może zamiast wypijać piątą kawę w ciągu dnia, zastanowilibyśmy się, czego potrzebujemy, i postarali się zaopiekować tą potrzebą. Zastanówmy się, czy nie powinniśmy zmienić sposobu, w jaki żyjemy.

Jakiej zmiany potrzebujesz?

Często nie chodzi o spektakularne zmiany, które określam hasłem „Bieszczady”, bo nie zawsze są tym, czego rzeczywiście potrzebujemy (gdy przestajemy widzieć jakąkolwiek alternatywę poza radykalnym odcięciem się od przeszłości, mogą stać się rodzajem ucieczki). To może być piętnaście minut dla siebie w ciągu dnia, dłuższa wieczorna kąpiel, jazda samochodem, w której świadomie wybieramy muzykę do słuchania lub ciszę, w którą chcemy się zanurzyć.

Wielkie zmiany, czyli co zrobić, kiedy czeka Cię rewolucja?

Dbaj o siebie

Z kryzysami jest podobnie jak z chorobami – najważniejsza jest prewencja. A prewencja oznacza między innymi to, że warto na co dzień funkcjonować poniżej (sic!) swoich możliwości, żeby mieć w sobie przestrzeń na sytuacje nieprzewidziane, trudne oraz zdarzenia losowe.

Czy na pewno musisz, aż tyle z siebie dawać w każdej minucie?

Większość z nas działa na sto dwadzieścia procent (lub więcej), a stąd prosta droga do wypalenia zawodowego, objawów psychosomatycznych, zaburzeń lękowych i depresyjnych. Nadmierna eksploatacja siebie powoduje kolejne trudności, zamiast stać się dla nas lekcją do odrobienia. Dostrzeżenie światełka w tunelu graniczy wtedy z cudem.

Kryzys jest procesem

Kiedy doświadczamy kryzysu, szczególnie trudna wydaje się nam świadomość tego, co w zamian. Wiemy jedynie, że już tak nie chcemy. Pojawia się niełatwa do zniesienia pustka, której nie należy za szybko wypełniać.

Czy jesteś gotów na zmiany?

Wyobraźmy sobie kogoś zapracowanego, kto marzy o odpoczynku. Gdy upragniona chwila oddechu w końcu nadchodzi, taka osoba nie potrafi odpocząć. Niektórzy przyznają nawet, że samo leżenie na kanapie bywa dla nich lękotwórcze, choć mogłoby się wydawać, że nie ma bardziej relaksującej fantazji. Być może nieprzypadkowo pracowali całe życie po kilkanaście godzin dziennie; być może bycie zajętymi było dla nich czymś więcej niż tylko zarabianiem pieniędzy. Kiedy taki stan nadmiernie wyczerpuje, odpoczynek również bywa trudny, bo zwyczajnie nie umiemy przełączyć się z trybu zadaniowego na tryb świadomy, w którym wsłuchujemy się w siebie i opiekujemy sobą.

Wykorzystaj okazję, którą daje Ci życie

Kryzys jest szansą na pełniejsze życie, w którym obok zadań, obowiązków, poczucia bycia niezbędnym, potrzebnym może pojawić się coś więcej. Aby do tego doszło, warto na co dzień dbać o kontakt z samym sobą i pytać siebie: „Czy to jest życie, które świadomie dla siebie wybieram? Jak dbam o siebie? Po co robię to, co robię? Co mogę zrobić, aby moje życie uczynić pełniejszym?”.

Małe kroki

Zacznij od 3–5 minut dziennie. Usiądź w ciszy, skup uwagę na oddechu i sprawdź, jakie myśli przepływają przez twoją głowę. Spróbuj znaleźć odpowiedź choćby na jedno z powyższych pytań. Tylko tyle i aż tyle.

Powodzenia!

Zdj. Unsplash / Brooke Cagle

Avatar
Ewa Kawecka

Kim jestem i co robię: Jestem międzynarodowym coachem ICC oraz certyfikowanym doradcą zawodowym z czteroletnim doświadczeniem na stanowisku kierownika działu HR w międzynarodowej korporacji. Ukończyłam 2 kierunki studiów magisterskich w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz 2 kierunki studiów podyplomowych w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Obecnie jestem w trakcie 4-letniego szkolenia psychoterapeutycznego w Instytucie Analizy Grupowej Rasztów. Od 2011 r. pracuję jako coach przede wszystkim z menedżerami wysokiego i średniego szczebla, a także osobami prywatnymi, w tym przedsiębiorcami, osobami zakładającymi własne przedsięwzięcia biznesowe (start-upy), prawnikami, finansistami, HR-owcami marketingowcami, PR-owcami, handlowcami, nauczycielami, a także licealistami i studentami. Specjalizuję się w coachingu menedżerskim, coachingu kariery oraz doradztwie zawodowym. Zajmuję się również psychoterapią w nurcie psychodynamicznym pacjenta indywidualnego. Odkąd pamiętam uwielbiałam się uczyć, poszerzać wiedzę i własne horyzonty. Zawsze interesował mnie szeroko pojęty rozwój człowieka, także tego małego. Nie wyobrażam sobie, żebym kiedyś mogła przestać się rozwijać, osiąść na laurach i powiedzieć sobie “oto wiem”. Im dłużej żyję, tym mam większą świadomość, ile jeszcze przede mną do osiągnięcia. Bardzo lubię stwierdzenie, że z wiekiem coraz bardziej przypominamy samych siebie – czyli takich, jakimi jesteśmy w swojej głębokiej istocie. Ja tak się właśnie czuję, coraz bardziej podobna do siebie. Dlaczego tu jestem? Przeszłam długą drogę zmiany od pracy w korporacji jako kierownik działu ryzyka kredytowego poprzez zarządzanie działem HR do momentu, w którym jestem teraz – własnej działalności specjalizującej się w coachingu kariery, coachingu menedżerskim oraz psychoterapii pacjenta indywidualnego. Z czego jestem dumna w moim życiu: Dumna jestem, że działam pomimo lęku. Boję się, ale podejmuję ryzyko. Upadam i wstaję. Idę do przodu, cały czas wychodząc naprzeciw moim marzeniom.Moje słabości: Jestem niecierpliwa. Wiem racjonalnie, tak na rozum, że niektórych rzeczy w życiu nie można przyspieszyć, one muszą się zdarzyć we właściwym dla siebie miejscu i czasie, ale ja i tak chcę szybciej. To moja pięta Achillesa.  Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: Jak jest mi po prostu źle, potrzebuję porozmawiać z bliskimi mi osobami. Wygadać się, zostać usłyszaną. Koło ratunkowe z konkursów telewizyjnych pt. „telefon do przyjaciela” pomaga mi. Prawie zawsze. Największa zmiana w moim życiu: Największe zmiany w moim życiu miały miejsce w ciągu ostatnich 7 lat. Dzięki nim poznałam inną głębię, inną wrażliwość, inną perspektywę widzenia rzeczywistości. 

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.