Pole zielone na Mapie Marzeń – Mapie Celów to pole, które zwykle wypełniamy ze spokojem, namaszczeniem i dobrymi chęciami do zmiany i działania. Składa się jakby z trzech modułów: rodziny, osób bliskich i ważnych oraz szefów, mentorów i wzorców. No i zdrowia – w szerokim ujęciu.
Zielone pole to pole rodziny, jednak ja zawsze mówię, że rodziny przez duże „R”, czyli tych, których uznajemy za swoją rodzinę, za osoby bliskie sercu. I nie zawsze są to więzy krwi. Chodzi również o to, aby chwilę zastanowić się nad tym, kto jest mi bliski; kogo kocham takim rodzajem miłością do bliskiego drugiego człowieka; z kim tworzę Rodzinę. Czasami przyjaciele znajdują się tutaj, zamiast w polu szarym, a czasami rodzinę tworzę tylko ja i moja siostra. Pomyślcie, kto jest waszym Bliskim.
Wypełniając to pole, zastanówcie się, kto jest waszym autorytetem, czy macie dobrego szefa, czy ludzie, od których zależycie zawodowo, są tacy, jak mają być, czy może myślicie o zmianie i zechcecie umieścić tu kogoś, czyje zdanie jest dla was kluczowe
Wreszcie zdrowie. Fizyczne, psychiczne i wszystko, co pozwala żyć i zachować zdrowie na naszą miarę i w naszym wieku.
O czym warto pamiętać?
- Co mam dobrego w tym polu. Może mam super szefa, rodzinę jak z obrazka i jeszcze fantastyczne zdrowie. Jeżeli jednak jakiś fragment wzbudza wątpliwości, warto zastanowić się, co zostawiam, co wyrzucam, co zmieniam – i jak.
- Gdy już wiem, co mam, zawsze warto podziękować. Za bliską osobę, za mentora, który pomaga iść przez życie zawodowe, za zdrową głowę, zdrowe serce, zdrową wątrobę i dobry wzrok. Za co chcecie podziękować sobie, światu i komuś, kto być może czuwa nad nami?
- Trzeci moduł to pytanie: „Czego chcę?”. W większości przypadków podczas robienia mapy ludzie skupiają się na tej części dotyczącej zdrowia – pomysłami, celami i marzeniami sypią jak z rękawa. Pytania: „Czy są to moje pomysły, cele i marzenia?”, „Czy na pewno tego chcę?”, „Czy dam radę?”, Czy jestem gotowa wyruszyć w nowy świat?”.
Pełną listę zagadnień jak zawsze znajdziecie w książce „Mapa Marzeń – Mapa Celów”.
Trochę przykładów z życia wziętych.
„Chcę się zdrowo ożywiać”.
Na Mapie pojawiają się zdjęcia owoców, ryb i innych produktów, które utożsamiamy ze zdrowym odżywianiem. I co dalej? Przecież od samego umieszczenia zdjęcia na mapie nic się nie zdarzy. Po co mi to zdrowe odżywianie? Czy to oznacza, że będę jeść mniej/więcej, częściej/rzadziej? Że będę zjadać śniadanie albo nie będę jeść mięsa? A może zacznę jeść odpowiednie proporcje? A może zrezygnuję z glutenu i laktozy?
Co dla ciebie, twojego ciała, żołądka i twojej głowy oznacza zdrowe odżywianie? Może warto zastanowić się, co jest dla mnie ważne? Może gdy zjem śniadanie, to drugi posiłek dopiero o 14.00 będzie mega skokiem na główkę w kwestii odżywiania? A może wystarczy jedynie zmniejszyć porcje? A może musze najpierw ocenić, po czym non stop źle się czuję, aby później zaplanować, co i jak będę jeść?
Sprawdźcie i przetestujcie, ale przede wszystkim „zdrowe odżywianie” ustawcie na swojej mapie na swoją miarę. Jeżeli wiecie, że nie macie szansy zjadać pięciu posiłków, nie wstawiajcie na mapę takiej bomby kłującej w oczy. Jeżeli nie jesteście fanami sałatek, po co wam zdjęcie sałatki, skoro tylko będzie was irytować? Umieśćcie na swojej mapie to, co wasze.
Branie leków.
Ku mojemu zdumieniu wielu ludzi nie bierze leków, które powinni codziennie zażywać. Nie mowie o suplementach czy witaminach, ale poważnych preparatach. Życzenie, chcenie, marzenie, że będę brać leki, to znowu bańka mydlana, bo jak może być realna, skoro do tej pory nie wychodziło?
Może brać o innej porze dnia? Może położyć je obok budzika? Może umówić się z córką, że za codzienne pilnowanie tego, czy biorę leki, będzie dostawać złotówkę (to nie żart, ktoś miał to na swojej mapie i nie było to wcale zły pomysł: my przyjmujemy leki, a dziecko uczy siebie – i nas – odpowiedzialności, poza tym ma pieniądze na własne wydatki). A może wypróbować pudełeczka na leki z wydzielonymi sekwencjami tabletek? Co dla ciebie będzie dobre i co zadziała?
Tradycja rodzinna. Świętość nie do obalenia…
A może ja nie chcę? Może chcę inaczej. Może nieśmiało na swoje mapie umieszczę Wielkanoc albo Boże Narodzenie spędzone wyjazdowo w ciepłych albo zimnych krajach? I nie z tabunem ludzi zwanych rodziną, tylko ze znajomymi albo w małym gronie? Może czas na moje chcenia i marzenia? Może już jesteś dużą dziewczynką i dużym chłopcem i dasz radę powiedzieć: „Nie” karpiom, uszkom, mamie, tacie, teściowej? Mapa to próba generalna pewnych zachowani, planów i zmian. Przetestuj, czy dasz radę umieścić na mapie obraz Wielkanocy spędzanej w kurorcie narciarskim z przyjaciółmi.
Czasem polecam taki zabieg na mapie: jeżeli nad czymś myślicie i przetwarzacie, to umieśćcie to na mapie ze znakiem zapytania. Może zastanawiacie się nad spotkaniami psychoterapeutycznymi? Wtedy na mapie piszemy „Psychoterapia?”. Może chcemy pójść do dietetyka, ale czujemy wstyd? Wtedy podobnie: zapis „Dietetyk?”. Może wiesz już, że pieczenie w przełyku stało się tak nieznośne, że bez specjalistycznego badania się nie obędzie? Wpisz sobie: „Gastroskopia?”, żeby przyzwyczaić się do tej myśli. W tym momencie zwykle słyszę głosy oburzenia, że jak to takie rzeczy umieszczać na mapie. No tak – nasza Mapa Życia składa się też z takich zatroskań – to też dbanie o siebie.
Na koniec jedno z moich ulubionych. Zapis: „Mam mentora zawodowego”. Wielu ludzi nie ma z kim przegadać swoich spraw zawodowych. Samotność pojawia się nie tylko na szczycie, lecz także na mniejszych wysokościach, na których nie przysługuje Executive Coach i podobne ekskluzywności.
Rób mapę uczciwie. Dla siebie.