Jak mieć z życia więcej, czyli o roli odprężenia na co dzień

Jest coraz lepiej. Albo tylko tak mi się wydaje, bo to „moja branża”. A jednak wyraźnie zauważam wzrost zainteresowania terapią przez relaksację i odprężenie. Jest w tym coś więcej – poważne potraktowanie potrzeb swoich zszarganych nerwów, rozstrojonego żołądka czy męczącej bezsenności, czyli pragnień własnego ciała i duszy, a nie tylko rozpasanego ego. Slow life jako alternatywa do niespełnionej obietnicy fast food, fast finance… byle szybciej, prościej, na skróty. Na studiach wierzyłem, że postęp techniczny zmieni świat na lepsze, mówi w wywiadzie dla Wysokich Obcasów Extra (marzec 2016) dziewięćdziesięcioletni Edward Kajetański i dodaje: Na jednym z wykładów o automatyzacji nasz profesor prognozował, że rozwój techniki pozwoli na skrócenie czasu pracy o połowę – do czterech godzin dziennie! Nikt nie był w stanie przewidzieć, że wcale nie w takim kierunku pójdzie postęp. Dziś, po 70 latach od tamtego wykładu, nie mam wątpliwości, że rozwój techniki może zagrozić istnieniu świata. Przerażająca wizja, ale czyż nie całkiem realna? Chcę wierzyć, że jeszcze nie jest za późno, że ciągle można coś zrobić, ale do tego potrzebna jest nasza przebudzona świadomość. I kiedy patrzę na rosnącą liczbę osób zainteresowanych rozwojem wewnętrznym – jestem dobrej myśli.

Realne korzyści

Napisałam kiedyś na swoim blogu: Jedna z najbardziej zaskakujących zmian w sposobie myślenia, która we mnie zaszła, dotyczy roli odprężenia w życiu człowieka. Kiedyś myślałam, że to zbędne zawracanie głowy, strata czasu.  Że ze wszystkim sobie poradzę, ogarniając to umysłem i zwiększając tempo(!). Nic bardziej mylnego. Dopiero na poziomie głębokiego odprężenia, rozluźnienia ciała i umysłu, wiemy, co jest dla nas najlepsze, czego potrzebujemy. Nikt tego nie wie lepiej od nas, bo i skąd? Kiedy pozwalamy  sobie na odprężenie, nawiązujemy ze sobą głęboki, prawdziwy kontakt i ni stąd, ni zowąd, znajdujemy odpowiedzi  na dręczące nas pytania i wątpliwości. Sama jestem zaskoczona, że te słowa nie tylko nie straciły na aktualności, ale z każdym miesiącem i kolejnym doświadczeniem wydają mi się coraz bardziej słuszne. Ileż wspaniałych rzeczy wydarzyło się w moim życiu, odkąd dbam o higienę psychiczną! Bo tak to właśnie traktuję, jak higienę psychiczną – moje codzienne sesje relaksacyjne na balkonowym hamaku.

Jak działa na nas stres

O tym, że stres działa wyniszczająco, nikogo nie trzeba przekonywać, a jednak pozwolę sobie przytoczyć kilka faktów na ten temat.

Jako naturalna reakcja organizmu, stres pojawia się w odpowiedzi na zbyt złożone i za wysokie wymagania, które tym samym przekraczają możliwości jednostki. Warto zdawać sobie sprawę, że stres to reakcja biologiczna, uwarunkowana genetycznie, powodująca wystąpienie reakcji obronnej w postaci  podjęcia walki lub ucieczki przed zagrożeniem. Ale sytuacja stresowa to także reakcja adaptacyjna organizmu, która mobilizuje nas do podjęcia działań przywracających stan równowagi i spokoju.

Jednym z takich działań jest relaksacja. Stan relaksu, obok czuwania, snu i marzenia sennego, staje się okazją do bardziej świadomego poznania świata wewnętrznego, a proces relaksacyjny polega przede wszystkim na przekraczaniu granic racjonalnego, dyskursywnego umysłu poprzez „zawieszenie” jego aktywności – piszą w swojej książce „Ćwiczenia relaksacji, koncentracji i medytacji” L. Kulmatycki i K. Torzyńska. Podkreślają jednocześnie, że dzięki świadomej rezygnacji z logicznego nawyku myślowego, przełamujemy schematy i uruchamiamy przestrzeń dla nowych skojarzeń, odczuć i dróg poznawania samego siebie. Organizm człowieka, jako jedność, potrzebuje równowagi pomiędzy ciałem a duchem, gdyż zaburzenia emocjonalne i psychiczne zakłócają procesy somatyczne, a dyskomfort fizyczny wpływa na zakłócenia w sferze psychicznej.

Relaksacja to proces zmierzający do osiągnięcia stanu relaksu, czyli takiego stanu, który charakteryzuje się wyciszeniem, równowagą i spowolnieniem poprzez niedziałanie. Treningi relaksacyjne są znakomitą formą terapii (autoterapii) i polegają m.in. na rozluźnianiu grup mięśni, spowalnianiu oddechu i tzw. oddychaniu brzusznym (przeponowym) – są więc ukierunkowane na synchronizację relacji ciała i umysłu. Stosowane regularnie, stają się świetną ochroną przed nieustannym napięciem emocjonalnym. Pełnią też funkcję pomocniczą w terapii większości zaburzeń, szczególnie istotne mogą okazać się w leczeniu niektórych odmian zaburzeń nerwicowych.

Zacząć od nowa, czyli o tym, że nigdy nie jest za późno

Cennych uwag dotyczących podziału technik relaksacyjnych dostarczają nam, we wspomnianej lekturze, K. Torzyńska i L. Kulmatycki, dzieląc je na sześć grup w zależności od zidentyfikowanych obszarów doświadczania stresu:

– dla osób doświadczających stresowych pozycji ciała (np. poprzez wielogodzinną pracę w pozycji siedzącej, co powoduje usztywnienie karku i bóle kręgosłupa) zalecane są ćwiczenia rozciągające i joga fizyczna,

– dla grup doświadczających stresu w obrębie mięśni szkieletowych – relaksacja progresywna mięśni,

– osobom mającym kłopoty z oddechem poleca się ćwiczenia oddechowe,

– skoncentrowanym na stresowych objawach płynących z ciała rekomenduje się trening autogenny,

– grupie z problemami emocjonalnymi zaleca się ćwiczenia wyobrażeniowe i dialog wewnętrzny,

– osobom mającym trudności w utrzymaniu uwagi poleca się ćwiczenia medytacji i uważności.

Z własnych doświadczeń z pracy z pacjentami wiem, że regularne stosowanie technik relaksacyjnych w życiu codziennym dość szybko przynosi niezwykłe efekty.

Oprócz tzw. formalnych ćwiczeń relaksacyjnych, dobrze jest pamiętać o kilku zasadach, które pomagają zachować równowagę wewnętrzną. Odpowiednia dieta dostarczy organizmowi niezbędnych witamin, składników mineralnych i odżywczych; równie ważne jest dbanie o regularność posiłków. Aktywny sposób spędzania wolnego czasu pozwoli nie tylko zachować piękną sylwetkę, ale także zadbać o nasze serce, mięśnie i stawy; nie wspominając już o tym, że sport znakomicie poprawia samopoczucie i redukuje poziom stresu.

Możemy być zaskoczeni, jak bardzo postawa, którą przyjmujemy wobec życia, determinuje to, co się nam przydarza. Mam tu na myśli nie tylko psychologiczny mechanizm samospełniającej się przepowiedni, ale także fakt, iż negatywne, nieprzychylne czy wręcz obronne nastawienie wobec innych osób sprzyja napięciom i stresom. Z kolei dzięki zachowaniu należytego dystansu do spraw, automatycznie stajemy się bardziej rozluźnieni i pogodni, a to bezpośrednio przekłada się na nasz stosunek do tego, co nam się przydarza.

Mój profesor niegdyś mawiał: tyle, ile się stresowałeś, tyle się relaksuj i wszystko będzie w porządku. Brzmi jak niezły żart, szczególnie w czasach, kiedy tak wiele osób skarży się na chroniczny stres i notoryczne problemy z brakiem czasu. Niestety, to mit, że tylko w stanie gotowości, napięcia i nieustannej koncentracji możemy funkcjonować najwydajniej, podejmować wyzwania i osiągać sukcesy. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Dopiero w stanie odprężenia ciała i umysłu podejmujemy najlepsze decyzje, a działając w zgodzie ze sobą nie musimy się obawiać, że zabrniemy w ślepą uliczkę.

Jeśli więc uznasz, że problem Cię dotyczy, to może warto spróbować coś zmienić, nawet jeśli na początku wydaje się to trudne albo wręcz niemożliwe.

Avatar
Katarzyna Zofia Bazylczyk

Kim jestem i co robię: Trener rozwoju osobistego, doradca zawodowy, surdopedagog i miłośniczka jogi, z pasją i zaangażowaniem zgłębiająca dziedzinę mindfulness. Dyplomowany trener relaksacji, matka dzieciom, autorka bloga Na co dzień pracuję z dziećmi i młodzieżą, pomagając im w zrozumieniu istoty uważności i uświadamianiu, że eksplorowanie świata dobrze jest zacząć od źródła, czyli od siebie samego.   Dlaczego tu jestem: Ponieważ wierzę, że nie ma przypadków i wszystko jest po coś. Chciałabym dzielić się moim odkryciem, czyli wiedzą na temat tego, jak wielką moc ma uważność i jakie niezwykłe zmiany może wnosić w nasze życie. Z czego jestem dumna w moim życiu: Cudowne dzieciaki, fajny mąż, rosnąca samoświadomość, odwaga w podejmowaniu wyzwań (mimo czasami miękkich kolan). Moje słabości: Nadopiekuńczość.  Mój sprawdzony sposób na zły humor: Chwila sam na sam ze sobą. Niespieszność. Największa zmiana w moim życiu: Zmiana w sposobie myślenia, że wszystko czego potrzebujemy nosimy w sobie. I wynikająca z tego pewność  siebie, rozumiana jako spokój wewnętrzny i wiara we własne możliwości.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.