Wirtualny świat stworzył szerokie spektrum możliwości między innymi do wyrażania siebie, swoich emocji. Czy jest to jednak korzystne?
Owszem, rozwój technologii daje nam dodatkowe możliwości. Tylko pytanie, jakie mi się nasuwa, to w jaki sposób ludzie będą z nich korzystali? Zwróćmy uwagę chociażby na komunikatory, które miały być ułatwieniem naszej komunikacji. I serwisy społecznościowe, dzięki którym możemy nawiązywać nowe kontakty, dzielić się wiedzą, wiadomościami, ale przez które możemy też przepaść bez namysłu.
Bez trudu możemy zaobserwować spotkania ludzi, podczas których bardziej angażują się oni w aktywność na telefonie niż w rozmowę na żywo.
Emoji pełnią funkcję podpowiedzi, jakie emocje ma użytkownik, pisząc wiadomość, jednak nigdy nie będą one faktycznym odzwierciedleniem ludzkich uczuć.
Łatwiej jest kliknąć reakcję „serduszko”, niż powiedzieć podczas realnego spotkania słowa: „kocham Cię” czy „podobasz mi się”. Ludzie zapominają o tym, że przesłanie piktogramu w żadnym wypadku nie zastąpi prawdziwego okazywania uczuć. Będąc w pracy, wymieniają się wiadomościami. Wieczorem, po powrocie do domu, już nawet nie rozmawiają ze sobą. A jeśli już to robią, to przedmiotem ich konwersacji są zazwyczaj błahe tematy, wcale nie budujące relacji. Tak samo jest ze zjawiskiem hejtu. Prędzej ktoś napisze coś przykrego w internecie, niż powie to w twarz. Łatwiej jest też obrazić, niż pogratulować sukcesu.
Powstały rytuały w mediach społecznościowych (np. lajk za lajk)
Patrząc z punktu rozwoju umiejętności miękkich, mogę powiedzieć, że jest to forma współpracy, a nawet motywowania się. Tylko jaki jest cel takich rytuałów? Czy zamiast popracować nad sobą, ludzie utożsamiają to, ile znaczą, z liczbą „polubień” w social mediach? Jak ważne są dla nich te lajki? I czy osoba, która je daje, robi to szczerze? A jakby to było, gdyby zamiast szukać trywialnych rozwiązań zainwestowali w skuteczny sposób na zmianę samooceny? Jeżeli intencją jest poprawa poczucia własnej wartości, to jest to kolejny dowód na to, że technologia jest wykorzystywana przez ludzi do znajdywania szybkich rozwiązań ich problemów.
Jeśli jednak pomaga im to w rozwoju ich marek czy biznesów, to jest to OK.
Ostatnio nawet networking odbywa się na łączach.
Technologie dają nam okazje do poznawania ludzi z całego świata i kontaktowania się z nimi jednocześnie. Możemy sprzedawać produkty, usługi wszędzie. To wspaniałe narzędzia, które możemy wykorzystywać zarówno na polu prywatnym, jak i w biznesie. Warto jednak pamiętać o pułapkach. Kontakt za pomocą wideorozmowy nigdy nie będzie miał takiej samej jakości i możliwości nawiązania więzi jak podczas prawdziwego spotkania. Czy ludzie to zauważą? A nawet jeśli tak, to czy będą cenili tę różnicę na tyle, aby nie zaprzestać tradycyjnym networkingom?
Czy technologia nas ogranicza w tym obszarze czy wręcz przeciwnie?
Faktem jest, że technologia rozwija się o wiele szybciej, niż ludzie są w stanie się zaadaptować. Istnieje wiele aplikacji, które mogą nam pomóc np. w delegowaniu zleceń. Umożliwiają stworzenie projektu, ważnych do wykonania zadań, oznaczenie odpowiedzialnej za dane zadanie osoby oraz terminu realizacji. Można też dzięki powiadomieniom z zegarka o znacznym skoku pulsu zorientować się, że zaczęliśmy bardziej się denerwować i móc wpłynąć na organizm, uspokajając go oddechem.
Korzystanie z urządzeń może też przynieść ujemne skutki. Szybko przyzwyczajamy się do łatwych rozwiązań, zwłaszcza gdy program robi coś za nas. Następstwem tego może być pogorszenie samomotywacji, kiedy z problemem musimy zmierzyć się sami, bo nie ma do tego aplikacji. Te urządzenia mogą tak samo podziałać na zabijanie kreatywności.
Wiele razy, kiedy byłam na zakupach czy w kawiarnii, słyszałam z ust dziecka słowa: „nudzi mi się”, a rodzic natychmiast wyjmował telefon, włączając grę czy bajkę. Moglibyśmy tłumaczyć, że mama czy tata chcieli sprawnie odejść od kasy albo spokojnie napić się kawy. W wielu przypadkach może tak być, że takie sytuacje są sporadyczne. To jest w porządku, jeżeli nie jest to rozwiązanie stosowane każdego dnia. Jeśli taka sytuacja ma miejsce codziennie, konsekwencją tego jest brak możliwości samodzielnego tworzenia zabaw przez dziecko, wymyślenie sobie zajęć. Wielu dorosłych pozwala dzieciom korzystać z tabletów, telefonów praktycznie przez cały czas, dla własnej wygody.
Myślę, że warto korzystać z postępu, ale mądrze. Znajdziemy tu zarówno zalety, jak i pułapki, a wspólnym mianownikiem jest zdrowy rozsądek. Nie jest to kwestia samych technologii, ale tego, jak korzysta z nich człowiek.
Dostaliśmy urządzenia nowoczesne technologicznie i instrukcje do nich. Nie otrzymaliśmy instrukcji, jak użyć je w życiu. Zauważamy słabnące relacje, bo ludzie dbają o nie tylko na Instagramie, publikując nowe treści. Stresujemy się bardziej, co wynika z postawy ciała, kiedy człowiek jest zgarbiony, pochylony do przodu, wciąż trzymając swój telefon. Mamy coraz większe trudności z komunikacją w prawdziwym świecie. Nie potrafimy okazywać emocji, ponieważ nie wiemy, jak je nazwać, kiedy nie ma emotikonu.
Rodzice kupują nowe gadżety zamiast skupić się na dziecku. Kiedy ono zaczyna dokazywać, chcąc zwrócić uwagę na swoją potrzebę, jaką jest zainteresowanie rodzica, ten daje mu „do zabawy” kolejny technologiczny bajer. Dziecko tym samym zostaje ze swoją niezaspokojoną potrzebą i spadającym poczuciem własnej wartości.
Powstają coraz nowsze systemy z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Deepfake – technika polegająca na łączeniu obrazów twarzy. To działa jak nakładka. Czy zatem osoba niepewna siebie, która ma wystąpienie online, webinar, gdy zastosuje to udogodnienie, będzie miała motywację, żeby trenować tą umiejętność? Jeżeli ludzie zastąpią nabycie zdolności szybszym sposobem, jakim są programy, to co się stanie, jeśli ich zabraknie albo zostaną wyłączone?
Biorąc pod uwagę moje doświadczenia w pracy podczas konsultacji czy szkoleń, ludzie mają trudność w byciu szczerym ze sobą już teraz. To wymaga odwagi, aby realnie spojrzeć na siebie. Akceptacja może pozwolić na zmianę pewnych cech, które według tej osoby ją ograniczają. Obawiam się, że ten wirtualny świat sprawi, że ludziom przestanie się chcieć pracować nad sobą i stawać się lepszą jednostką. Aplikacje, programy itp. – to wszystko stwarza realne zagrożenie dla samej potrzeby rozwoju, jeżeli ludzie nie wprowadzą zmiany w sposobie ich użytkowania.
Życzę zatem wszystkim, aby korzystali z dobrodziejstw XXIw. w sposób świadomy i zdrowy dla siebie i otoczenia.