Bezsenność lub sen nie dający wypoczynku, nieumiejętność relaksowania się w czasie wolnym, obniżony nastrój „bez powodu”, migreny, napięcie i rozdrażnienie, częste infekcje i wynikająca z nich absencja w pracy aż do poważniejszych chorób włącznie. To tylko niektóre przykłady dolegliwości, poprzez które ciało komunikuje nam, że w naszym życiu zawodowym dzieje się coś niepokojącego.
Nie zawsze te nieprzyjemne objawy kojarzymy od razu z pracą. Wiele z nich może być następstwem wielu codziennych stresujących sytuacji. Dlatego warto rozpocząć obserwacje przez jakiś czas i wyłapać powtarzające się reakcje organizmu, a następnie spróbować ustalić ich źródło. Dla osób o niższej samoświadomości może być to trudniejsze i będzie wymagało pomocy specjalisty. Czasami wystarcza jednak szczera rozmowa z samym sobą, żeby dostrzec pewne zależności.
Poniżej podaję kilka przykładów takiej samoobserwacji:
„Przez pół roku szukałam przyczyny moich dolegliwości jelitowych. Zrobiłam wszystkie możliwe badania i poza jelitem drażliwym nie znaleziono żadnej przyczyny moich aż tak dużych boleści. Dieta nieco złagodziła objawy, ale stresu nie mogłam wykluczyć. Po pół roku zwolniłam się z pracy, bo dyskomfort uniemożliwiał mi codzienne funkcjonowanie. Kilka dni po złożeniu wypowiedzenia, wszystkie dolegliwości ustąpiły. Wszystkie.”
– studentka po kilku miesiącach pracy w korporacji
„Przed pracą na popołudniową zmianę nie mogę się za nic zabrać. Czuję się zmęczony, jakbym zarwał noc, chociaż przespałem 8 godzin. Aż do wyjścia do pracy wegetuję, zbierając siły do pracy. Źle mi w tym, że marnuję w ten sposób kilka cennych godzin każdego dnia, ale za nic sensownego nie mogę się w tym czasie zabrać.”
– pracownik służb mundurowych
„Ilekroć pomyślę o tym, że znów mam dzwonić do klientów i sprzedawać, czuję ścisk w gardle już w drodze do pracy. Przed każdą rozmową muszę kilka razy przełknąć ślinę, a potem odchrząknąć, żeby wydobyć z siebie głos, a i tak mój szef mówi mi, że mówię zbyt cicho i niepewnie.”
– pracownik call center
„Po wejściu do pracy momentalnie opuszcza mnie energia. Chwilę wcześniej rozmawiam z sąsiadem, a za chwilę już jestem innym człowiekiem. Myśl o tym, że spotkam moją koleżankę z wydziału, która wyceluje we mnie jedną ze swoich uszczypliwości skrytych za fałszywym uśmiechem, powoduje że mam ochotę stamtąd uciec. W głowie układam możliwe riposty, ale i tak wiem, że w nierównej walce z manipulatorem nie mam szans… i mimowolnie sięgam po kolejny batonik.”
– urzędniczka
„Pracuję w takim tempie i stresie, że nawet po wyjściu z pracy mam zesztywniały kark. Czasami mam wrażenie, że łapie mnie paraliż, nie mogę się ruszyć i zastygam w bezruchu. Chociaż przywykłam już do takiego poziomu codziennej presji czasu, zdarza mi się że w drodze powrotnej do domu nagle zaczynam płakać bez powodu. Tak jakby schodziły ze mnie napięcia z całego dnia…”
– pracownica magazynu
„Za każdym razem przed przyjazdem do klienta na spotkanie, zanim wysiądę z samochodu mam tak spocone dłonie, że muszę je wytrzeć albo najlepiej umyć. Nie chcę zrobić negatywnego wrażenia od podania nieprzyjemnie wilgotnej ręki, ale nie jestem w stanie nad tym zapanować”
– przedstawiciel handlowy
„Lubię moją pracę, w sensie tego co robię, ale z jakiegoś powodu źle się czuję wśród ludzi, z którymi pracuję. Długo nie potrafiłam dostrzec, gdzie tkwi problem. Sądziłam, że to ja się nie potrafię dostosować. W pracy zrobiłam się wycofana, a w domu nerwowa. Na pewien czas się uspokoiłam, a gdy poszukałam, co takiego się zmieniło w mojej pracy, zorientowałam się, że pewna osoba z mojego otoczenia była w tym czasie na urlopie.
– pracownica szpitala
Jaki jest wspólny mianownik? We wszystkich powyższych przypadkach nieprzyjemne doznania w ciele pojawiły się jako następstwo negatywnych myśli o pracy.
Objawy psychosomatyczne, bo tak nazywamy zmiany w ciele wywołane zmianami w psychice, powstają w następujący sposób:
Mamy sytuację (bodziec), którą nasz umysł rozpoznaje jako zagrażającą. Powstaje negatywna myśl, w związku z czym mózg uruchamia mechanizmy walki lub ucieczki. To reakcje autonomicznego układu nerwowego, które uwidaczniają się w ciele (np. zwiększenie lub zmniejszenie ukrwienia poszczególnych części ciała, wydzielanie lub hamowanie produkcji śliny, wzrost potliwości, zmiana głębokości oddechu itp).
Nawet jeśli nie zanotujemy negatywnego monologu wewnętrznego, jaki rozpoczyna się w naszej głowie po wystąpieniu niekomfortowej sytuacji, to już przyspieszonego bicia serca czy pocących się dłoni nie sposób „nie poczuć”. To dlatego komunikaty płynące z ciała są tak skuteczne, bo trudniej je zignorować. Jeśli je zauważamy, to stąd już prosta droga do nazwania stojących za nimi emocji.
Nasze ciało jest wyposażone w znakomity system ostrzegający przed sytuacjami potencjalnie zagrażającymi (również w środowisku pracy). Każdy człowiek, który ma ze sobą względnie dobry kontakt szybko zauważy, że coś jest nie tak, bo reaguje inaczej niż zazwyczaj, czyli sytuacja wymaga uwagi.
W ten sposób docieramy do punktu, w którym budzi się w nas świadomość, że nasza praca nam nie służy – z różnych powodów. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się więc jej zmiana, ale… nie zawsze jest to od razu możliwe. Czasem też nie zawsze konieczne.
O tym, co można zrobić w takiej sytuacji napiszę w drugiej części tego tekstu. Tymczasem zachęcam do uważnej samoobserwacji, aby dobrze rozpoznać swoją sytuację i optymalnie skorzystać z metod, które przedstawię w kolejnym artykule.