Zrób sobie przerwę, czyli jak w kilka chwil odzyskać równowagę i spokój
Czy zdarza się, że Twój dzień okazuje się niekończącym się ciągiem obowiązków i zadań do wykonania? Czy masz poczucie, że są dni, kiedy zamieniasz się w maszynę/automat do działania? A może jesteś typem zadaniowca, który uważa, że odpoczynek należy się dopiero po dobrze wykonanej robocie? Czy chciałabyś/chciałbyś złapać oddech między jednym zadaniem a następnym, ale nie wiesz, jak się do tego zabrać?
Oto kilka sprawdzonych sposobów, dzięki którym nauczysz się odprężać w ciągu dnia, poświęcając temu dosłownie kilka minut. Dowiedz się, jak zapobiegać nadmiernym napięciom, które prowadzą do niepokoju, braku cierpliwości, irytacji i nieporozumień, a także jak poprawić swoją wydajność i czerpać satysfakcję i radość z wykonywanej pracy.
Dlaczego przerwa jest taka ważna?
Przede wszystkim dla zachowania higieny psychicznej. Istnieje coś takiego jak optymalny czas wydajnego działania – nauki, pracy. Dzięki zaawansowanym badaniom nad funkcjonowaniem mózgu wiadomo, że mózg pracuje zgodnie z zasadą aktywności i pasywności w cyklach mniej więcej godzinnych. Oznacza to, że po godzinie intensywnego wysiłku umysłowego nasz mózg się wyłącza, przez co maleje nasza koncentracja, a przyswajanie kolejnej porcji wiedzy albo wykonywanie twórczych działań przebiega niezwykle opornie. Okazuje się, że wystarczy kilkuminutowa przerwa, aby umysł się zregenerował i zaczął działać na pełnych obrotach.
Nasze oczy również potrzebują odpoczynku. Wielogodzinne wpatrywanie się w monitor komputera to dla ich poważny wysiłek, który prowadzi do napięć mięśni akomodacyjnych oka. Z kolei tzw. zespół rzadkiego mrugania jest przyczyną szybkiego wysychania gałki ocznej (gdy mrugamy, rozprowadzamy wilgoć po jej powierzchni); oczy zaczynają łzawić, pojawiają się pieczenie i dyskomfort.
Bóle kręgosłupa, przykurczone mięśnie, kłopoty z krążeniem i żylaki to kolejne efekty długotrwałego bezruchu. A biorąc pod uwagę, że w pozycji siedzącej spędzamy najwięcej czasu, dobrze jest pamiętać o tym, żeby od czasu do czasu się poruszać.
Mówiąc o przerwie, mam na myśli zmianę aktywności, zatem jeśli przez większość czasu jesteśmy w ruchu, pauzą będzie chwilowe zatrzymanie, wręcz bezruch, chwila ciszy i kontemplacji.
Przerwa, czyli co?
Wybór tego, co możemy zrobić w ramach pauzy, jest duży, zaś kolejne pomysły będą pojawiały się wraz z nabieraniem coraz większej wprawy w kształtowaniu nowego nawyku. Niezależnie od tego, gdzie jesteśmy i co robimy, przerwa w wykonywanej czynności przyniesie wielkie korzyści – poprawi zarówno stan naszej psychiki, jak i kondycję fizyczną. Oto kilka pomysłów na początek:
– kilka spokojnych oddechów – strach i złość powodują, że garbimy się i chowamy głowę w ramionach. W takiej pozycji oddech staje się płytki, co zwiększa nasze napięcie i sprawia, że nasz mózg jest niedotleniony. Dobrze jest się wtedy wyprostować, wyciągając czubek głowy do góry, przeciągnąć i ziewnąć głęboko. Umysł dostaje wówczas sygnał, że nie ma zagrożenia i można się zrelaksować.
Oddech jest wyrazem naszych emocji – dzięki jego obserwacji i świadomej ingerencji w jego jakość możemy bezpośrednio wpływać na stan naszego umysłu. Oddech uspokajający to oddech powolny, spokojny i regularny. Żeby go wyrównać (a tym samym wyciszyć umysł), należy zrównoważyć fazy: wdechu, zatrzymania powietrza po wdechu, wydechu oraz wstrzymania powietrza po wydechu. Jak to zrobić? Wykonaj wdech, policz w myślach np. do trzech, zatrzymaj powietrze na kolejne liczenie do trzech, zrób wydech w tempie na trzy i zatrzymaj, również licząc do trzech. Wykonaj dziesięć powtórzeń. Długość poszczególnych faz można dowolnie regulować, zachowując ten sam czas dla wszystkich etapów);
– spojrzenie za okno – dawno udowodniono, że samo patrzenie na zielony kolor relaksuje wzrok i odpręża ciało. Jeśli za oknem nie masz ani drzew, ani kawałka trawnika, znajdź zieleń w swoim otoczeniu, ale nie rezygnuj z kontemplacji tego, co się dzieje na zewnątrz. A tam zawsze (!) sporo się dzieje. Życie nieustannie się toczy, pulsuje. Nawet jeśli wydaje nam się, że dobrze znamy widok za oknem, wszystko, co zauważamy, dzieje się po raz pierwszy. Jeśli zatem wykażemy gotowość/otwartość, zmiany zachodzące w naturze mogą nas zaskoczyć;
– spacer – najlepszy, oczywiście, jest ten na świeżym powietrzu, ponieważ gdy się ruszamy, dostarczamy mózgowi tlen. Jeśli jednak jest to niemożliwe, wystarczy kilka uważnych, spokojnych, zrównoważonych kroków w miejscu, w którym jesteśmy.
Bywa, że przerwę w pracy wykorzystuję do załatwienia innej sprawy niż ta, którą zajmowałam się od dłuższego czasu. Przemierzam wtedy uważnie korytarz i rozluźniam te części ciała, których nie używam podczas ruchu;
– umycie kubka – tak prozaiczna czynność może przynieść więcej wewnętrznego spokoju, niż sądzimy. Oczywiście pod warunkiem że nie jest wykonywana mechanicznie, lecz w pełni świadomie, z namaszczeniem, a nawet przyjemnością. Dzięki temu nie tylko zyskujemy czyste naczynie, lecz także poprzez skupianie się na wykonywanej czynności oczyszczamy umysł z natłoku myśli, na których w ostatnim czasie uparcie się koncentrujemy;
– trochę ruchu – nawet kilka ruchów rozciągających może odprężyć napięte i zastygłe w bezruchu mięśnie. Jeśli robimy to świadomie, czyli bez pośpiechu, uświadamiając sobie to, co dzieje się w naszym ciele, dobroczynny efekt okaże się podwójny. Niezależnie od tego, co wybierzesz – skłony, przeciąganie, przysiady, skręty – wykonuj je niespiesznie, w pełni odbierając sygnały, jakie wysyła Ci ciało. W tym wypadku wyjątkowo sprawdza się zasada: mniej ważne co, ważne jak;
– w stronę zmysłów – zamknij na chwilę oczy, weź głęboki oddech, skoncentruj się na otaczających Cię dźwiękach, spróbuj nazwać kilka z nich i pozostań z nimi na chwilę. Następnie wsłuchaj się w swoje ciało i pomyśl o tym, co czujesz (np. napięcie, zdrętwienie, ucisk). Oddychając spokojnie i równo, rozluźniaj napięcia, które udało Ci się zlokalizować.
Niespiesznie i z uważnością (czyli z poświęceniem całej uwagi) wykonanie każdej z tych czynności ma ogromne znaczenie dla jakości naszego odpoczynku.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że „przerwa” to przede wszystkim stan umysłu. Umiejętność chwilowego odcięcia, zdystansowania się do spraw, które właśnie nas zajmują, przed chwilą zajmowały albo zajmą za moment. Dzięki temu wracamy do dalszych zajęć odświeżeni i wypoczęci, z nowymi siłami i chęciami do działania. Mylne jest przekonanie, że najlepiej jest odpocząć po wykonaniu wszystkiego, co mamy do zrobienia, bo obowiązki nie kończą się nigdy, cały czas pojawiają się następne. Jeśli nie nauczymy się odpoczywać między zadaniami, narazimy się na stres, wypalenie i postępującą frustrację.
Umiejętność odcięcia się, poczucia – choć przez chwilę – że czas nas nie dotyczy, że nie mamy nic do zrobienia poza uważnym byciem i odczuwaniem tego, co właśnie czujemy, to sposób na uwolnienie umysłu i ciała od napięć; to klucz do powrotu do równowagi, czyli do siebie.