Kiedy dusza choruje. O przyczynach, objawach i leczeniu depresji

Według szacunków WHO w przeciągu najbliższych 5 lat depresja stanie się drugą najczęstszą przyczyną utraty zdrowia na świecie. W dzisiejszych czasach często jednak słowa depresja nadużywamy – mówimy „ale dzisiaj mam depresję”, nazywając tak spadek nastroju, gorszy dzień, przejściowe problemy. Depresja natomiast jest chorobą i to poważną, zazwyczaj diagnozowaną w wieku średnim i częściej dotykającą kobiet niż mężczyzn. 

Do jej podstawowych objawów zaliczyć można pogorszenie nastroju, zmniejszenie odczuwania przyjemności, problemy z koncentracją, rozdrażnienie, utratę szacunku do siebie, poczucie bezwartościowości, utratę sensu życia, poczucie pustki oraz myśli samobójcze. Alexander Lowen – wybitny amerykański psychoterapeuta – uważał, że głównym objawem depresji jest niezdolność do reagowania. Cytując go, „człowiek załamany odzyskuje wiarę w siebie i nadzieję, gdy sytuacja ulegnie zmianie. Człowiekowi przygnębionemu poprawia się nastrój, gdy znika przyczyna smutku”. Trudno jednak wywołać reakcję u osoby cierpiącej na depresję.

Znaczący odsetek pacjentów zjawiających się w gabinetach psychoterapeutycznych stanowią osoby z pozoru normalnie funkcjonujące, mające zazwyczaj jakąś pracę, znajomych, czasem rodzinę. Stan depresyjny może objawiać się u nich uskarżaniem się na obniżony nastrój, raczej monotonnym, pozbawionym wzlotów i upadków życiem wewnętrznym oraz sztywnością w sposobie myślenia. Lowen zwracał uwagę, że w depresji zablokowana jest autoekspresja, będąca nie tylko jedną z głównych potrzeb człowieka, ale zarazem podstawą przyjemności. Fizycznie wyrażamy siebie poprzez oczy, głos i sposób, w jaki się ruszamy. „Kiedy oczy spoglądają tępo, głos jest bezbarwny, a ruchy skrępowane, te kanały ekspresji są zamknięte, a człowiek pogrążony jest w depresji”. Obok obserwacji tego, jak się człowiek wyraża, warto zwrócić uwagę, że depresji często towarzyszą również objawy somatyczne: od chudnięcia bądź tycia niespowodowanego zmianą trybu życia począwszy, poprzez nadmierną senność lub wręcz przeciwnie – bezsenność, aż do tych mniej charakterystycznych, jak bóle głowy i brzucha, kołatania serca i inne. Jeżeli jakikolwiek objaw utrzymuje się dłużej niż 2 tygodnie, warto rozpocząć diagnostykę przyczyn.

Zgodnie z tezą zaprezentowaną przez ojca psychoanalizy Zygmunta Freuda w nowatorskim na owe czasy opracowaniu „Żałoba i melancholia” (1917 r.), depresja i żal to stany poniekąd przeciwne. Żałoba polega na opłakiwaniu straty, tak aby móc w końcu ją przyjąć i iść dalej. Depresja z kolei to właśnie nieradzenie sobie ze stratą i rozczarowaniem, a podatność na nią zdecydowanie zwiększa przeżycie utraty w ciągu pierwszego roku życia. Ta utrata nie musi być oczywiście związana z utratą rodzica jako takiego, ale z rozczarowaniem w kontakcie z nim. Z różnych powodów zdarza się czasem tak, że matka nieadekwatnie reaguje na potrzeby niemowlaka – przykładowo kiedy on płacze, nie przychodzi, bo chce dać się mu wypłakać, żeby na przykład nie rozpieścić, nauczyć samodzielności etc. To jedna z gorszych rzeczy, które można zafundować swojemu dziecku – silne poczucie frustracji i bezradności przeżyte we wczesnym dzieciństwie, dające potem o sobie znać w postaci niskiej samooceny obok wysokich oczekiwań własnych w późniejszym życiu, stwarza doskonałe podłoże do tego, aby rozwinęła się depresja. Z różnych badań wynika też, że pacjenci, których poczucie wartości w dzieciństwie zostało w sposób znaczący osłabione, na skutek aktualnych przeżyć straty mogą rozwinąć objawy depresyjne. 

Na depresję cierpią nie tylko osoby dorosłe, ale już i niemowlęta. W tym przypadku jej powodem jest zazwyczaj śmierć matki, rozdzielenie z nią na skutek np. długotrwałego pobytu w szpitalu. Podstawowym objawem depresji u niemowląt jest nie płacz (bo ten jeszcze oznacza walkę), ale apatia, niezwracanie uwagi na otoczenie. Dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym bardziej typowym objawem są zmiany nastroju, brak apetytu i bezsenność. Stworzona przez Bowlby’ego teoria przywiązania podkreśla znaczący wpływ, jaki na rozwój dziecka wywiera utrata głównego opiekuna, nie tylko w sensie fizycznym, ale również poprzez zaniedbanie dziecka – niepoświęcenie mu czasu i uwagi, jakiej dziecko na danym etapie życia potrzebuje. Dziecko, które nie może polegać na swoich opiekunach, które boi się, że zostanie porzucone, może w przyszłości reagować na stratę depresją.

W funkcjonowaniu osób depresyjnych N. McWilliams podkreśla znaczenie reguły „wszystko albo nic”, zgodnie z którą osoby te uważają, że inni mają wszystko, co dobre, one same natomiast na swój temat myślą przeważnie źle. Agresję kierują przede wszystkim przeciwko sobie, nie pozwalając sobie na jej doświadczanie względem innych osób. Stąd jednym z celów pracy terapeutycznej jest doświadczenie przez pacjenta stanu, w którym mógłby się pozłościć na innych.

Last but not least – wokół stosowania leków w terapii depresji narosło sporo kontrowersji. Jedni mówią, że istnieją właśnie po to, aby z nich korzystać, inni są temu całkowicie przeciwni. Zazwyczaj farmakoterapia trwa przynajmniej 6 miesięcy, ale dopiero po kilku tygodniach od jej rozpoczęcia możemy liczyć na zmniejszenie objawów. Wielu psychoterapeutów jest zgodnych, że farmakoterapię warto włączać jedynie w uzasadnionych przypadkach przy jednocześnie rozpoczętej psychoterapii, gdyż fantazja, że tabletka rozwiąże nasz problem, może się dość boleśnie zderzyć z rzeczywistością, w której jakiś czas po odstawieniu pigułek objawy wrócą. Tym, co również przemawia za ostrożnością we włączaniu leków, jest obserwacja, że dopiero objawy depresji motywują pacjentów do pracy nad zmianą sposobu funkcjonowania, który zazwyczaj od dłuższego czasu jest destrukcyjny. Natomiast jeżeli pacjent boryka się z głębokimi zaburzeniami nastroju, włączenie leków depresyjnych staje się koniecznością.  

Literatura:

„Opracowanie przypadku w psychoanalizie” Nancy McWilliams
„Długoterminowa terapia psychodynamiczna” Glen O. Gabbard
„Psychoterapia. Praktyka. Podręcznik akademicki” red. nauk. Lidia Grzesiuk
„Depresja i ciało” Alexander Lowen

Ewa Kawecka

Kim jestem i co robię: Jestem międzynarodowym coachem ICC oraz certyfikowanym doradcą zawodowym z czteroletnim doświadczeniem na stanowisku kierownika działu HR w międzynarodowej korporacji. Ukończyłam 2 kierunki studiów magisterskich w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz 2 kierunki studiów podyplomowych w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Obecnie jestem w trakcie 4-letniego szkolenia psychoterapeutycznego w Instytucie Analizy Grupowej Rasztów. Od 2011 r. pracuję jako coach przede wszystkim z menedżerami wysokiego i średniego szczebla, a także osobami prywatnymi, w tym przedsiębiorcami, osobami zakładającymi własne przedsięwzięcia biznesowe (start-upy), prawnikami, finansistami, HR-owcami marketingowcami, PR-owcami, handlowcami, nauczycielami, a także licealistami i studentami. Specjalizuję się w coachingu menedżerskim, coachingu kariery oraz doradztwie zawodowym. Zajmuję się również psychoterapią w nurcie psychodynamicznym pacjenta indywidualnego. Odkąd pamiętam uwielbiałam się uczyć, poszerzać wiedzę i własne horyzonty. Zawsze interesował mnie szeroko pojęty rozwój człowieka, także tego małego. Nie wyobrażam sobie, żebym kiedyś mogła przestać się rozwijać, osiąść na laurach i powiedzieć sobie “oto wiem”. Im dłużej żyję, tym mam większą świadomość, ile jeszcze przede mną do osiągnięcia. Bardzo lubię stwierdzenie, że z wiekiem coraz bardziej przypominamy samych siebie – czyli takich, jakimi jesteśmy w swojej głębokiej istocie. Ja tak się właśnie czuję, coraz bardziej podobna do siebie. Dlaczego tu jestem? Przeszłam długą drogę zmiany od pracy w korporacji jako kierownik działu ryzyka kredytowego poprzez zarządzanie działem HR do momentu, w którym jestem teraz – własnej działalności specjalizującej się w coachingu kariery, coachingu menedżerskim oraz psychoterapii pacjenta indywidualnego. Z czego jestem dumna w moim życiu: Dumna jestem, że działam pomimo lęku. Boję się, ale podejmuję ryzyko. Upadam i wstaję. Idę do przodu, cały czas wychodząc naprzeciw moim marzeniom.Moje słabości: Jestem niecierpliwa. Wiem racjonalnie, tak na rozum, że niektórych rzeczy w życiu nie można przyspieszyć, one muszą się zdarzyć we właściwym dla siebie miejscu i czasie, ale ja i tak chcę szybciej. To moja pięta Achillesa.  Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: Jak jest mi po prostu źle, potrzebuję porozmawiać z bliskimi mi osobami. Wygadać się, zostać usłyszaną. Koło ratunkowe z konkursów telewizyjnych pt. „telefon do przyjaciela” pomaga mi. Prawie zawsze. Największa zmiana w moim życiu: Największe zmiany w moim życiu miały miejsce w ciągu ostatnich 7 lat. Dzięki nim poznałam inną głębię, inną wrażliwość, inną perspektywę widzenia rzeczywistości. 

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.