Kiedy słyszymy słowo „detox”, pierwszym skojarzeniem jest najczęściej odtrucie po używkach. Kobietom kojarzy się jeszcze z napojem, który pomoże usunąć toksyny, zmniejszy cellulit i wagę. Piszę tak, bo sama myślałam podobnie. Zgłębiając temat, dowiadywałam się kolejno o zaletach detoksu, ale na zupełnie innym poziomie. Sama nigdy nie potrzebowałam się odchudzać, ale od jakiegoś czasu czułam, że mój organizm wysyła mi dużo sygnałów, że nie daje rady. Brak koncentracji, zmęczenie, notoryczne przeziębienia i szereg dość osobistych niedogodności sprawiły, że postanowiłam dogłębnie przyjrzeć się swojemu zdrowiu. Badania oczywiście były bardzo dobre – wszystkie parametry krwi, tarczycy czy innych wskaźników wyprowadziłam na poziom idealny. Mimo to z każdym dniem czułam gorzej i gorzej.
O detoksie przeprowadzanym przez Martę Gładuń dowiedziałam się już ponad rok temu, robiąc wywiad z jednym z naszych gości na portalu. Usłyszałam, że nie jest to żadne odchudzanie, tylko połączenie ze sobą na znacznie głębszym poziomie. W gratisie dostajemy koncentrację, spokój, relaks, ogromną świadomość swojego ciała. Skutkiem ubocznym jest utrata kilku kilogramów 🙂 Innych nie ma. Po roku dojrzałam do decyzji, aby zmierzyć się ze swoją determinacją, siłą woli i potrzebą poznania, co jest z moim zdrowiem nie tak.
Mogę zwizualizować ten wyjazd, czas przed i po głodówce, jako nieraz widziany obraz krzywej zmiany. Najpierw opór i strach: jak to będzie tyle nie jeść, czy wytrzymam bez kotleta? Potem stan faktyczny: chce się kawy i innych frykasów, a nie można –idealne wyjście ze strefy komfortu. Potem tydzień pod hasłem „nic nie jem”, mdłości, lewatywy i pozycja pozioma. Następnie powolne rozglądanie się wokół: mdłości przechodzą, kotlety obok nie robią wrażenia, a niebo jakby bardziej niebieskie. Spokojniejsze ruchy i uśmiech na myśl o pierdołach, które jeszcze kilka dni wcześniej były największymi problemami.
Jeśli ktoś planuje w swoim życiu zmiany, to taki detox jest eksternistyczną lekcją przetrwania tego procesu, z poprawą zdrowia na lepsze w bonusie. Oczywiście w każdym momencie można przerwać, ale nikomu nie przychodzi to nawet do głowy. Jak nieraz wspominałam, w projekcie Zmiany w Życiu to ja przechodzę największe zmiany. Dlatego też, chociaż na co dzień nie dzielę się szczegółowo moim życiem ani procesem zmiany, postanowiłam opisać ten wyjazd, bo okazał się wielkim przełomem dla mnie, dla mojego zdrowia, dla mojego myślenia. Jednocześnie spotkałam w jednym miejscu tylu fantastycznych ludzi, tak bardzo świadomych siebie, swoich potrzeb i tego, co jest dla nich w życiu ważne, że nie mogę się tym nie podzielić.
Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom mojej grupy za ten wspólny czas i wsparcie oraz za podzielenie się osobistymi powodami, dla których pojawili się w Szczyrku na detoksie. To fantastyczne, że w grupie były osoby tak różne (w wieku od 19 do 60 lat, kobiety i mężczyźni), ale łączył nas wspólny mianownik: otwartość i odwaga do zmiany swojego życia na lepsze lub – w przypadku osób odwiedzjących to miejsce po raz kolejny – do ciągłej i świadomej pielęgnacji swojego zdrowia. Rekordzistka była już ósmy raz i przyleciała na pobyt z USA.
Na pytanie „Z jakiego powodu tutaj jesteś?” usłyszałam następujące odpowiedzi:
- Depresja – chcę poprawić swój stan zdrowia i umysłu;
- Profilaktyka i oczyszczenie organizmu przed zajściem w ciążę;
- Nie chcę już brać tylu leków, chcę zrobić coś dla siebie;
- Chcę pozbyć się alergii;
- Trudności w życiu, potrzebuję dystansu, wyciszenia. Jeśli chcesz, to organizm pokaże Ci, że trzeba zwolnić. Po detoksie rzeczy zaczynają iść zgodnie z naszym przeznaczeniem;
- Detox to miejsce, gdzie jesteś odłączony od wszelkich zagłuszaczy, wychodzą prawdziwe emocje i potrzeby, oczyszczamy ciało i głowę. Wtedy dotykamy swojej duszy. Mało kto ma odwagę zapytać siebie czego chce. Poruszamy się w stereotypach, bardzo trudne jest stawianie granic, pozwalamy siebie krzywdzić, wchodzić sobie na głowę, brak nam wiary w siebie;
- Chcę oczyścić się po podróżach egzotycznych, rodzina już cała była, tylko ja nie. Chcę sprawdzić jak to zadziała;
- Chcę usunąć candidę – podjadam batoniki, to już chyba uzależnienie od cukru;
- Jestem drugi raz, pierwszy był za namową koleżanki. Teraz chcę oczyścić ponownie organizm, po pierwszym minęły migreny, ból kolana i biodra, zniknęło kilka kilogramów :);
- Chcę wyleczyć łuszczycę, jestem pierwszy raz;
- Chcę odzyskać energię życiową, to dobry impuls, żeby coś zmienić w życiu, to takie dobre, mocne tąpniecie w organizm. Po pierwszym detoksie zmieniły się moje przyzwyczajenia, zwracasz uwagę na to, co jesz, możesz też zarażać tą dobrą energią i wiedzą innych ludzi;
- Nie chcę, aby motywacją była choroba, chcę zainwestować w siebie na przyszłość;
- Powody zdrowotne – po 3 miesiącach nie było efektów leczenia z przewlekłego zapalenia zatok. Leki nie pomagały. Kiedy z diety poszło na bok mięso, widać było poprawę, kiedy wracały stare nawyki, zły stan zdrowia wracał;
- Potrzebuję podjąć ważne decyzje życiowe, chcę tego dokonać z czystą głową, chcę okiełznać własne ego;
- Chłopak mnie wysłał, cieszę się, bo zawsze miałam słabe samopoczucie;
- Tylko zdrowie, jestem już 6. raz. Po detoksie nastąpiła zmiana trybu życia, zrezygnowałam z mięsa, częściowo z nabiału, zwracam uwagę na to, co jem i moje życie wcale nie stało się trudniejsze z tego powodu;
- Jestem tu, aby po 10 latach macierzyństwa przywitać się ze sobą, pójść dalej w pracy nad sobą. Zaczęłam to robić dla siebie 20 lat temu, ale znowu jestem na mecie;
- Motywacja do tego, aby przerwać błędne koło z jedzeniem i alkoholem, to zła droga kiedy właśnie w nich poszukujemy pocieszenia;
- Żeby dostać więcej energii, która gdzieś ode mnie odpłynęła;
- Jestem 4. raz, za pierwszym razem to była ciekawość. Chciałam sprawdzić, czy dam radę bez jedzenia i kręciło mnie to, że schudnę. Już po pierwszym detoksie zobaczyłam, że nie o to chodzi. Przyjeżdżam regularnie, żeby czyścić swoje ciało, po pierwszym razie zmienił się już mój sposób patrzenia na jedzenie, kosmetyki. Używam tylko naturalnych, wegańskich. Szybko pojawia się świadomość co jesz, czym się otaczasz, jaką wodę pijesz i jakiej pasty do zębów używasz.
- Traktuję detox jako moment resetu i początek nowych nawyków żywieniowych. Najbardziej zależy mi na tym, aby zdystansować się od używek i trzymać się diety, która pozwoli mi wytrzymać w zdrowiu, szczęściu i pełnej świadomości. Chcę oczyścić się z pasożytów i innych niespodzianek.
Raz jeszcze dziękuję moim współuczestnikom za te osobiste refleksje, bo jasno pokazują, że w każdym z nas siedzą podobne problemy i potrzeby. Trzeba tylko dać sobie przestrzeń, aby je zobaczyć, aby poczuć swoje własne ciało. W natłoku codziennych spraw, problemów i szumu, jesteśmy oblepieni schematami zachowań, lękiem, poczuciem, że coś musimy albo czegoś nam nie wypada. W rezultacie całkiem zapominamy o sobie. Tydzień przygotowań do detoksu, kiedy żywimy się wyłącznie owocami i warzywami, oraz czas właściwy, czyli tygodniowa głodówka, to czas głębokiej refleksji na sobą i życiem. Podczas detoksu wyłączyłam telefon i odcięłam się od innych bodźców, aby móc zatopić się w tej chwili na 100%.
To niełatwy czas, wymaga od nas wielkiej samodyscypliny i determinacji, ale jeśli jesteśmy w stanie codziennie zaczynać dzień od lewatywy, aby później delektować się już tylko ciepłą wodą, spacerami wśród pięknych krajobrazów, gimnastyką, rozmową i kolejną lewatywą na dobranoc, to znaczy, że nic nam nie przeszkodzi w realizacji również innych ważnych celów 🙂
Najważniejsza w tym wszystkim jest bezpieczna atmosfera. Detox rozpoczyna się od spotkania z lekarzem, a Marta poświęca swoją uwagę przez dosłownie 24 godziny na dobę. Drugi i trzeci dzień są z reguły kryzysowe, więc Marta odwiedza wszystkich w pokojach również w nocy. Uczestnicy wspierają się nawzajem, każdy za każdego trzyma kciuki. Ostatniego dnia detoksu, po wspaniałym śniadaniu – czyli pieczonym jabłku – bez problemu wsiadłam do samochodu i pokonałam blisko 400 km. To była ta ostatnia, wznosząca się część krzywej zmiany, na której końcu jest już tylko dobrze.
Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, co do tej pory siedziało w moim organizmie, ilu pasażerów wysadziłam w Szczyrku. Dosłownie i w tym metaforycznym sensie, bo uświadomiłam sobie również, ile osób wokół nas funkcjonuje w ten sam sposób, czerpiąc z naszych sił witalnych, zagnieżdżając się w naszym życiu i każdego dnia posilając się nami. Ja na szczęście porządki z takimi emocjonalnymi pasażerami na gapę zrobiłam już dawno, ale ten czas dodatkowo wzmocnił tę świadomość i radość z uwolnienia się z tamtych, pozornie dobrych relacji. Podczas detoksu uświadamiamy sobie, jak ważne jest nasze życie, w którym to my odgrywamy kluczową rolę. Czas spędzony sam na sam ze sobą był wspaniałym podsumowaniem kolejnego etapu mojej zmiany.
Marta Gładuń jest jedyną w Polsce osobą, która organizuje detox właśnie w taki sposób. Od 20 lat zajmuje się tym, co kocha. Dzięki tej świadomości możemy czuć się dobrze i bezpiecznie. Po powrocie czuję się jak nowo narodzona, chyba nigdy przedtem nie miałam w sobie takiej lekkości bytu. To niesamowite uczucie, odkrywać kolejne zakamarki własnego ciała i duszy, i widzieć, jak wiele jest do zobaczenia i wykorzystania. Teraz wdrażam nowe nawyki żywieniowe, odkrywam nowe smaki, poznałam fantastycznych ludzi. Wychodzenie z detoksu wymaga wielkiej uważności – trzeba jeść bardzo ostrożnie, nie można tknąć soli i cukru. To kolejna lekcja do przerobienia dla tych, którzy się spieszą.
Marta w swoim zamiłowaniu do zdrowego życia poszła dalej i zakupiła hektary ziemi, na których uprawia ekologiczne warzywa. To świetny suport w kształceniu zdrowych nawyków, nie tylko dla jej podopiecznych. Każdy może zamówić do domu paczkę ze zdrowymi pomidorami, kalafiorami czy rzodkiewkami. Po powrocie ja też inaczej robię zakupy. Szukam ziół, które mogą zastąpić sól, jem dużo warzyw, robię sama hummus, pesto i nawet upiekłam chleb. To oprócz przyjemności celebracja chwili, bo mogę zaprosić znajomych lub podzielić się z bliskimi słoiczkiem zielonego przysmaku. Szukając nowych przepisów, docieram do nowych osób i miejsc.
Po odejściu z korporacji powiedziałam, że zmianie towarzyszy strach, ale dzięki niej otwiera się przestrzeń na coś nowego, czego do tej pory nie braliśmy pod uwagę. Dokładnie tak samo się dzieje, kiedy decydujemy się na oczyszczenie swojego organizmu – dostajemy znacznie więcej, niż mogliśmy oczekiwać. Wystarczy tylko spróbować i zrobić ten pierwszy krok – krok do zdrowej zmiany na lepsze.