Drogie kobiety i mężczyźni, po uczestnictwie w konferencji “Zmiany w życiu” stwierdzam, że zmiana to proces, w którym mniej lub bardziej tkwimy świadomie i jest stałą w naszym życiu. Jak powiedział mądry filozof “wszystko płynie”. Jednak jak wszystkie doskonale wiemy, najtrudniej jest wyjść z inicjatywą i bez ciśnienia spowodowanego przez okoliczności zewnętrzne, pozwolić sobie na zmianę, aby być jeszcze bardziej szczęśliwą osobą. Mi taką decyzję pomogło podjąć fundamentalne pytanie, które sobie zadałam: a co jeśli tego nie zrobię? Poczułam straszny żal, że nigdy nie będę do końca spełniona.
Ale po kolei. Po pierwsze – ostrzegam! Nie zachęcam do parenezy. Inspiracja jak najbardziej. Mam 34 lata i odkąd pamiętam interesowało mnie wszystko i nie potrafiłam zdecydować się na ścieżkę życiową. Kilka lat spędziłam pracując w różnych korporacjach, ale mój wolny duch nie mieścił się w tych ramach. Starałam się mieć wszystko pod kontrolą i żyłam w obozie koncentracyjnym, który sama sobie stworzyłam. Prawdopodobnie bez reżimu nie byłabym w stanie wytrwać w takim systemie. Niestety byłam chronicznie zmęczona. Opór i kontrola pochłaniały prawie całą energię. W końcu zdałam sobie sprawę, że chcę zakończyć ten etap. Zrezygnowałam z pracy. Znajomi pukali się w głowę – przecież jest kryzys, a ja nie miałam sprecyzowanych planów na przyszłość. Postanowiłam wrócić na studia. To był strzał w dziesiątkę. Z czasem, zaczęłam odkrywać pasję i przypominać sobie co mnie uszczęśliwiało kiedy byłam podrostkiem. Tak z miesiąca na miesiąc formowałam moje nowe cele życiowe. Na początku były marzeniami, nie byłam przekonana, czy realnymi. Bałam się zmiany swojego życia o sto osiemdziesiąt stopni. Czy znajdę pracę w nowym zawodzie? Czy zdołam się utrzymać z zajęcia, które mnie pasjonuje?
Po konferencji, która odbyła się 12 września, stwierdziłam, że nie ma na co czekać i rozmieniać się na drobne. Skaczę! Zainspirowały mnie słowa Kasi Miller “Jest czas”. To nieprawda, że życie szybko ucieka. “Zmiana to stanie się tym, kim się jest”. Osiągnięcie moich celów zajmie mi kilka lat. Chcę skończyć studia filozoficzne, na które kiedyś zabrakło mi odwagi i zostać Sokratesem w spódnicy. Będę zaczepiać ludzi i gadać z nimi o sensie życia. Taki mam plan. W wolnych chwilach będę pisać książki. Dziś jestem pewna, że wszystko jest możliwe i mam nadzieję, że nie zboczę z mojej świętej drogi. Już ją kocham.
PS. Żebyście nie pomyśleli, że jestem wariatką – mam pomysły jak z tego żyć. Jednak, czy to ważne? Podobno kiedy osiąga się mistrzostwo w jakiejś dziedzinie, pieniądze płyną.