Od jakiegoś czasu codziennie budzi mnie śpiew ptaków. Dookoła las, więc nie popisy skowronka, ale innego małego ptaszka witają mnie na dzień dobry. Sikorka, kos, szpak czy inna makolągwa krystalicznie dźwięcznie wyśpiewuje wiosenne trele. Śpiewa sobie anonimowo ku mojej radości. Do tych słodkich dźwięków wkrada się czasem gardłowy, skrzeczący głos sójki, alarmującej pozostałe gatunki o obecności kotów, psów i spacerujących z nimi ludzi. Uroda głosu „strażniczek lasu” jest wątpliwa, ale przepięknie ubarwiony ptak cieszy oko. W kontrapunkcie do tego „gadania” dzięcioł w czerwonych portkach stuka w korę drzewa albo dzwoni w rynnę mojego dachu. Słucham tego muzycznego rozgardiaszu o poranku i buzia mi się uśmiecha. Ani chybi nadchodzi WIOSNA! Chce mi się śpiewać razem z ptakami. Zachęcam także i Was. Posłuchajmy przyrody i śpiewajmy!
Będąc dziećmi, mamy w sobie spontaniczną, naturalną potrzebę śpiewu, improwizacji, tańca. Wielka szkoda, że jako dorośli śpiewamy niechętnie, zasłaniając się opinią, że „fałszujemy”. Tymczasem nie sposób przecenić korzyści ze śpiewania. Już w czasach wczesnego chrześcijaństwa św. Bazyli Wielki tak widział jego zalety: „Śpiew jest odpoczynkiem dla duszy i początkiem pokoju. Uspokaja tumult i wzburzenie myśli, uśmierza gniew. Przygotowuje ludzi do miłości, łączy odstępców, godzi wrogów”. Mówiąc mniej górnolotnie – śpiew nie tylko relaksuje, uwrażliwia, rozwija muzykalność, dostarcza przyjemności estetycznych i towarzyskich. Wpływa także korzystnie na funkcjonowanie układów oddechowego, trawiennego, krążenia. Śpiewając, dotleniamy organizm, ćwiczymy przeponę i poprawiamy koordynację mięśniową. To rodzaj stymulacji korzystnie wpływającej również na nasz mózg. Wiadomo, że za granie, śpiewanie i poczucie rytmu odpowiada lewa półkula mózgowa, a za percepcję melodii – półkula prawa. Takie współgranie ośrodków mowy i słyszenia muzyki buduje dodatkowe połączenia nerwowe, co pozytywnie wpływa na rozwój naszej inteligencji – zwłaszcza na wczesnym etapie wieku dziecięcego.
Wykorzystajmy zatem muzykę do poprawy nie tylko nastroju, ale i dobrej kondycji naszego umysłu. Zachęcam do śpiewania! Ludzki głos to najdoskonalszy instrument. Nie jest istotne jak śpiewasz – dźwięcznie jak skowronek, czy gardłowo jak sójka. Po prostu przywołaj w myśli ulubioną piosenkę, weź oddech, otwórz usta i zacznij! Cytując św. Augustyna, „Śpiewajcie głosem, śpiewajcie sercem, śpiewajcie ustami, śpiewajcie swoim życiem”. Panowie choćby przed lustrem „przy goleniu”, a Panie podczas nudnych domowych czynności lub wspólnie z dziećmi. Każda forma spontanicznego wyrażania emocji poprzez śpiew daje pozytywne efekty – umysł podziękuje Ci za to lepszym samopoczuciem.
Najlepszy dla siebie repertuar, czas i metodę niech każdy znajdzie sam. Ambitni mogą dołączyć do pobliskiego chóru lub skorzystać z profesjonalnych zajęć wokalnych (na przykład tych prowadzonych coraz bardziej popularną techniką Natural Voice Perfection). Śpiewanie może stać się cudownym hobby dla całej rodziny. Jakaż to przyjemność wspólnie wykonać kolędy czy zasiąść przy ognisku z piosenką na ustach!
Zatem zacznijmy śpiewać „sobie a muzom”! Wiosna jest po temu doskonałą porą. Natura entuzjastycznie budzi się do życia, więc w tej radosnej, ochoczej atmosferze kiełkujące nowe pomysły trafiają na podatny grunt. Nic dziwnego, że wiosenne uczucia chętnie były utrwalane przez muzyków. Klasycznym przykładem (choć z czasów baroku) jest dobrze znana „Wiosna” Antonio Vivaldiego z cyklu czterech koncertów skrzypcowych, składających się na „Cztery pory roku”. Jeśli na początku prób wokalnych ktoś z Was będzie miał kłopot z repertuarem, to sięgając do klasyków naszej polskiej piosenki można zanucić „Wiosnę” Skaldów, „Wiosna, ach to ty” Marka Grechuty, czy „Niech przyjdzie wiosna” Czesława Niemena. Niech w tym roku wiosna przyjdzie z piosenką na ustach!
Wiosenne utwory dla Was do przypomnienia tutaj: