Weekend – 48 godzin szans

Weekend. Cieszymy się, gdy nadchodzi po długim, pracującym tygodniu. Gdy w poniedziałek wracamy do pracy, często pada pytanie o to, jak minął. W odpowiedzi „szybko, w sumie nic konkretnego nie zrobiłem”, „trochę sprzątania, trochę telewizji, obiad ze znajomymi i tak zleciało”, „w dzień gotowanie potem impreza, w niedzielę odsypiałem”. Czasami odpowiedzią jest wzruszenie ramionami.

2 dni. 48 godzin. To naprawdę dużo czasu. Wystarczająco, by przeżyć coś niezwykłego, co na długo zapadnie w pamięć. Raz na dwa miesiące lubię zostać w domu i nie robić nic. Posprzątam, coś ugotuję, poczytam książkę. Większość weekendów staram się jednak wykorzystać aktywnie, najchętniej wyjeżdżając z Warszawy. Zazwyczaj są to pobyty na terenie Polski, ale nie tylko. Korzystając z tanich linii lotniczych lub tanich przewoźników autobusowych można też wybrać się do jednego z europejskich miast, spędzić tam sobotę i niedzielę, a kolejnego dnia stawić się w pracy. Są kierunki, które można wykupić nawet na 1 dzień, np. Londyn. Wylot o 6 rano z Warszawy z samym bagażem podręcznym, o 7.35 przylot na Luton, kontrola dokumentów i szybki zakup biletu na autobus. Ok. 9 przyjazd do Londynu i miasto stoi otworem! 8 godzin w Londynie wystarczy, by zwiedzić kilka głównych punktów miasta: Pałac Buckingham, St. James Park, katedrę Westminster, budynek Parlamentu z Big Benem, Piccadilly i Trafalgar Square z Muzeum Narodowym, do tego obiad w Chinatown, uliczny występ w Covent Garden i spacer wzdłuż Tamizy. Albo wyjazd autobusem w piątek w nocy na Litwę czy do Czech. Bliscy sąsiedzi, piękne stolice – Praga albo Wilno. Albo mniejsze, nie tak popularne miasta. Zabytki, parki, tradycyjne restauracje. 2 dni to szansa na spacery, chwilę odpoczynku nad rzeką albo wśród zieleni, poznawanie nowych smaków. Odcięcie się od problemów, komputera, telewizora, telefonów. Naładowanie akumulatorów na nadchodzący tydzień i wejście w niego z nową, pozytywną energią.

for. Agnieszka Kuczyńska

Avatar
Agnieszka Kuczyńska

Kim jestem i co robię: Miłośniczką Portugalii, która nie umie usiedzieć w miejscu. Pracuję na etacie, a każdą wolną chwilę wykorzystuję na podróże, prowadzenie bloga cale-zycie-w-podrozy.blogspot.com  z relacjami z wyjazdów i zachęcanie ludzi do poznawania Europy. Marzę, planuję, realizuję. Dlaczego tu jestem? Bo wierzę, że życie jest podróżą a sama droga jest ważniejsza niż cel. Uważam, że stale musimy się rozwijać. Chcę pisać o pięknych miejscach, ale też ludziach spotkanych w podróży, smakach świata i o tym, że nasze życie zależy od podejmowanych przez nas każdego dnia małych decyzji. Z czego jestem dumna w moim życiu? Z kilku pięknych marzeń chorych dzieci, które udało mi się spełnić, ponieważ przebywając z nimi zrozumiałam, co jest naprawdę ważne. A także z tego, że mam odwagę mówić na głos, czego od życia chcę a czego nie. Moje słabości: słomiany zapał w wielu kwestiach i ciągle kiepska organizacja czasu. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: dobry film, długie spacery i szukanie tanich biletów lotniczych  Największa zmiana w moim życiu: Ciągle coś zmieniam i modyfikuję, szukając własnej drogi. Nie umiem wskazać tej największej. Miejscowość: Warszawa

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.