Jakiś czas temu przeczytałam w jednym z popularnych magazynów kobiecych, że każda kobieta już po 30. roku życia wymaga zabiegów z zakresu medycyny estetycznej. Wstrząsnęła mną ta informacja z dwóch powodów. Po pierwsze, jako Style Coach™ jestem przeciwna sztucznemu upiększaniu się i uciekaniu przed akceptacją procesów starzenia, które zachodzą codziennie w każdym z nas. Po drugie – w sierpniu skończyłam 30 lat i nie uważam, że wymagam jakiejkolwiek interwencji w tym zakresie, ani że kiedykolwiek będę takowej potrzebować. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że gdybym udała się do specjalisty, zajmującego się takimi zabiegami, z pewnością znalazłby coś, co można u mnie poprawić. Jednak czy to rzeczywiście konieczne?
Wiele kobiet korzysta z zabiegów medycyny estetycznej i jest z tego powodu zadowolona. Cieszą się, że znalazły sposób na zatrzymanie czasu, przynajmniej na swojej twarzy. Niektóre chwalą się przed innymi co zdążyły już sobie poprawić, a co jeszcze mają w planach. Inne robią to w tajemnicy, a zapytane czy korzystają z takich usług zaprzeczają. Obie grupy jednak mają ze sobą coś wspólnego – nie akceptują nieuchronnego upływu czasu, a także stać je na takie usługi. Znaczna ilość kobiet nie ma jednak możliwości finansowych na to, aby takim zabiegom się poddać, choć w głębi duszy marzą o tym, by odzyskać dawną siebie. Chcą powrócić do wyglądu z czasów, kiedy podobały się sobie, czarowały mężczyzn i przede wszystkim akceptowały siebie. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim dlatego, że stały się niewolniczkami piękna kreowanego przez media. Choć w ostatnim czasie świat zrobił ogromne postępy jeśli chodzi o ideał kobiety, bo coraz częściej widzimy reklamy z paniami o przeciętnej urodzie, to minie jeszcze wiele czasu zanim wszystkie zrozumiemy, że jesteśmy piękne takie, jakie jesteśmy. Bez żadnych poprawek u lekarza czy w programie do obróbki zdjęć. Takie korekty generują jedynie utrwalenie przekonania, że coś jest z nami nie w porządku i wymagamy ciągłych poprawek, tłumacząc je sobie „dbaniem o siebie”.
Zapewne myślisz teraz, że jestem zagorzałą przeciwniczką medycyny estetycznej i będę przedstawiać ją wyłącznie w złym świetle. I tu Cię zaskoczę, bo absolutnie tak nie jest. Uważam, że to bardzo potrzebna gałąź medycyny. Jednak tylko w pewnych okolicznościach, takich jak urazy, nowotwory czy wady wrodzone. Każdy z tych trzech przypadków może zniszczyć nasze naturalne struktury. Wówczas nasze postrzeganie samego siebie zostaje zaburzone, bo wygląd zmienił się lub jest nieakceptowany przez otoczenie w wyniku czynnika zewnętrznego. Nie mamy wpływu na to, czy ulegniemy wypadkowi, w którym nasza twarz zostanie zmasakrowana, czy na to, że komórki nowotworowe zaatakują kości twarzoczaszki, które trzeba będzie usunąć, aby ratować nasze życie. Kiedy mija szok związany z tym, co się stało, naturalną rzeczą jest, że chcemy znów spojrzeć w lustro i poznać w nim siebie choć w niewielkim stopniu. I tu z pomocą przychodzi medycyna estetyczna, która potrafi zdziałać cuda jeśli chodzi o rekonstrukcję uszkodzonych tkanek. Po to zresztą została ona stworzona, aby umożliwiać odzyskanie własnego odbicia w lustrze, co ma ogromny wpływ nie tylko na poczucie własnej wartości, ale przede wszystkim na odzyskanie tożsamości.
Odpowiadając zatem na pytanie zadane w tytule artykułu – medycyna estetyczna to wybór i zarazem konieczność. Zarówno dla osób pokrzywdzonych przez los, jak i tych, którzy zostali uwikłani w trend idealnego wyglądu kreowanego przez media. Jednak o ile w pierwszym przypadku korzystanie z tego rodzaju usług jest uzasadnione, tak w drugim należałoby rozważyć konsultację z terapeutą, który pomoże uwolnić nam się od przekonań dotyczących procesu starzenia się i naszego wyglądu.