Walentynki – sprawdź, czy nie fundujesz sobie antyświęta miłości

Zbliżają się walentynki, a ty jesteś singlem. Wszyscy robią plany, podczas gdy ty najchętniej przespałbyś ten dzień. Czujesz się wybrakowany, niepełny, ale przede wszystkim samotny. Jak bez pary na studniówkę – wszyscy mają, tylko nie ja! Ale wiesz co? Wcale nie musisz się tak czuć!

Poznaj nowe spojrzenie na święto zakochanych

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Walentynki to zwyczaj pochodzący z Zachodu. Słowiańskie święto miłości dawniej obchodzone było koło 22 czerwca, czyli w przesilenie letnie – Noc Kupały. Tej nocy młodzi ludzie szli do lasu pod pretekstem szukania kwiatu paproci, a tak naprawdę była to dla nich jedyna szansa, by być sam na sam, bez swatki… Nam jednak spodobało się amerykańskie obchodzenie dnia św. Walentego – pełne czerwonych serduszek, materialnych gestów i zakupowego szału. Ale czy wiemy, co tak naprawdę nauczyliśmy się świętować i czcić tego dnia?

Pretekst do złego

Globalnie świętujemy stan zakochania, czyli hormonalny, ulotny stan szaleństwa umysłu i ciała. Stan tak naprawdę braku i ogromnej potrzeby drugiej osoby. Bo z tego de facto bierze się zakochanie – bardzo czegoś nam trzeba, nie umiemy znaleźć tego w sobie, widzimy to u kogoś i bach… już po nas! A jeśli tego nie dostajemy, czujemy pustkę, tęsknotę i nieważne, czy jesteśmy zakochani bez wzajemności czy w ogóle nie mamy obiektu westchnień. Rozdziera nas samotność. A w walentynki czujemy to podwójnie. Święto zakochanych staje się dla nas pretekstem do niekochania siebie samego poprzez porównywanie siebie do innych, samokrytykę, samoocenę.

Antywalentynki

Bo jeśli spojrzymy na to w taki sposób, że każde czucie się ze sobą źle – nieważne z jakiego powodu – to ograbianie się z miłości, to jeśli w walentynki nie czujemy się dobrze, obchodzimy antyświęto miłości! I zapewniam Cię, że każdy, kto mimo wyjścia na randkę, „posiadania partnera” czy adoratora 14 lutego i tak źle o sobie myśli (bo „coś tam”), również nie świętuje dnia miłości!

Do szczęścia potrzebujesz tylko siebie

Czujesz się wykluczony, a tak naprawdę należysz do ogromnej liczby ludzi, którzy również siebie wykluczają, wierząc, że potrzebna jest im druga połówka, żeby być całością. Sami siebie skreślają z własnego życia w szczęściu, niezależnego od zewnętrznych czynników, czyli między innymi od zachowania i obecności innych osób. Od tego, czy dostaną kwiaty lub usłyszą od kogoś coś miłego raz w roku.

 

„Dla świętego spokoju”, czyli jak lekceważymy swoje potrzeby na rzecz pragnień innych

Najpierw miłość własna

Chcesz świętować zakochanie? Zakochaj się w życiu, które w Tobie tętni! Wstań rano z poczuciem ufności i otwartości do innych i świata. Ubierz się tak, jak lubisz. Kup sobie coś tego dnia, może być tak drobne, jak ulubiona kawa. Jedz smacznie. Mów sobie komplementy za każdym razem, gdy zobaczysz swoje odbicie w lustrze. Cały dzień myśl o sobie ciepło i dawaj sobie dużo czułości. A zobaczysz, że jakkolwiek spędzisz ten dzień, pod koniec będziesz czuł satysfakcję i ulgę. Być może będzie to tak naprawdę pierwszy dzień zauroczenia się w sobie samym. O jeden dzień mniej do poznania kogoś, kto tak samo zakocha się w Tobie!

 

Ewa Giurkowicz
Ewa Giurkowicz

Spotkaj się ze mną, jeśli: chciałbyś spróbować coachingu holistycznego, terapii ruchem i tańcem spontanicznym. Kim jestem i co robię: jestem life coachem (coachem holistycznym), trenerką gimnastyki śmiechowej oraz ruchu i tańca intuicyjnego, piszę również powieści dla kobiet o tematyce transformacji życiowej i pokochania samej siebie, prowadzę bloga literacko-motywacyjnego, jestem mamą 13-letniej Igi, miłośniczką zdrowego odżywiania się, mindfulness i życia w zgodzie z naturą. Dlaczego tu jestem: by opowiedzieć swoją historię, by zainspirować do zmian, by pokazać na swoim przykładzie, że nigdy nie jest za późno ani za wcześnie na zmiany, że mamy prawo do bycia szczęśliwym każdego dnia, a nie za pięć lat, albo 10 lat temu... Że Życie to nieustanna zmiana! Z czego jestem dumna w moim życiu: z pokochania samej siebie i uświadomienia sobie schematów, które rządziły moimi wyborami, z wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje istnienie i decyzje, z książek mojego autorstwa, z poradzenia sobie z zaburzeniami lękowymi bez środków farmakologicznych, z tego, że moja córka mówi, że jest szczęśliwa, z tego że wciąż umiem zaczynać wszystko od nowa Moje słabości: nie mam przycisku STOP! Mój sprawdzony sposób na zły humor: nie ma czegoś takiego, jak zły humor! Wszystko jest dobre. Ale na trudne emocje pomaga mi rozmowa ze sobą i zapytanie się, co się dzieje i co mogę w tym momencie dla siebie zrobić, a także wczesne pójście spać, zatańczenie do ulubionej piosenki, zjedzenie czegoś zdrowego, pomoc innym. Największa zmiana w moim życiu: zrezygnowałam z małżeństwa po półtorej roku ślubu, z rodzinnego życia, kariery, własnej firmy i domu z ogrodem i wyjechałam za granicę, by zacząć od zera. Pięć lat później zostawiłam wszystko i wróciłam w woje rodzinne strony, w Bieszczady, by znów zacząć od nowa ;) W ciągu tych parunastu lat zupełnie zmieniłam swoje podejście do życia na pozytywne i skupione na kochaniu samej siebie, pilnowaniu swoich granic i byciu w TU I TERAZ.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.